Zaczynali, gdy Europa była podzielona a każdy wyjazd za granicę wymagał paszportu, wizy i niezliczonych zabiegów. W klubie profesorskim Uniwersytetu Warszawskiego spotkali się współtwórcy i uczestnicy Akademickiego Klubu Judo Asahi

Wśród uczestników  spotkania znaleźli się m.in filozof prof. Piotr Nowak, wicepremier Piotr Gliński, członek zarządu Orlenu Janusz Szewczak, przedsiębiorca i wieloletni parlamentarzysta Dariusz Grabowski czy publicysta Adrian Stankowski. Reprezentują różne specjalności, łączy ich przekonanie, że Karowa to coś więcej niż klub, a judo – niż sport. To styl i sposób życia. Symbolicznie uhonorowani zostali mistrzowie: prof. Stanisław Tokarski, Roman Kwaterski i Włodzimierz Leśniewski, bez których fenomen klubu z Karowej nie stałby się możliwy.       

Przyszli z różnych stron, najpierw wspólnie obejrzeli na telebimie obrazy dawnych przewag – oklaskami przyjęto wzmiankę lektora archiwalnego filmu o Stanisławie Tokarskim akademickim mistrzu Europy. Część zdjęć dokumentowało walki na macie, wiele zaś rozmaite okoliczności towarzyskie, związane z obozami i wyjazdami, organizowanymi przez Włodzimierza Leśniewskiego z AZS, na niektórych klubowicze prezentowali się nie w strojach do treningu tylko modnych wtedy kożuchach. W Sierakowie wszystkim sprzykrzył się paprykarz szczeciński, a przy wyjeździe do Duesselforfu przed granicą trzeba było robić w przedziale sztuczne zamieszanie, bo Roman Kwaterski zgubił swoją kartę przekroczenia granicy, wiec trzeba było odwrócić uwagę służb.  Najnowsza część filmowej dokumentacji pokazywała akutalne sceny z walk. – Nie ma ściemy. Zapraszamy na siódmą rano na Karową – podkreślali uczestnicy, bo klub działa, żyje i promieniuje, zgodnie z nazwą Asahi, co po japońsku znaczy Wschodzące Słońce.

–  Ponad 50 lat temu w Polsce siermiężnej, gdy żyło się z dnia na dzień, znalazł się marzyciel z fantazją Staszek Tokarski, który założył na uniwersytecie klub judo – podkreślił inicjator spotkania ekonomista Dariusz Grabowski. Klub działał najpierw na Jelonkach w barakach pozostałych po radzieckich budowniczych Pałacu Kultury, później przy Obozowej, wreszcie w małej sali na Karowej gdzie mieści się socjologia i od 1970 r. w tym samym miejscu, ale już w większej sali.

– To przykład jak z niczego można osiągnąć coś wielkiego, gdy pragniemy coś zorganizować, nie patrzmy na przeciwności: jeśli nie my to kto, skoro nie teraz, to kiedy  – podsumował Grabowski, z góry zastrzegając, żeby się nie dziwić, jeśli zadrży mu głos. W akademickim klubie zaczynał na macie jako student pierwszego roku, potem jako wykładowca ekonomii został tam trenerem, ćwiczy na Karowej do dzisiaj.  Judo nazywa swoją  drugą pasją obok ekonomii.

Judo to jedyna dyscyplina sportu w której słabszy dzięki znajomości reguł sztuki pokona silniejszego.

Stanisław Tokarski potrafił rozkochać studentów w judo. Pokazać im, że zwycięża się nie siłą, lecz wiedzą i techniką. Ta filozofia sztuki walki, które trafiała do indywidualistów. Wychował następców: studenta polonistyki Romana Kwaterskiego i Sławomira Pacholaka, który niestety zginął potem w wypadku samochodowym.

Klub zdobył drużynowo drugie miejsce w kraju. To z Karowej był ostatni polski akademicki mistrz świata Krzysztof Wiłkomirski. Ale sukcesy sportowe to tylko część legendy.  

– Udało się nam stworzyć klub otwarty, gdzie zasadą stały się przyjaźń i wzajemna akcpetacja – podkreślał Roman Kwaterski.

Dlatego przychodzili też chłopcy wprost z ulicy, wobec których klub odegrał rolę resocjalizacyjną, bo alternatywę stanowiły bójki na podwórku. Przede wszystkim jednak ćwiczyli tam studenci.

Weteranów z Karowej już na pierwszy rzut oka wyróżnia dobre zdrowie i sylwetka. Wielu z nich silnie zaznaczyło swoją obecność w różnych dziedzinach działalności naukowej czy publicznej, jak dawny założyciel klubu a dziś profesor orientalistyki i filozofii Stanisław Tokarski.  Ostatnio wydał książkę o Indiach.

To nie przypadek. Judo wychowuje inteligentnego adepta o wrażliwej psychice i silnej motywacji – trzeba chcieć, a nie tylko umieć wygrać. Liczy się koncentracja – wybór momentu, kiedy rzucić przeciwnika na matę, bo za chwilę będzie na to za późno. Składnikiem zwycięstwa pozostaje… odpoczynek, niezbędny żeby się skoncentrować, bo zmęczenie udaremnia właściwą ocenę sytuacji.

Przydaje się to w rozmaitych okolicznościach. Judocy z akademickiego klubu wystąpili jako kaskaderzy w wielu filmach, pierwszy z nich nosił tytuł – nomen omen – „Przepraszam, czy tu biją?”, nakręcił go Marek Piwowski w 1976 r. Po ćwierćwieczu Grabowski już jako poseł witał się na korytarzach Sejmu z Bronisławem Cieślakiem, którego dublował w „07 zgłoś się”.    

W judo najważniejszą rzeczą okazuje się pokonanie słabości własnej i przeciwnika – przypomniał Grabowski. Uważa, że judo uczy obowiązku i odpowiedzialności, również za rodzinę, pracowników i państwo: – To wszystko dała nam Karowa.   Czasy są trudne i pełne konfliktów. Ale Karowa łączy zawsze.

Życzył zebranym, żeby udało się jeszcze wspólnie coś zrobić dla innych i dla Polski.

We Francji nauka judo w szkołach jest obowiązkowa, bo ta sztuka walki uczy również, jak upadać, by nie odnieść obrażeń. Pedagodzy są zgodni, że dzięki temu dzieci notują mniej urazów na placach zabaw i boiskach. Ale nie tylko w zachodniej kulturze japońska sztuka walki przyjmowana jest z atencją,  również Władimir Putin zwykł podkreślać, jak wiele jej zawdzięcza.

Nawet do potocznej wiedzy przebiła się maksyma twórcy judo Jigoro Kano: zgiąć się, żeby zwyciężyć.

– Judo okazuje się przydatne w polityce jako szkoła charakteru, wyrabia odporność na ataki, ułatwia skupienie się na najważniejszych celach – ocenia Dariusz Grabowski, poseł (1997-2004) i eurodeputowany (2004-9) teraz organizujący przedsiębiorców wokół idei powszechnego samorządu. W judo i w działalności publicznej chodzi w dużym stopniu o to samo: budowanie wspólnoty wokół pewnych zasad i reguł.

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 17

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here