Adresatem materiału jest były marszałek Sejmu Marek Kuchciński. Autorem działacz PiS z Podkarpacia. Treścią – sposoby uprzykrzania życia demokratycznie wybranemu przez mieszkańców prezydentowi Przemyśla. Za to, że Wojciech Bakun nie jest z PiS
Podkarpacie uchodzi za matecznik partii rządzącej, która notuje tu najlepsze wyniki wyborcze. Jednak dwa lata temu w Przemyślu niezależny od PiS polityk dokonał w tym obrazie wyłomu. Wojciech Bakun, wtedy poseł Kukiz’15 wygrał wybory w drugiej turze i został prezydentem miasta. Ujawniony teraz materiał pokazuje, jak PiS zwalcza go wszelkimi środkami. Mec. Jacek Wilk dostrzega w tym przygotowania do utworzenia zorganizowanej grupy przestępczej, której celem jest obalenie legalnie wybranego prezydenta Przemyśla.
Bakun ugodził boleśnie w pisowski podkarpacki układ, za co jeszcze zanim wygrał stał się przedmiotem bezprzykładnych ataków nie tylko działaczy ale pisowskiego zaplecza medialnego. Agnieszka Romaszewska-Guzy z Biełsatu ubolewała, że najlepszy wynik w pierwszej turze zdobył „ukrainożerca”. Nie uzasadniła jednak, dlaczego akurat krytyczny stosunek do Ukraińców ma dyskwalifikować kandydata na prezydenta Przemyśla, polskiego przecież miasta. Nad Sanem i tak zwyciężył Bakun, wsparty przez społeczne autorytety jak wieloletni eurodeputowany Andrzej Zapałowski. Skupił wokół siebie szeroką koalicję samorządowców. Ale PiS nie pozostawił spraw własnemu biegowi.
Świadczy o tym materiał autorstwa Tomasza Zaleszczyka, nie przeznaczony dla opinii publicznej, a adresowany do wciąż wpływowego na Podkarpaciu byłego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, bohatera osławionej afery samolotowej, za sprawą której zyskał nawet przydomek „awiatora”. Tekst datowany jest 19 grudnia ub. r. a późniejsze działania PiS potwierdzają, że realizowano zawarte w nim tezy. W wyniku tego Bakun nie dostał absolutorium.
Katolicka nauka nie zadziała
Zaczyna się w charakterystyczny sposób: „zgodnie z poleceniem przedstawiam wstępną strategię dotyczącą przeprowadzenia zmian organizacyjnych w przemyskim PiS-ie pod kątem przejęcia władzy w radzie miejskiej oraz na stanowisku Prezydenta Miasta Przemyśla”. Dodajmy – w trakcie kadencji, bo przecież zarówno radni jak Bakun wybrani zostali zaledwie rok wcześniej. Zaleszczyk nie precyzuje, kto wydał mu polecenie sporządzenia opracowania, które wyciekło do opinii publicznej. Z materiału nie wynika też jednak, żeby zleceniodawcą był… ktoś inny niż były marszałek Kuchciński.
Próbka stylu: „Przy okazji powinniśmy ze zdwojoną siłą uderzyć w Schabowskiego i Błachowicza, żeby zdali mandaty. O ile pamiętam, za Błachowicza wszedłby Błażej Wilk – a ten ma swoje cele, jasno określone już wcześniej. Chce być prezydentem i na 100% rozbiłby Koalicję Obywatelską od środka – co dodatkowo by ich osłabiło”. A co z prezydentem Przemyśla?
„Zmusić Bakuna do ustępstw ewentualnie dogadać się z nim” – wnioskuje autor opracowania. Tymczasem jednak w jego ocenie „Bakun na każdym kroku (poza uderzaniem w PiS) nawoływał i dalej to robi (..) do jedności, żeby wszyscy odrzucili szaty partyjne etc. i inne patetyzmy (niemniej politycznie i medialnie działające). Ludzie mają dość problemów w życiu i szczerze powiem mało komu chce się jeszcze czytać o jakiś walkach politycznych w swoim mieście” – filozofuje działacz.
Co więc pozostaje? „Należy opracować – krok po kroku – model przejęcia władzy i rozwiązań na to, co potem. Jeżeli taka droga nie byłaby odpowiednia musimy rozstrzygnąć czy czekamy do wyborów samorządowych czy dążymy do odwołania Bakuna siłowo. Referendum, komisarz, a po drodze RIO? Osobiście nie wierzę, że Bakuna da się odwołać w referendum. Można próbować poprzez wprowadzenie komisarza i na tym grać (..)”. Występujące w tekście RIO to oczywiście nie brazylijskie Rio de Janeiro tylko Regionalna Izba Obrachunkowa. W sytuacji, gdy nienawistnego Bakuna pełno w mediach, gdzie przypisuje sobie wszelkie możliwe sukcesy, trzeba się też liczyć z faktem – ostrzega Zaleszczyk – że jak to ujmuje: „Prowadzenie polityki w oparciu o Katolicką Naukę Społeczną Kościoła w tym przypadku nie zadziała”.
Pamiętać, że ludzie niechętnie pracują za darmo
Radzi też autor wykorzystywanie mediów społecznościowych po uprzednim zorganizowaniu poświęconych temu szkoleń: „Trzeba pokazać Paniom i Panom gdzie wchodzić i nakazać pisać dobrze o PiS a zdyskredytować Bakuna i Konfederacje (wcześniej pokazując, jak to robić). Do skutku”.
Partii rządzącej w Polsce i na Podkarpaciu pozostaje zewrzeć szeregi, żeby mogła objąć władzę również w Przemyślu. Autor elaboratu znajduje sposób jak to zrobić: „W polityce jest podobnie jak w przedsiębiorstwie – nikt nic nie robi za darmo. Przekonania to jedno, ale za coś trzeba żyć. Uważam, że tak szef struktur (ów lider na teraz i na przyszłość – być może również kandydat na urząd Prezydenta miasta Przemyśla ale nie koniecznie) musi zbudować wokół swojej osoby (za zgodą i wiedzą szefa regionu) oddany zespół lojalny politycznie (to oczywiste) ale także uzależniony finansowo (na wzór relacji pracodawca-pracownik). Każda z osób wybranych do wspólnego działania, odpowiedzialna za budowanie marki PiS w Przemyślu tak na gruncie politycznym jak i gospodarczym (czy jakimkolwiek innym) powinna otrzymać jasną polityczną wizję nagrodzenia jej w przypadku sukcesu wyborczego”. Ostatnie zdanie wytłuszczono w oryginale, mowa wszak o tłustych profitach.
Oczywiste więc, że piętnasty punkt opracowania nosi znamienny tytuł: „Praca za pieniądze. Należy bezwzględnie pamiętać, że ludzie niechętnie pracują za darmo (w Przemyślu na 100%)”.
W świetle kandydata
Sam autor opracowania nie jest wyjątkiem. Lubi siebie i nie wstydzi się zadbać o własne interesy. Przesadną skromnością też się nie wyróżnia. „Wiem, że jestem rozpatrywany w świetle kandydata na wiele stanowisk (..). Podsumowując wywód o mnie – widziałbym się w roli bardziej gospodarczej i zarządczej aniżeli politycznej. Niemniej w sytuacji „bez wyjścia” nie odmówię pełnienia wskazanej funkcji. Wszystkiego można się nauczyć” – kwituje z rezygnacją Tomasz Zaleszczyk, uprzedzając sytuację, gdyby go nie doceniono.
To swego rodzaju instrukcja obługi pisowskiego kapitalizmu politycznego. Wiele mówi nie tylko o samym autorze, ale o stosunku partii rządzącej do samorządu i szanowaniu przez nią werdyktów wyborczych.
Politycy i prawnicy z Konfederacji, którzy przyczynili się do ujawnienia materiału (oczywiście wcześniej otrzymali go od działacza PiS, który nie został dowartościowany w żaden z rekomendowanych w tekście Zaleszczyka sposobów) twierdzą, że elaborat nie tylko brzydzi i śmieszy, ale wyczerpuje znamiona przestępstwa.
Mecenas Jacek Wilk, kandydat na prezydenta sprzed pięciu lat i były poseł Kukiz’15 uznaje, że oznacza on „przygotowanie do utworzenia zorganizowanej grupy przestępczej, której celem jest obalenie legalnie wybranego prezydenta Przemyśla”. Razi go „terminologia mafijna”. Jej przykład to używanie słowa „żołnierze” dla określenia wykonawców akcji. To przestępczy plan – nie ma wątpliwości Mec. Wilk. Również poseł Grzegorz Braun uważa, że służby specjalne, zamiast inwigilowaniem środowisk Konfederacji powinny zająć się tym tematem. Mówi się już nawet o aferze podkarpackiej 2.0.
Podejście PiS do demokracji lokalnej od dawna pozostaje znane. Samorządowi dokłada się zadań i ujmuje środków, czasy pandemii jeszcze tę tendencję wyostrzyły. Władze lokalne straciły na wprowadzonych za rządów PiS zmianach w podatkach. Zwykle są zwalczane za to, że nie wywodzą się z PiS. Za pierwszych rządów tej partii w kraju podjęto nieudaną próbę wygaszenia mandatu Hanny Gronkiewicz- Waltz w Warszawie. Potem na celowniku znalazła się prezydent Łodzi Hanna Zdanowska. Sprawę rozstrzygnęli jednak sami łodzianie, wybierając ją ponownie w pierwszej turze. Teraz PiS nosi się z zamiarem podziału Mazowsza na dwa województwa (metropolię warszawską i całą resztę) z nadzieją, że obejmie władzę przynajmniej w jednym z nich.
Adresowany do Kuchcińskiego materiał jest bulwersujący. Miejscami obrzydliwy, jak sejmowy lumpenproletariacki gest Lichockiej z wystawieniem palca. Socjologicznie cenny, zresztą autor jest magistrem tego właśnie kierunku, więc spod warstwy ciężkich zmagań z językiem polskim (cytując wszędzie zachowałem stylistykę i ortografię oryginału) czasem przebija się jego pewna erudycja. Z pewnością nie da się jednak temu elaboratowi zarzucić, że nie jest szczery ani miarodajny. Tacy są ludzie, którzy nami rządzą…