Henna Maria kiepski ma styl 

0
127

Zastępczyni przewodniczącej komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, chrześcijańska demokratka z Finlandii Henna Maria Virkkunen zdecydowanie wzmocniła szansę Karola Nawrockiego na prezydenturę Polski, chociaż być może nie dokładnie taki był jej cel. Zapowiedź pani komisarz do spraw demokracji przeprowadzenia okrągłego stołu przez  wyborami prezydenckimi w Polsce, aby zbadać czy nie pojawią się wobec nich zagrożenia na komunikatorach społecznościowych, jak niedawno w Rumunii stanowi wymarzony argument propagandowy tak dla pisowskiego kandydata Nawrockiego jak dla Sławomira Mentzena z Konfederacji,  że Unia wtrąca się w wewnętrzne nasze sprawy.

Jak słoń w składzie porcelany

Virkkunen, chociaż przez wiele lat posłanka do parlamentu krajowego i europejskiego, ma prawo nie wiedzieć, jak kojarzą się w Polsce słowa “komisarz” oraz “okrągły stół”. Jej biuro jest jednak wystarczająco opłacane,  żeby nawet sporym kosztem wynajęło eksperta, który to wiceprzewodniczącej  Komisji Europejskiej naprędce wytłumaczy. Bez niego jednak Virkkunen propozycję wtrącania się w demokratyczne wybory w Polsce z finezją słonia w składzie porcelany zgłosiła w rozmowie z… Deutsche Welle, chociaż akurat wiedza o tym, że w niedawnych wyborach w Niemczech neonaziści z AfD zyskali poparcie niemal co czwartego obywatela dawnej ojczyzny hitleryzmu zalicza się bezsprzecznie do obowiązków  zawodowych zastępczyni von der Leyen.      

Niech fińskie polityczki lepiej już imprezują niż kontrolują 

Nie pierwszy to podobny strzał samobójczy fińskich polityczek. Parę lat temu premier Sanna Marin dała się sfilmować w trakcie ekstatycznej  imprezy, w otoczeniu postaci, które mogą się przyśnić w koszmarze, tatuowanych od stóp do głów i dziwacznie pobudzonych. Wprawdzie Marin wybroniła się przed zarzutami zażywania narkotyków (bo dla polityka lepiej, jeśli głupstwa wyczynia bez dragów), ale i tak jej partia przegrała wybory a Marin zmuszona była odejść nawet z parlamentu:  pracuje teraz w jakimś think tanku.

Niełatwo dojść, co powodowało tym razem jej koleżanką z przeciwnej strony fińskiej sceny politycznej – Marin to bowiem socjaldemokratka, a Virkkunen chadeczka – kiedy swoją propozycję zgłosiła. Bez żadnych wątpliwości: wobec Polaków obraźliwą i prowokującą.

Mamy prawo się dowiedzieć, kto jej ten fatalny pomysł podszepnął. Zwłaszcza, że projekt otwartej ingerencji instytucji Unii Europejskiej w kampanię wyborczą demokratycznego kraju nie tylko na krótką metę sprzyja Nawrockiemu i Mentzenowi, których stronnicy już niefortunną koncepcję “komisarki” nagłaśniają – ale  służy na dłuższą metę Władimirowi Putinowi, bo odwraca – w obu krajach, Polsce i Finlandii – uwagę od sprawy najważniejszej, jaką stanowi militarne zagrożenie ze strony Rosji a nie ekscesy sieciowe mniej lub bardziej zidentyfikowanych hakerów i hejterów.    

Wspólny wróg łączy… ale tylko w miarę roztropnych

Z Finlandią przecież tak wiele nas łączy: przed 1914 status większości terytorium obu naszych państw pozostawał ten sam: uciskani narodowościowo, językowo i politycznie pozostawaliśmy częścią Imperium Rosyjskiego. I my i oni odzyskaliśmy niepodległość z końcem I wojny światowej, kiedy to jednym z oddziałów patriotów fińskich walczących przeciwko bolszewikom dowodził osiemnastoletni wówczas Urho Kekkonen, o którym jeszcze w tym skromnym szkicu będzie mowa.   

Zaś w 1939 r. stalinowski Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich zaatakował kolejno dwa kraje: Polskę 17 września co nazwano nożem w plecy oraz Finlandię co określono mianem wojny zimowej. Była okrutna i jedyna w najnowszej historii wojskowości, w której padło więcej zabitych niż rannych. Trafiony bowiem żołnierz zwykle umierał na kilkudziesięciostopniowym mrozie zanim sanitariuszki zdążyły do niego dotrzeć i udzielić pomocy.

Po II wojnie  światowej Polska stopniowo drogą kolejnych protestów społecznych zwłaszcza tych z lat 1956, 1970 oraz 1980-81 poszerzała zakres swojej suwerenności. Finlandia, zobowiązana do neutralności, balansowała na cienkim lodzie, to określenie chyba pasujące do położenia kraju: geopolitycznie gorszego niż klimatycznie. Za sprawą prezydenta Urho Kekkonena zyskała sobie jednak szacunek międzynarodowy. W  opozycji demokratycznej w  Polsce pojawiła się nawet koncepcja “finlandyzacji” naszego kraju, popularna w kręgu Komitetu Obrony Robotników. Ten ostatni zresztą mógł powstać i działać bez wielkich represji za sprawą Porozumień Helsińskich podpisanych przez 35 państw (USA i Kanadę, krajów Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej ale również Polski, Związku Radzieckiego i reszty bloku socjalistycznego) w 1975 r, kończących Konferencję Bezpieczeństwa i współpracy w Europie. W pakiecie obok zachodnich licencji, technologii i kredytów, na których zależało tak Leonidowi Breżniewowi jak Edwardowi Gierkowi znalazł się także wolny przepływ informacji i idei. Zawdzięczaliśmy to również gospodarzowi spotkania prezydentowi Urho Kekkonenowi. 

Po pełnoskalowej agresji kremlowskiej na Ukrainę (rozpoczętej 24 lutego 2024 r.) Finlandia porzucając 75-letnią politykę neutralności przystąpiła do Sojuszu Atlantyckiego. W Unii Europejskiej znajduje się dużo dłużej bo od trzysiestu lat i dotychczas raczej ją stabilizowała niż rozdzierała.           

Wystrzegajmy się agentów, zwykł powtarzać Józef Piłsudski. Ale oprócz nich istnieją również pożyteczni idioci, jak jeszcze Władimir I. Lenin określił ludzi Zachodu bezinteresownie wspierających imperialną Rosję w jej ekspansji w imię celów, które sami na własny użytek sobie tłumaczą jako humanistyczne i wyższego rzędu. Jak widać pożyteczni idioci w roli piątej kolumny Władimira Putina również we władzach Zjednoczonej Europy okazują się skuteczniejszą jego bronią niż rakiety Iskander czy irańskie drony na froncie wojny pełnoskalowej.

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 12

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here