Władimir Putin wykorzystuje brak przywództwa w świecie. Pół wieku temu wszystkich w ryzach trzymała globalna równowaga strachu między dwoma atomowymi supermocarstwami. Przed ćwiercwieczem rządził pogodny proamerykański triumfalizm "końca historii", któremu kres położył upadek obu wieżowców World Trade Center. Teraz rosyjski prezydent zaatakował Ukrainę, gdy rejterada Amerykanów z Afganistanu skompromitowała republikanów, którzy decyzję podjęli i demokratów, co ją wprowadzili w życie. Niemcy są świeżo po wyborach parlamantarnych, Francja przed prezydenckimi. Chiny znały wcześniej plany inwazji, wymogły tylko na Putinie zmianę jej daty, by nie zepsuła im zimowych igrzysk.