Rozmowa z Dariuszem Grabowskim, byłym prezesem klubu, ekonomistą i przedsiębiorcą


– Radomiak właśnie awansował do ekstraklasy, z pierwszego miejsca i bez baraży, w nowym sezonie będzie tam trzecim zespołem z Mazowsza obok warszawskiej Legii i Wisły Płock. Pan miał swój epizod z tym klubem związany i to w trudnych dla Radomiaka czasach? 

– Stare czasy, ale warto do nich wracać, skoro trudności udało się przezwyciężyć i dziś cieszymy się z drugiego w historii Radomiaka awansu do najwyższej klasy rozgrywek piłkarskich, poprzednio w niej występował w sezonie 1984/85 co w Radomiu wciąż budzi ciepłe i dumne wspomnienia. Jednak przed dwudziestu laty Radomiak był w rozsypce, można nawet powiedzieć, że o ile pieniędzy brakowało wtedy w wielu klubach, to w Radomiaku… szczególnie. Nie był on przy tym miły lewicy, która wówczas w Radomiu dzieliła i rządziła.

– Dlaczego tak się działo?

– W mieście rywalizowały dwie drużyny, sympatie kibiców podzielone były między Broń i Radomiaka, widać włodarze sprzyjali pierwszej z nich. Za to działacze drugiego z tych klubów zwrócili się do mnie o pomoc. Nie wahałem się, wprawdzie mieszkam w Warszawie, ale z Radomiem czuję się związany, wykładałem tam w szkołach wyższych, byłem wtedy posłem z radomskiego okręgu wyborczego. 

– Na czym polegała pomoc, mająca uratować klub przed upadkiem?

– Trzeba było uregulować zaległe faktury, rozliczenia z pracownikami i piłkarzami. Wiele mówi się o ogromnych zarobkach zawodników, ale w tym wypadku nie przekraczały one średniej płacy krajowej. Zaległości okazały się znaczne, ale skoro zadania się podjąłem, to porządkowałem wszystko i starałem się zapewnić mechanizm samofinansowania klubu. 

– W jaki sposób, skoro zastał Pan taki deficyt, że nikomu nie płacono?

– Z władzami samorządowymi chciałem w ten sposób rzecz uregulować, żeby wpływy z targowiska przylegającego do terenów klubowych, lub choćby ich część, z czynszu od budek i kramów po sąsiedzku przeznaczyć na Radomiaka. Zorganizowaliśmy kilka wydarzeń, żeby sprawić radość mieszkańcom: wśród nich była wigilia z udziałem Włodzimierza Lubańskiego i Jerzego Engela. Radom wtedy bardzo takich spotkań potrzebował, bo skrajnie trudna była sytuacja miasta po upadku Łucznika i Łączników, skoro każdy z tych zakładów zatrudniał po 10 tys ludzi. Staraliśmy się ożywić klub i kibiców, w nadziei, że poprawi to równeż smutną atmosferę. Pamiętam pana Henryka, innych ofiarnych działaczy, to byli patrioci lokalni, zaprzeczenie stereotypu oficjela piłkarskiego, takiego cwaniaka rodem z filmu “Piłkarski poker” Janusza Zaorskiego. Widziałem wokół porządnych ludzi, co w tamtym sezonie 2000/1 dawało dodatkową motywację do działania. Udało się przetrwać i zatrzymać najlepszych zawodników a Radomiak pozostał na tym poziomie ligowym na którym wcześniej grał. 

– A współpraca z władzami miasta jak się ułożyła?

– Ułożyła się ale już nie mnie, tak bym to rozstrzygnięcie określił. Jeśli chodzi o zyski z targowiska na rzecz klubu, lewicowe władze Radomia stwierdziły jasno, że są gotowe na to rozwiązanie przystać, ale jeśli pan Grabowski zrezygnuje. Albo klub będzie miał dochody z targowiska albo nic z tego.

– Dlaczego aż tak im zależało na Pana odejściu z klubu?

– Nie chcieli, by uratowanie Radomiaka wiązane było z nazwiskiem posła, kojarzonego wcześniej jako doradca Jana Olszewskiego w czasie, gdy był premierem. Zrezygnowałem w pełni dyskretnie i spokojnie, chociaż potem lewicowe media mające wtedy przewagę w mieście atakowały mnie, że porzuciłem klub. Oczywiście było inaczej, zdecydował nacisk władz miejskich, nie można było dla własnego prestiżu pozbawiać klub jedynej szansy.  Wspomniałem o moich sentymentalnych związkach z Radomiem, teraz cieszę się, że w międzyczasie znaleźli się ludzie, którzy w klub zainwestowali i przyczynili się do tego, że Radomiak po tylu latach powrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej. To nie tylko sprawa futbolu.

– Dlaczego chodzi o coś więcej?

– Radomiowi potrzeba sukcesu. Edward Gierek skazał miasto na lata biedowania za to, że w czerwcu 1976 r. tu wybuchły robotnicze protesty, inwestycje przez to Radom omijały. A każda kolejna władza przyjeżdżała do Radomia, wiele zapowiadała a potem nie dotrzymywała tych obietnic. Przed ostatnimi wyborami odwiedziła Radom zarówno faktycznie pierwsza jak oficjalnie pierwsza osoba w państwie. Obiecuje się wiele, a w efekcie demontuje jedno lotnisko i buduje inne. Po co? Niech piłkarze pokażą, że można wyznaczyć cel a potem świadomie i z sukcesem do niego dążyć. Nawet jak w centrali się zakłada, że Radom i tak pozostanie w biedzie, to sukces w najpopularniejszym w Polsce sporcie wpłynie na motywację Radomian, znanych z charakteru. To budujący przykład, że można, że się powiodło…

– Polski futbol pozostaje jednak w fatalnej sytuacji, widzieliśmy to przy okazji meczu ze Słowacją, nie chodzi nawet o wynik i umiejętności reprezentantów, lecz o brak woli walki?

– W polskiej piłce nożnej nie brakuje pieniędzy, ale pochodzą zwykle ze sprzedaży zawodników, nie inwestuje się jak należy, dominuje egoizm działaczy. Można mieć nadzieję, że Radomiak polską piłkę przewietrzy, jak to już udało się Rakowowi Częstochowa, również zespołowi z ćwierćmilionowego miasta, który pokazał, jak można grać ambitnie i z potentatami wygrywać, zakwalifikował się do europejskich rozgrywek pucharowych. Życze Radomiakowi, żeby podobną rolę odegrał. 

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 2

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here