Oczywiście to tylko prawybory, zabawa pożyteczna i użyteczna, bo zwiększa zainteresowanie tym najważniejszym z głosowań, które nas czeka 15 października. Wynik tego próbnego, w Wieruszowie potwierdza, że nic nie jest rozstrzygnięte: zwyciężyła Koalicja Obywatelska (34 proc) przed Prawem i Sprawiedliwością (32 proc).
W ogólnopolskich sondażach kolejność zwykle jest odwrotna. Kolejne miejsca w prawyborach zajęły: skazywana już na pożarcie Trzecia Droga (koalicja PSL z partią Szymona Hołowni) – 12 proc, Konfederacja – 7 proc, Lewica – 6 proc oraz Bezpartyjni Samorządowcy – 3,51 proc. Ci ostatni pokazali, że blokada w sondażach i mediach nie wykreśliła ich z mapy politycznej Polski.
Tym razem decydowali sami obywatele a nie ankieterzy, przygotowujący kwestionariusze badań ani redaktorzy, prezentujący ich wyniki. Na ich werdykt w oczywisty sposób rzutuje obciążająca PiS afera wizowa: za sprawą nacisków odwołanego już wiceministra Piotra Wawrzyka do Polski wjechało co najmniej 250 tys nielegalnych imigrantów. Działo się to w tym samym czasie, kiedy pisowskie władze reklamowały budowę muru na białoruskiej granicy jako niezawodną zaporę przeciwko nieproszonym gościom.
Warto więc przestrzec PO-KO przed przewczesnym triumfalizmem. Bo spadek poparcia dla partii władzy, czego dowodzi wynik z Wieruszowa, wynikać może z obrzydzenia i przestrachu i zostanie być może zniwelowany przez wypłaty kolejnych świadczeń społecznych. To socjal, a nie żadne lex anty-Tusk stanowi bowiem w tej kampanii główny oręż rządzących.
Z pewnością jednak wynik z Wieruszowa burzy parę przedwyborczych mitów. Wieruszów – jeśli pobawimy się w grę słów – pokazał nie tylko, że wszystko jest możliwe, ale jak wiele jest możliwe. Czyli od szczegółu do ogółu… kosztem stereotypu i pojękiwań znanych z “Kubusia Fatalisty”.
Nieprawda, że rezultat głosowania z 15 października jest z góry rozstrzygnięty. Znane powiedzenie Gary’ego Linekera, że piłka nożna to taki sport, że z każdej strony gra po jedenastu a i tak zawsze wygrywają Niemcy – nie ma po strawestowaniu zastosowania do PiS i polskiej polityki. Wciąż wszystko okazuje się możliwe, jak dowiodły prawybory.
Trzecia Droga nie jest skazana na porażkę, jak próbowali wykazywać obrażeni na PSL i Polskę 2050 za zawarcie koalicji bez Donalda Tuska guślarze z “Gazety Wyborczej”.
Po wzroście notowań Konfederacji do kilkunastu procent poparcia nastąpił ich wyraźny spadek: podobny los często spotyka efemerydy (pamiętamy sprzed ponad ćwierćwiecza Krajową Partię Emerytów i Rencistów, co w sondażach miała 12 proc a do Sejmu nawet nie weszła).
Bezpartyjni Samorządowcy, pomimo prób izolowania ich przez ośrodki demoskopijne i media – wiedzą, jak trafić bezpośrednio do wyborców, czego dowodzi uzyskane w Wieruszowie poparcie 3,51 proc głosujących mieszkańców.
Wieruszów to naprawdę Polska w pigułce o czym warto pamiętać. Już w latach 90. wyniki głosowania okazały się tam zbliżone do tych w całej Polsce. Dlaczego tak się dzieje? Wieruszów leży na dawnej granicy zaborów. Nad Prosną, która kiedyś dzieliła miasto na Niemcy i Rosję, chociaż po obu stronach tej pięknej rzeki tak samo mówiono po polsku. Stąd zaskakująca reprezentatywność wyników. Bo strefy poparcia regionalnego dla partii i ugrupowań wynikają w Polsce w znacznej mierze z tradycji historycznej.
W Wieruszowie spędziłem wraz z moją ekipą telewizyjną wyborczy weekend z 1995 r, kiedy to do drugiej tury awansowali rywalizujący o prezydenturę Aleksander Kwaśniewski i Lech Wałęsa. Zanim jeszcze zjechały tam polityczne i medialne czeredy. Z tej “Polski w pigułce” zapamiętałem mnóstwo interesujących rozmów z wyborcami, pouczających niezależnie od tego, za kim się opowiadali. Znając więc trochę Wieruszów, zachęcam Państwa, żebyście nie dali sobie wmówić – pomimo prób mediów i polityków głównego nurtu – że obecny wynik jest przypadkowy. Już widzimy, że coś się w Polsce zmienia. W tym sensie być może Wieruszów stanie się dla nas tym, czym niegdyś dla Włochów Piemont. Znakiem nadziei po głębokim kryzysie. zapisz