Masowego udziału obywateli w Marszu Miliona Serc nikt lekceważyć nie może. Polacy mają dość rządów PiS. Ale te ostatnie nie skończą się za sprawą nawet najbardziej udanej demonstracji ulicznej. Na wynik wyborów wpłynie ona w nikłym stopniu, bo manifestowali przekonani. I nie usłyszeli od Donalda Tuska przekazu charyzmatycznego lidera.
Inwencji zwyczajnym Polakom nie brakuje, o czym świadczą takie hasła na transparentach jak “15 października weź ZA DŁUGO-PIS”, “Nie jest zajePIScie” czy “Kocham kino”, to ostatnie nawiązujące do drastycznych polemik wokół “Zielonej granicy” Agnieszki Holland. Zabrakło podobnych konceptów politykom, bo Barbara Nowacka witająca zebranych “Cześć dziewczyny, cześć chłopaki” pomyliła jakby marsz z talent show, zaś opowiadający o zwycięskich referendach w sprawie zastopowania zmiany granic metropolii warszawskiej Jan Grabiec – z typowym spotkaniem wyborczym i to raczej w kampanii samorządowej a nie parlamentarnej. Nie na ich słowa czekali jednak poszukiwacze alternatywnych wobec pisowskiego projektów i pomysłów na Polskę.
Wystąpienie Donalda Tuska, emocjonalnie skutecznie zbierające nastroje ostatnich tygodni, rozczarowało kompletnym brakiem politycznego przesłania. Rozkład akcentów przypominał bardziej mowę szamana niż politycznego przywódcy, zdolnego już za kilka tygodni wziąć po zwycięskich wyborach odpowiedzialność za Polskę. Podobnie jałowy okazał się wywiad Tuska dla “Polityki” z ubiegłego tygodnia. Poza pozostawaniem “anty-PIS-em” i zapowiedziami, że Koalicja Obywatelska będzie bronić naruszanych praw obywateli nie widać strategicznego przekazu. Ani takiego, który zawarłby się w jednym dobitnym zdaniu (oratorem Tusk wydaje się coraz słabszym) ani dającego streścić się na jednej kartce wydruku komputerowego – choćby na użytek przedsiębiorców, zastanawiających się, czy inwestować w Polsce czy szukać szczęścia gdzie indziej.
Drastycznym i poruszającym kiksem czy lapsusem okazuje się fakt, że na Marsz Miliona Serc nie zaproszono Joanny Parniewskiej, słynnej pacjentki z Krakowa poniewieranej przez policjantów, z którego powodu go zwołano. Ale o związku tragedii Pani Joanny z marszem przewodniczący Tusk zdążył mu zapomnieć. Zaś rolą otaczających go wianuszkiem polityczek pozostaje schlebianie liderowi a nie przypominanie mu czegokolwiek. Inna rzecz, że w kakofonii kampanii – pomimo błahości dominujących w niej tematów – pogubić się mogą nawet ci, co ją prowadzą. Cały ten zgiełk z pewnością zaś staje się nieznośny dla przeciętnego obywatela. Tym większy szacunek dla tych, co do Warszawy jechali często z daleka i samych warszawiaków, demonstrujących demokratyczne przekonania – jednak tak masowa obecność nakładać powinna na Donalda Tuska i innych liderów Koalicji Obywatelskiej konkretne zobowiązania, nie tylko w sferze odpowiedzialności za słowo.
Skoro w wywiadzie dla “Polityki” Tusk z własnej woli mówi o – na szczęście pokojowym – powstaniu Polaków, odnosząc to do obecnej sytuacji, powinien jako historyk pamiętać, że Powstanie Warszawskie militarnie wymierzone było przeciw Niemcom politycznie zaś przeciw Sowietom. Choćby z powodu tego dramatycznego dualizmu nie mogło przynieść innego skutku niż ofiary, ruiny i zgliszcza. Jeśli rzecz odnieść do współczesnej sytuacji, a że tak robimy to wina Tuska (mógłby tu wejść śmiech z offu) – Marsz Miliona Serc propagandowo wymierzony był w PiS, zaś politycznie w Trzecią Drogę Szymona Hołowni i Władysława Kosiniak-Kamysza.
I tu dochodzimy do kwestii odpowiedzialności polityków za skutki ich własnych działań. Trzecia Droga walczy o miejsce w przyszłym Sejmie, próg warunkujący, że się tam jako koalicja PSL i Polski 2050 znajdzie wynosi 8 proc.głosów podczas gdy pojedynczym partiom wystarczy 5 proc. Niedawne notowania sondażowe pokazywały, że Trzecia Droga może liczyć na poparcie 9 proc Polaków. Niewielkie wahnięcie w dół, spowodowane atakowaniem jej za brak udziału w Marszu jako imprezie Koalicji Obywatelskiej – i Trzeciej Drogi w przyszłym Sejmie nie ma. A bez niej – nie powstanie żaden antypisowski rząd ani koalicja większościowa bez udziału PiS, których utworzenie stanowi przecież deklarowany cel przyszłych działań Tuska. Tymczasem media protuskowe od tygodni prowadzą niszczącą kampanię przeciw Hołowni i Kosiniakowi-Kamyszowi za to, że nie kwapili się uczestniczyć w nie swoim przecież partyjnym marszu. To oni nie Kaczyński stali się tam głównymi wrogami, podobnie jak w czasach, kiedy za środki masowego przekazu odpowiadali tatusiowe i mamusie obecnych trendmakerów – rewizjoniści pozostawali wrogiem gorszym od imperialistów, bo bliższym i wewnętrznym. Tych pierwszych spotkać można było na klatce schodowej zaś tych drugich co najwyżej zobaczyć w telewizji. Cały ten zgiełk wzniecany przez TVN i “Gazetę Wyborczą” w oczywisty sposób posłużyć może przedłużeniu do lat dwunastu nieprzerwanego rządzenia Polską przez ekipę Jarosława Kaczyńskiego. Jak na ironię zresztą – czołowy publicysta “Wyborczej” Jacek Żakowski zagrożenie wynikające z osłabiania Trzeciej Drogi dostrzega, chociaż konkluzje stąd płynące zatrzymuje w pół zdania [1]. Niedawno na łamach gruszka.com pozwoliłem sobie na rodzaj tricku i na własną już rękę i odpowiedzialność poprowadziłem rozumowania Żakowskiego dalej [2].
Kiedyś Aleksander Kwaśniewski, w związku z powikłanymi relacjami swojego SLD ze współrządzącym PSL spopularyzował stopniowanie: wróg, przeciwnik, partner koalicyjny. Teraz jak się wydaje celem ugrupowania, co Koalicję ma w nazwie i to podbudowaną pięknym przymiotnikiem, bo Obywatelską – okazuje się destrukcja przyszłego koalicjanta, zanim jeszcze zdecyduje on, czy sojusz chce zawrzeć: PiS to naprawdę cel zastępczy. Pokazuje to dobitnie hipokryzję polityków. Miało przecież chodzić o Polskę. A nie o to, że najpierw wytnie się polityczną konkurencję “na opozycji” jak niegramatycznie w swoim strasznym slangu mówią politycy, a potem… w opozycji przyjdzie sobie jakoś poradzić przez cztery kolejne lata. Nie tylko Pani Joanna z Krakowa może się więc poczuć oszukana.
[1] por. Jacek Żakowski. Wszystkie ręce na pokład Trzeciej Drogi. “Gazeta Wyborcza” z 25 sierpnia 2023
[2] por. Łukasz Perzyna. Trzecia Droga albo… trzecia kadencja PiS. Gruszka.com z 8 września 2023