Tag: Sondaż
Spokojnie, to tylko deficyt
Tytuł nie odnosi się do budżetu, lecz sondaży zaufania do polityków. Gdyby pragnęli być kochani - wyniki powinny stanowić dla nich sygnał alarmowy. Ale oni pragną tylko wybory wygrywać...
W obronie milczącej większości
W niedawnym sondażu IBRIS Prawo i Sprawiedliwość osiągnęło symboliczny wynik: 33,3 proc. Oznacza on bowiem, że rządzi nami, całkowicie i niepodzielnie, z nielicznymi wyjątkami (poza domeną władzy PiS pozostają: Najwyższa Izba Kontroli z prezesem Marianem Banasiem oraz Senat i Rzecznik Praw Obywatelskich) - partia ciesząca się poparciem zaledwie co trzeciego Polaka. Co charakterystyczne jednak, ale i złowrogie: druga w tym rankingu, chociaż ze sporą stratą PO-Koalicja Obywatelska (28 proc) nie tylko nie próbuje zmobilizować milczącej większości, ale - sama mniejszość tylko reprezentując - bez skrupułów dąży do wyzerowania konkurujących z nią ugrupowań demokratycznych.
Siła w jedności czy wielobarwności
"Gazeta Wyborcza" od poniedziałku posługując się niepełnym zresztą sondażem Kantaru podgrzewała mit wspólnej listy opozycji jako jedynego sposobu na przejęcie władzy. Psychoza przetrwała do środy. Demistyfikacja nastąpiła z chwilą publikacji innego badania, IBRIS-u: wedle wyników odsunięcie PiS od rządzenia jest możliwe także wtedy, gdy PSL stworzy jedną listę z Polską 2050 Szymona Hołowni, a Koalicja Obywatelska (Platforma Obywatelska) i Lewica pójdą osobno - jeśli tylko po wyborach zawiążą koalicję.
Nieoczekiwana zmiana miejsc
Euforyczne komentarze (m.in. Bartosza Wielińskiego z "Gazety Wyborczej") nie znajdują jednak w tym wypadku podstaw. Po pierwsze - do wyborów pozostaje ponad rok. PiS nie po to bowiem przewidział jeszcze dwie podwyżki płacy minimalnej, żeby w głosowaniu powszechnym nie skonsumować ich efektu. Raz już poszedł na wybory przed terminem (w 2007 r.) i je przegrał. Po drugie - dopuszczalny błąd badania wynosi 2-3 proc, podczas gdy świeża sondażowa przewaga Koalicji Obywatelskiej nad Prawem i Sprawiedliwością - zaledwie jeden punkt procentowy.
Wróg, przeciwnik, partner koalicyjny
Nie zapowiada to jednak przełomu. Perspektywa przyszłej odpowiedzialności bardziej wystraszy opozycyjnych polityków niż zmotywuje do szerszego działania. Dlaczego? Odpowiedzi szukać można w słynnym stopniowaniu z czasów, gdy po 1993 r. Waldemar Pawlak z PSL i Aleksander Kwaśniewski z SLD zawiązali koalicję i powołali rząd pod batutą pierwszego z nich. A stopniowano wtedy: wróg, przeciwnik, partner koalicyjny.