Tag: Wybory2020
Z czym do Waszyngtonu
W słynnym filmie "Mr. Smith jedzie do Waszyngtonu" w reżyserii Franka Capry główny bohater, choć prostoduszny, doskonale wie, dlaczego udaje się do stolicy. Niedoceniany, wypełnia swoją senatorską misję. Zaskakuje selekcjonerów partyjnych, którzy widzą w nim tylko figuranta.
Herold z naszego podwórka i ordynans z Krakowskiego Przedmieścia
Cała Polska dla dwóch? A kto zadba o 30-35 proc wyborców, którzy duopolu nie akceptują?
Jak młyńskie kamienie
Duda i Trzaskowski wystarczają sobie nawzajem. Odtwarzanie plemiennego podziału okazuje się korzystne zarówno dla PiS jak PO. Nie znajduje jednak uzasadnienia w życiu polskiego społeczeństwa ani kształcie państwa.
Kryzys prezydentury… do przełamania
Wyborcza katarynka kręci się uprzykrzona. Wszyscy robią to samo: spotkania z samorządowcami na wszelki wypadek swoimi żeby nie zadawali niewygodnych pytań, z rodzinami wielodzietnymi wreszcie święta regionalne czasem kwiaty pod upamiętnieniami. Różnic tyle, że jedni jeżdżą autobusem jak Duda inni przemieszczają się żółtym kamperem jak Szymon Hołownia (skojarzenie z yellow submarine?). Brakuje jednak odpowiednika słynnego saksofonu Billa Clintona - symbolu że coś się jeszcze potrafi poza walką o głosy.
Stawka jednak pozostaje wysoka. Nie sądźmy jej po ostatnich pięciu czy nawet piętnastu latach.
Od razu druga tura czyli hej do przodu Trzaskowskiego
Sztab Rafała Trzaskowskiego zachowuje się tak jakby druga tura wyborów prezydenckich miała odbyć się już wkrótce i jakby z góry było wiadomo, kto się w niej znajdzie. Gdy kandydatką Platformy Obywatelskiej pozostawała Małgorzata Kidawa-Błońska jej kampania cierpiała na deficyt dynamizmu. Teraz można się zastanawiać czy nie jest go za dużo w taktyce jej następcy - bo polski wyborca bywa przekorny.
Zero osobowości czyli ubóstwo kampanii 2020
Mizerię widać gołym okiem. Święta wojna PiS z PO o charakterze starcia plemiennego zdominowała przekaz, chociaż wciąż pozostajemy jednym narodem i społeczeństwem we wspólnym państwie, które cierpi na te wymianie ciosów. Walka zastępuje konkurs osobowości i projektów.
Trzecia tura z niespodzianką
Wynik wyborów prezydenckich w Polsce nigdy nie był zgodny z wcześniejszymi prognozami. Najlepiej przekonał się o tym Andrzej Duda beneficjent zaskakującego zwycięstwa sprzed pięciu lat. Przedłużenie kampanii dodatkowo sprzyja kolejnym zaskoczeniom.
Lęk PiS przed przyszłością
Termin wyborów 28 czerwca ogłoszony przez Marszałek Sejmu Elżbietę Witek nie okazał się zaskoczeniem. PiS postawił na swoim bo zależało mu aby wybory odbyły się szybko. Stąd wcześniejszy upór w kwestii utrzymania terminu 10 maja kiedy głosowania nie udało się przeprowadzić: zbuntowali się samorządowcy, przeliczyła z siłami poczta, zaś Senat pracował nad ustawą jak długo się dało.
Cała rzeźnia demokratów
Demokratyczni kandydaci na prezydenta zamiast wspierać się nawzajem – co wydaje się celowe w sytuacji, gdy Duda wykorzystuje w kampanii aparat państwa – zwalczają się jak tylko mogą. Wejście do gry partyjnego nominata PO Trzaskowskiego jeszcze pogorszyło sytuację. Sam nie wygra, innym utrudnia. To prezent Budki dla prezydenta Dudy.
Jak Piekarski na mękach, jak Trzaskowski w Poznaniu
Jeśli Rafał Trzaskowski pozostanie na drugim miejscu w sondażach, Andrzej Duda w tej kampanii nie musi już nic robić. Wystarczy, że ludzie posłuchają paplaniny jego konkurenta. Bo jak zagłosować na kogoś, kto nie potrafi nawet sensownie uzasadnić, dlaczego na prezydenta kandyduje.