Umundurowani funkcjonariusze policji nachodzą akredytowanych w Sejmie dziennikarzy w ich miejscach zamieszkania. U mnie byli dwa razy: w środę i czwartek. Opozycyjni posłowie obiecują, że zbadają, jak szeroki zasięg ma ta akcja. Zapewne do mnie się nie ogranicza. Wypytywani o powody, policjanci podają błahe przyczyny (konflikt sąsiedzki), plączą się w sprzecznych twierdzeniach lub w ogóle odmawiają wartościowych informacji.