Różnicę między zdymisjonowanym wytrawnym negocjatorem Konradem Szymańskim, a jego następcą na stanowisku ministra ds. Unii Europejskiej - bezbarwnym urzędnikiem Szymonem Szynkowskim vel Sękiem widać gołym okiem. Wywodzący się z dawnego Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, gdzie przed trzydziestką z rekomendacji prezesa Mariana Piłki został skarbnikiem, Szymański zaliczał się do wąskiego kręgu wysokich urzędników, szanowanych nawet przez oponentów. Za to Szynkowski wylegitymować się może - bo przecież nie pochwalić - co najwyżej gładkim życiorysem biurokraty.