Co łączy obie sprawy, poza głębokim niesmakiem, jaki po ich ujawnieniu odczuwa opinia publiczna oraz pogłębiającym się za ich sprawą przekonaniem o dwulicowości polityków i obsługujących ich - cóż za fatalne słowo, ale niestety tu akurat pasuje - żurnalistów głównego nurtu? Oto pryncypialne spory o wartości okazują się wyłącznie ustawkami, jak zmagania kiboli na leśnym parkingu, gdzie policja nie przeszkadza, a mniej liczą się barwy klubowe, bardziej chęć, by się sprawdzić. A po pokazowym mordobiciu idzie się razem na piwo.