Służby specjalne za rządów PiS pożerają państwo. Czynią to już po raz wtóry. To po ich ekscesach partia Kaczyńskiego straciła władzę przed trzynastu laty
Ułaskawiony przez prezydenta Dudę Mariusz Kamiński, wymieniany jeszcze niedawno wśród potencjalnych następców Kaczyńskiego, może stać się grabarzem partii rządzącej.
W Centralnym Biurze Antykorupcyjnym jedna afera goni drugą: pięć milionów złotych a być może parę razy więcej, bo strat jeszcze nie zliczono, pochodzących z funduszu operacyjnego, wynieść miała w reklamówkach pracownica w celu wyrównania długów męża spowodowanych nałogiem hazardowym. Pokazuje to, jak dba o pieniądze podatnika instytucja powołana do tego, by grosza publicznego nie uszczuplali politycy.
Zaś agent Tomek, kiedyś sztandarowa postać pisowskich siłowików, człowiek roku prorządowej gadzinówki „Gazeta Polska” i dawny poseł PiS już jako Tomasz Kaczmarek – wobec osobistych kłopotów z prawem swoich i partnerki (oskarżeni są o wyłudzenie olbrzymich środków na domy opieki) pretenduje do roli świadka koronnego, obwiniającego Mariusza Kamińskiego i Tomasza Wąsika o to, że nakłaniali go do fabrykowania dowodów przeciwko małżeństwu Kwaśniewskich jako domniemanym właścicielom willi w Kazimierzu Dolnym w sprawie o ukrywanie majątku.
Nie ma lekko również nowy szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, pułkownik Krzysztof Wacławek. Jak się okazało, gdy stał w CBA na czele zespołu analiz jednego z departamentów – ponaglał podwładnych, by z zaangażowaniem rozpracowali Jolantę i Aleksandra Kwaśniewskich w sprawie kazimierskiej. Podpisana świeżo przez premiera Mateusza Morawieckiego nominacja zyskuje więc specyficzny wymiar. To trochę tak, jakby już po ujawnieniu afery Watergate (włamania do kompleksu biurowego gdzie mieściła się siedziba Partii Demokratycznej w celu założenia tam podsłuchów) prezydent Stanów Zjednoczonych Richard Nixon powołał głównego odpowiedzialnego za tamtą sprawę szefa personelu Białego Domu Harry’ego Hadelmana na dyrektora CIA.
Partię uwiera kamienica Banasia, ale Kaczyński wie, po co prowadzi swoich na tę wojnę domową. PiS zwalczy korupcję we własnym obozie
Prezydent RP Andrzej Duda jak pamiętamy ułaskawił Mariusza Kamińskiego w sprawie o nadużycie władzy chociaż prawnicy argumentowali, że nie może tego zrobić przed zakończeniem postępowania.
Nowo powołany przez Morawieckiego ppłk. Wacławek zastąpił na czele ABW prof. Piotra Pogonowskiego, który zapłacił utratą stanowiska za sprawę Mariana Banasia. Przed wyborem na szefa NIK służby specjalne nie prześwietliły majątku kandydata, chociaż był wcześniej ministrem finansów.
Nie zapomniały za to poświęcić wzmożonej uwagi politykom opozycji. Żona Stanisława Gawłowskiego, kiedyś posła PO, teraz senatora przypomniała sobie, że agent Tomasz Kaczmarek podrywał ją na dworcu kolejowym i w galerii handlowej za wszelką cenę próbując nawiązania bliższej znajomości. Pani Gawłowska okazała się dużo mądrzejsza od posłanki Beaty Sawickiej, wplątanej przez agenta Tomka w aferę, a potem zalewającej się łzami przed kamerą. Na konferencji tuż przed wyborami Kamiński bez żadnej osłony wezwał głosujących, by wzięli jej sprawę pod uwagę przy podejmowaniu decyzji, kogo poprzeć. Służby pożerały państwo nie dlatego, że wyrwały się politykom spod kontroli, ale po to, by zrealizować postawione im przez nich zadania. Nie chodziło wcale o zwalczanie korupcji ani przestępczości białych kołnierzyków. Dlatego też obywatele na apel Mariusza Kamińskiego odpowiedzieli w sposób niezgodny z oczekiwaniami wygłaszającego go wiceprezesa partii rządzącej.
Z chwilą gdy Tomasz Kaczmarek zeznając w prokuraturze obciążył swoich dawnych szefów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, rozpoczęła się być może destrukcja pisowskiej policji politycznej, bo taką faktycznie rolę Centralne Biuro Antykorupcyjne pełni w państwie Jarosława Kaczyńskiego. Omerta, zmowa milczenia została przerwana. Formalnie od dekady już nie jest funkcjonariuszem, ale wtajemniczeni podkreślają, że do […]
W filmie „Deja Vu” policjant nauczony doświadczeniem powraca w przeszłość, zmienia ją i prostuje błędy. Gdyby Kamiński z Wąsikiem podpięli się nawet do podobnego amerykańskiego programu rządowego – nie skorygowaliby niczego, wszystkie błędy powtarzając. Raz już za ich sprawą PiS przegrało wybory. Wtargnięcie do domu Barbary Blidy zakończone śmiercią posłanki, prowokowanie korupcji w sprawie przeciw Andrzejowi Lepperowi wreszcie awantura z Sawicką – przyczyniły się do wycofania poparcia przez wielu wyborców bo Polacy przestraszyli się państwa policyjnego. Dzisiaj znowu się go boją, zwłaszcza, że nie obronią ich już przejmowane przez partię władzy sądy, które wtedy przyznawały rację ofiarom kolejnych „realizacji” pisowskich służb, wspieranych z kolei przez propagandę – wówczas przez sławetną „Misję specjalną” Anity Gargas teraz przez TVP Info. Karol Marks powiedział, że jeśli historia się powtarza, to jako farsa…