Pomysł ograniczenia wyborów do głosowania korespondencyjnego zamieniłby święto demokracji w ponury akt biurokratyczny, którego dopełniliby tylko najmniej krytyczni zwolennicy władzy. Nie eliminuje ryzyka. Przerzuca je tylko po części z komisji wyborczych na Pocztę Polską, której pracownicy i tak mają co robić w dniach pandemii – choćby wypłacać jak należy emerytury i renty.