Gmina Goleniów liczy 35 tys. mieszkańców, z czego 10 tys. osób mieszka we wsiach. Na terenie gminy jest osiem ferm norek i cztery firmy, które bardzo blisko z nimi współpracują, a w zasadzie, działają na rzecz tych hodowców. Są to firmy, które produkują karmę a także firmy, które produkują urządzenia i klatki dla hodowli, jak również firmy zajmujące się wyprawianiem skór i ich sprzedażą.
W gminie Goleniów, na wsi, bezpośrednio w firmach, o których wspomniałem, pracuje 1,5 tys. osób. Faktycznie nie wszystkie z tych osób pracują na fermach, ale są zatrudnione w firmach, które pracują dla ferm. Z tego tytułu gospodarka gminna czerpie duże, ale to duże korzyści. Zacznę od spraw ekonomicznych i od tego, co było podkreślane, że w różny sposób gmina czerpie korzyści z ferm. Podatki to nie jest tylko podatek dochodowy, ale to jest podatek PIT od osób, które pracują, a w naszym przypadku również jest to podatek od nieruchomości, który wynosi rocznie 1,5 mln zł. Sam podatek od nieruchomości tyle wynosi. To są firmy, które głównie przejęły majątek popegeerowski.
Gmina Goleniów nie jest gminą atrakcyjną turystycznie, w związku z tym, tak myślę, inwestorzy chętnie lokują się w takiej gminie, jak nasza, bo faktycznie nie ma tu konfliktu pomiędzy funkcją turystyczną a funkcją uprawy roli.
Jeśli chodzi o samo funkcjonowanie firm i ferm to nie chciałbym tego oceniać, państwo jesteście dużo większymi specjalistami, są tu osoby z branży naukowej, osoby zajmujące się samą hodowlą, jak również są osoby z organizacji, które mocno przeciwdziałają powstawaniu ferm, ale są instytucje, które bezpośrednio się tym zajmują. Ja raportuję to wszystko, zbieram informacje i dowiaduję się, jak wyglądają oceny na poszczególnych fermach. To są oceny ze strony różnych instytucji, zaczynając od Państwowej Inspekcji Sanitarnej, poprzez Inspekcję Weterynaryjną i Państwową Inspekcję Pracy, jak również osobiście przyjeżdżała cała komisja z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Wizytowali fermy. Jak do tej pory uwag nie było. Zresztą, tak jak powiedziałem, jest tyle ferm zlokalizowanych w gminie Goleniów, a do tej pory nie słyszałem, żeby ktoś protestował albo miał jakieś zarzuty do ferm z terenu gminy, funkcjonują one bardzo dobrze.
Natomiast wtedy, kiedy miała powstać jedna nowa ferma, doprowadziliśmy do spotkania. Przyszli mieszkańcy miejscowości, w której miała powstać ferma, przyszli inwestorzy. Zaprosiliśmy na spotkanie branżę naukową, zaprosiliśmy innych hodowców. Postawiliśmy warunki, aby móc wydać warunki o zabudowie – uwzględniliśmy wszystkie aspekty, wszystkie oczekiwania, przede wszystkim – oczekiwania mieszkańców, bo za to odpowiadamy. Nowa ferma powstała. Myślę, że akurat ta ferma mogłaby być dzisiaj również prezentowana na przedstawionych slajdach dlatego że jest firmą zachowującą wszelkie standardy.
Jeśli chodzi o inne sprawy związane z udziałem firm to, tak jak tutaj było wspomniane, są to bardzo często firmy rodzinne. Też chciałbym powiedzieć, że w naszym przypadku właściciele firm (znam dwóch takich) mieszkają bezpośrednio przy samej fermie. Być może wynika to z faktu, że chcą bardziej i lepiej dozorować pracę na fermach, ale im to nie przeszkadza. A więc chciałbym zadać kłam niektórym stwierdzeniom, które padały w dyskusji: właściciele tam mieszkają, ich rodziny pracują na fermach.
Pracują tam również osoby, które są zatrudniane i pochodzą z miejscowości w gminie Goleniów. Gmina Goleniów odziedziczyła, niestety, stare gospodarstwa popegeerowskie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której na dzień dzisiejszy musielibyśmy powiedzieć, że koniec z tą branżą, dlatego że przechodzilibyśmy déja vu związane z pegeerami, które kilkadziesiąt lat temu musieliśmy w jakiś tam sposób zagospodarowywać. Podejrzewam, że od początku powtórzyłaby się gehenna. Nie chodzi o majątek, który tam jest, ale bardziej chodzi mi o ludzi, którzy tam mieszkają. Od początku znowu mielibyśmy problem z tzw. bezrobociem strukturalnym. Jak przekwalifikować ludzi? Jak długi byłby to proces? Nie mnie o tym wyrokować, natomiast wiem, że na pewno byłaby to sprawa bardzo trudna do zniesienia.
Było tu powiedziane kilka zdań na temat filantropijności firm, jak to ktoś określił – ja to oceniam na swoim przykładzie. Z jednej strony, żeby również poprawić możliwości komunikacyjne do firmy, dowożenia karmy, dowożenia innych produktów, ale również dla miejscowości, w której jest firma, wspólnie wybudowaliśmy drogę. Podzieliliśmy się kosztami 50% na 50%, to były duże pieniądze dla takich gmin wiejsko-miejskich, jak moja. Wydatki były liczone w milionach złotych a to już jest duże zaangażowanie środków. Firma uczestniczyła w budowie drogi. To podwójny zysk i jest fajnie, jeśli taką synergię można wykorzystywać. Ale również firma, ponieważ tam pracują pracownicy, których dzieci chodzą do szkół, korzystają z dóbr kultury i sportu, uczestniczyła w wydatkach związanych z budową boisk, z budową świetlic, z budową placów zabaw, bo to służy im bezpośrednio. W związku z tym poprawiają swój wizerunek, ale chętnie pieniądze wydają nie w sposób filantropijny a, po prostu, robią to także dla swoich dzieci.
Likwidacja branży na polskiej wsi (a przynajmniej na takiej wsi, którą reprezentuję) spowodowałaby na pewno znaczne, ale to znaczne zwiększenie nakładów na pomoc społeczną i na opiekę socjalną. Z tym musimy się również liczyć a to są rzeczy, które nie są planowane w budżetach takich gmin, jak nasza.
Tomasz Banach, zastępca burmistrza Gminy i Miasta Goleniów