Zejście na ziemię czyli nie oddawać wyborów walkowerem

0
155

Kara za bojkot premia za aktywność – wyborcy jasno oceniają kandydatów

Wynik Andrzeja Dudy w sondażu IBRIS – 49,7 daje najmocniejszy argument za udziałem w wyborach prezydenckich: jakiekolwiek one będą i kiedy

Skoro urzędujący prezydent odnotował takie poparcie w badaniu, oznacza to, że może nie mieć 50 proc w wyborach. A wtedy niezbędna okaże się druga tura, którą Andrzej Duda przegra. Wynik IBRIS powinien zachęcić do udziału w glosowaniu zarówno zwolenników jak przeciwników prezydenta.

Z kolei spadek notowań Małgorzaty Kidawy- Błońskiej dokumentowany przez kolejny już sondażowy wynik pokazuje efekt niefortunnych wezwań do bojkotu. Formułowała je sama kandydatka Platformy Obywatelskiej, jej zaplecze polityczne, a ostatnio jej mentor Donald Tusk. Z jednoznacznym dla popularności skutkiem. Przez długie miesiące kampanii Kidawa-Błońska zajmowała w rankingach szans prezydenckich drugie miejsce notując w nich 20-30 proc poparcia. Niedawno skurczyło się ono do jednocyfrowego, a w badaniu Kantar z 16-17 kwietnia br. wyprzedzili ją wszyscy główni rywale z Krzysztofem Bosakiem włącznie, bo pozostało jej 4 proc. W najnowszym badaniu IBRIS z 27 kwietnia br. przed Kidawą lokują się nie tylko Duda z 49,7 proc ale również Władysław Kosiniak-Kamysz z 14 proc i Szymon Hołownia z 9 proc. Zaś jej 7 proc stwarza mizerną perspektywę na głosowanie, którego ostatecznego terminu jeszcze nie znamy, choć oficjalnie odbyć się ma 10 maja. Udział w tych wyborach zapowiada 43 proc wypytywanych przez IBRIS – mniej niż zwykle uczestniczy w głosowaniach prezydenckich ale więcej niż w poprzednich sondażach. Dopuszczalny błąd pomiaru to 2-3 proc ale i bez tej wiadomości wiemy, że losy drugiej tury się ważą. A w niej wszystko jest możliwe, niezależnie od oczywistej przewagi PiS w logistyce operacji wyborczej i odnoszącej się do niej legislacji.     

Małgorzata Kidawa-Błońska traci, wyprzedzili ją opozycyjni rywale, wyróżniający się aktywnością i pracowitością w całej kampanii jak Kosiniak-Kamysz oraz przynajmniej w ostatnich jej tygodniach jak Szymon Hołownia.

Wyborcy skarcili kandydatkę PO za logiczny fałsz zawarty w jej rozumowaniu: nie da się równocześnie wzywać do bojkotu olimpiady i walczyć na niej o złoty medal. Posądzenie o hipokryzję wydaje się oczywistym efektem sprzecznych deklaracji pretendentki. 

Opinia publiczna po raz kolejny okazuje się mądrzejsza od sztabowców Platformy Obywatelskiej – Koalicji Obywatelskiej. Ludzie szybko spostrzegli, że efekt realizacji scenariusza, który kiepscy doradcy podpowiedzieli Kidawie-Błońskiej pozostaje zbieżny z zamierzeniem Jarosława Kaczyńskiego. Dąży on do wyborów za wszelką cenę, przy niskiej frekwencji, bo takie ich realia okażą się najkorzystniejsze dla kandydata PiS i realizacji zakładanego przez partię dalszego scenariusza politycznego. Zagłosują wtedy głównie zwolennicy Dudy.

Oczywiście wybory w warunkach pandemii i bez zachowania zasad tajności oraz powszechności, które głosowanie pocztowe łamie nie dadzą zwycięzcy porządnej demokratyczej legitymacji. Ale głosowanie w tych samych warunkach za to dodatkowo jeszcze zbojkotowane przez wyborców o przekonaniach demokratycznych, wybory w których wezmą udział tylko wyborcy PiS – to spotęgowany czarny scenariusz i koniec demokracji w Polsce.

Opinia publiczna o tym wie. Sztabowcy KO-PO to ignorują.

Prezenterkę rządowej telewizji Danutę Holecką od dawna porównuje się do jej odpowiedniczki ze stacji północnokoreańskiej. Złośliwe to, ale internauci doszukali się zdumiewających podobieństw. Jeśli teraz jeszcze wybory przy nikłej frekwencji wygra Duda z imponującym wynikiem, jego legitymacja do sprawowania urzędu okaże się nikła, a porównania do Korei Północnej pojawią się w odniesieniu do najważniejszego dla obywateli głosowania. Bojkot oznacza oddanie go walkowerem i faktyczną zgodę na realiację planu PiS. Duda wcale wygrać nie musi, dowodzą tego nawet sondaże, z których wynikało przedtem, że w drugiej turze – jeśli do niej dojdzie – szanse pokonania urzędującego prezydenta ma każdy jego rywal. Tyle, że Kidawa-Błońska najmniejsze, co również przyczyniło się do spadku jej notowań.

To PiS robi wszystko, żeby obywatelom głosowanie obrzydzić, chociaż warunki i tak są trudne: ludzie obawiają się o zdrowie własne i najbliższych, tajność wyborów nie zostanie zagwarantowana, całe grupy okażą się wykluczone, zaś logistyka całej operacji wydaje się przekraczać możliwości Poczty Polskiej, z trudem w dobie pandemii radzącej sobie z podstawowymi zadaniami. Kiepsko  opłacanym listonoszom i wszystkim pocztowcom bezduszna władza dorzuciła następne.

Nie ma sensu oddawać wyborów walkowerem, choć ich format ma prawo nas niepokoić. Jeśli jednak dojdzie do kolejnych nieprawidłowości, jak przy jego przepychaniu w procesie legislacyjnym – nie brak sposobu, by je nagłaśniać. Jednak poddawanie partii z góry mija się z celem. Z badań wynika, że ludzie tego nie chcą. Plan Kaczyńskiego wciąż może zostać powstrzymany przez wolę wyborców. Dobrze też pamiętać, że także historyczne głosowanie z 4 czerwca 1989 r. nie było w pełni demokratyczne tylko kontraktowe, ale jego efekty obróciły się przeciw władzy, która na nie przystała, zupełnie wbrew jej intencjom.           

Zwykle na 3 Maja, rocznicę historycznej Konstytucji,  pisało się teksty o kondycji polskiej demokracji. Teraz nadszedł czas jej praktycznej weryfikacji i oceny. Pojawiły się zagrożenia, których – niezależnie od licznych niedoskonałości polskiego ustroju – jeszcze pięć lat temu nie było.   

Z pewnością droga do ocalenia demokracji w Polsce nie prowadzi przez bojkot czyli faktyczne pozostawienie wyborów rządzącym. Społeczeństwo już to dostrzega, posyłając za pośrednictwem instytutów demoskopijnych przeprowadzających badania opinii jednoznaczny sygnał swoim przedstawicielom. Tak jasny, że nie da się go zlekceważyć. I bardzo dobrze.

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 4

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here