Wolne sądy i wolne żarty

0
143

To historia godna piór i wyobraźni Nikołaja Gogola, Michaiła Bułhakowa czy naszego Sławomira Mrożka. Wyprawa sędziego Pawła Juszczyszyna do Warszawy po podpisy pod listami poparcia dla nowej, „reżimowej” Krajowej Rady Sądownictwa, podróż której efekt udaremniło odręczne pismo prezesa olsztyńskiego sądu Macieja Nawackiego, który specjalnie żeby je wysmażyć przerwał urlop, sporządzone w chwili gdy podwładny jechał już samochodem służbowym do stolicy – nie mieści się w realiach poważnej demokracji. Tylko pieczątki z kartofla do pełnej farsy brakuje.  

Delegacja sędziego Juszczyszyna cofnięta przez jego przełożonego, który został sędzią we własnej sprawie (bo Nawacki zasiada w nowej „reżimowej” KRS) pokazuje, że rządzący nie boją się nawet śmieszności, gdy mają coś do ukrycia. Ale ta groteska nie rozbawi tysięcy poszkodowanych przez polskie sądy, którzy organizowali się od dawna, ale ich głos stał się słyszalny dopiero w trakcie ostatnich, organizowanych przez opozycję debat o praworządności.

Medal ma bowiem dwie strony: PiS zmierza do przejęcia sądów, by łatwiej stawiać przed nimi oponentów politycznych, niż udaje mu się to w sprawie wieloletniego sekretarza PO senatora Stanisława Gawłowskiego. Robi to także po to, by w razie czego sądy – gdy nareszcie PiS wybory przegra – mogły rozstrzygnąć o ich  nieważności: to nie insynuacja, dowodem takiego zamysłu pozostaje „przygotowanie ogniowe” w postaci ubiegłorocznego zaskarżania wyników wyborów do Senatu wyłącznie tam, gdzie okazały się dla PiS niekorzystne i wcześniejsza histeria propagandy pisowskiej wokół poprzednich wyborów samorządowych, jakby to członkowie komisji liczących głosy byli winni temu, że zwolennicy partii Kaczyńskiego nie potrafią nawet poprawnie krzyżyka na karcie wyborczej postawić.

Z drugiej zaś strony – dla sędziowskiego betonu i korporacyjnego lobby prawniczego ekscesy PiS okazują się wymarzonym alibi, żeby wszystko pozostało tak jak przedtem, bo wtedy było najlepiej – w myśl doktryny, niesprawiedliwie przypisywanej przez propagandę pisowską reżyser Agnieszce Holland, autorce wybitnych i patriotycznych filmów o Księdzu Jerzym i lwowskim kanalarzu ratującym Żydów podczas okupacji. Władzy stawiają się nieliczni odważni sędziowie, jak Igor Tuleya, Krystian Markiewicz z Iustitii, czy wreszcie wspomniany już Juszczyszyn, ale na zawirowaniu korzystają także autorzy wyroków tak bzdurnych jak niedawne uwolnienie od odpowiedzialności celebryty Piotra Najsztuba, który bez prawa jazdy i badań samochodu potrącił starszą kobietę, czy wcześniejszych absurdalnych sentencji w majestacie i powadze prawa stanowiących, że właściciel budynku nie ma obowiązku odśnieżania jego dachu… Pamiętamy z ekranizacji „Lalki” rosyjski sąd w pozostającej pod zaborami Warszawie, w którym sędzia napomina, że śmiać się nie wolno…  

Tyle, że kwestia polskiej praworządności i jakości funkcjonowania sądów stanowi problem poważny, bo na ich podstawie obywatele oceniają własne państwo.

Jednym z nielicznych dobrych efektów obecnej rozpętanej przez PiS wojny o sądy – oprócz aktywizacji obywatelskiej, która znalazła wyraz w pięknej 30-tysięcznej demonstracji w obronie wolności sądownictwa, jaka przeszła przez Warszawę w ubiegłą sobotę – pozostaje włączenie do publicznej dyskusji osób przez polskie sądy poszkodowanych. Od lat wysłuchiwał ich z ogromną cierpliwością i empatią Janusz Sanocki. Jednak za jego sprawą w Sejmie mogli przebić się co najwyżej do małej salki w bocznym budynku zwanym „starym senatem”, bo tam wyznaczała miejsce debat Kancelaria Sejmu ta sama, która teraz sędziemu Juszczyszynowi odmówiła pokazania podpisów, bo przecież od połowy drogi do Warszawy, jak się okazało… nie był już w delegacji. Podczas okrągłego stołu w sprawie wymiaru sprawiedliwości przedstawiciele ruchu poszkodowanych przez sądy zasiedli wreszcie… przy głównym stole i w głównym gmachu. Oprócz posłów i przedstawicieli rozmaitych grup i organizacji prawniczych w spotkaniu zorganizowanym przez polityków PSL uczestniczyli też przedstawiciele przedsiębiorców jak Dariusz Grabowski i innych środowisk społecznych. Szeroka debata twarzą szansę, że z jałowego dotychczas sporu narodzi się coś dobrego. Byłby to nie ostatni paradoks tej historii. Naprawa – a nie upartyjnienie – wymiaru sprawiedliwości wydaje się konieczna, bo za rządów PiS oceny sądów się pogorszyły a czas postępowań wydłużył. To dowód, że lekarstwo okazało się gorsze od samej choroby.

Ani kasta ani dykatura. Jak wypracować złoty środek w sporze o sądy

Przejmowanie sądów przez PiS niesie za sobą fatalne skutki dla obywatela, ale niebezpieczne wydaje się też upowszechnianie przekonania, że lepiej nic nie zmieniać.

Read more

Domyślać się tylko można, co powołani przez  PiS urzędnicy chcą ukryć, odmawiając ujawnienia podpisów pod listami poparcia dla kandydatów do KRS, chociaż nakazał im to wyrok sądowy: być może pod wszystkimi listami podpisywały się te same osoby, albo poparcie dali wyłącznie sędziowie zatrudnieni w Ministerstwie Sprawiedliwości. Uzasadnienie odmowy wykonania wyroku wykładnią urzędnika Jana Nowaka, który stoi na czele biura, chroniącego dane osobowe naraża rządzących na śmieszność, na którą wystawiła się również – chwalona wcześniej, przynajmniej w porównaniu z innymi kadrami PiS – marszałek Sejmu Elżbieta Witek. O prostych kancelistach nie ma nawet co wspominać, pamiętamy co wyprawiali, żeby ukryć loty Marka Kuchcińskiego za pieniądze podatnika i jak za cenę pozostania na stanowisku obiecywali poprawę, gdy to ujawniono. Dziś znowu robią to samo.

Najpierw uchwalą, potem poprawią czyli sądy po nowemu

Pod koniec stycznia ma odbyć się spotkanie na szczycie ws. sądów, w formie debaty z udziałem najważniejszych osób w państwie: prezydenta, premiera, marszałków Sejmu i Senatu, przewodniczącej Trybunału Konstytucyjnego i prezes Sądu Najwyższego, Rzecznika Praw Obywatelskich oraz prawników i ekspertów. Gospodarzem będzie Polska Akademia Nauk, miejscem Pałac Staszica – dowiedzieliśmy się nieoficjalnie.

Read more

Dla upadku flagowego projektu programowego PiS w wymiarze tak politycznym jak moralnym to kwestia symboliczna: można powiedzieć, że cała reforma wymiaru sprawiedliwości znalazła się – niczym sędzia Juszczyszyn – w stanie odwołanej delegacji. Drobne wykręty i tricki biurokratów zastąpiły dotychczasowy triumfalizm i gromkie hasła rządzących.

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 18

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here