Jeszcze przed wyborami rząd zamierza wprowadzić pełny ZUS od każdej umowy zlecenia. Chce także zlikwidować możliwość zawierania umów o dzieło, gdy pracownik wykonuje pracę jak na etacie. Plan przewiduje także oskładkowanie umowy o dzieło.
Realizację projektu, ujętego w „Wieloletnim Planie Finansowym Państwa na lata 2019 – 2020 r.” planowano pierwotnie po 1 stycznia 2020 r. Jednak wcześniejsze wprowadzenie zmian w życie, nawet przed jesiennymi wyborami, zapowiedział Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Celem zmian ma być kontrola czy osoby zatrudniane na umowę o dzieło, faktycznie wykonują pracę o charakterze zgodnym z tym rodzajem umowy. Niższe pensje, mają zaowocować także w przyszłości wyższymi emeryturami.
Dziś objęte składką są tylko przychody, które łącznie wynoszą wysokość minimalnego wynagrodzenia – na dziś 2250 zł, a po podwyżce 2450 zł brutto. Oznacza to, że jeśli przy jednej umowie pracownik zarabia 2250 zł, natomiast przy kolejnej umowie zarabia 2900 zł, to oskładkowanie i tak obejmuje tylko umowę pierwszą.
Komentarz: apetyty fiskusa są ogromne. Ofiarami, które najłatwiej ograbić są pracownicy i polskie przedsiębiorstwa. Pierwsi chcą podnieść poziom życia (a nie emigrować), drudzy szukają możliwości konkurowania z wielkimi korporacjami zachodnimi. Rząd PiS boi się nałożyć podatki na zagranicznych inwestorów, banki, korporacje międzynarodowe. Na to jest za cienki. Kto więc ma płacić? Polscy pracownicy i przedsiębiorcy.
Przeczytaj:
Szara strefa pyta „w co się bawić?”
Sytuacja małych i średnich przedsiębiorców pogorszyła się po dwakroć. Zarabiają mniej niż kiedyś i zarabiają mniej w stosunku do zagranicznych konkurentów.