Najpierw Olga Tokarczuk, a ściślej jej narratorka, oznajmia z rozbrajającą szczerością, że gdyby nie ten groźny pochód wirusa z Wuhan, zmuszający do zarzucenia wielu zobowiązań - nigdy nie zdobyłaby się na zebranie pomieszczonych w "Czułym narratorze" szkiców. Zapewnienie pozostaje warte dokładnie tyle, co poświadczenie "autora wewnętrznego" "Grażyny" Adama Mickiewicza, że jest to opowieść przez niego osobiście zasłyszana, zaś jej ujawnienie stało się możliwe, ponieważ giermek Rymwida po śmierci patrona wypaplał innym historię bohaterskiej księżnej - Litwinki. Jednym słowem między bajki włożyć, jak mawiał biskup poeta Ignacy Krasicki.