Historia kołem się toczy aż tworzy się kwadratura koła

0
106

Z Barbarą Bartel, psycholog z Lekarskiej Przychodni Profesorsko-Ordynatorskiej Waliców 20, rozmawia Łukasz Perzyna

– Elon Musk mówi z telebimu zwolennikom radykalnej AfD, żeby Niemcy nie przejmowali się własną  przeszłością, tą sprzed osiemdziesięciu lat i wcześniejszą. Wiemy, kto wygrał wybory w Austrii. I dlaczego je unieważniono w Rumunii, gdzie najlepszy wynik w pierwszej turze przy ingerencji kremlowskich służb uzyskał kandydat gloryfikujący dawnych kolaborantów hitlerowskich. Jak rozumiem, w tej sytuacji rozmowa z psychologiem okazuje się bardziej zasadna niż z politologiem, skoro sytuacja uprawnia do zadania prostego pytania: co się dzieje?

– Ludzie na całym świecie oglądają dramatyczne przekazy telewizyjne, widzą Ukraińców stających się ofiarami agresji Kremla, ale również izraelskie działania w Strefie Gazy przeciwko cywilom palestyńskim. Tymczasem Donald Trump mówi, że będzie rozmawiał z Władimirem Putinem, szczegółów jednak nie zdradza. Za to wielu Polaków z Ameryki obawia się deportacji, chociaż duża część Polonii głosowała na Trumpa w wyborach. Mamy do czynienia z mnogością bodźców, smutnych lub niepokojących zdarzeń, co nie sprzyja rzeczowej ocenie sytuacji. 

– Jednak od kilkudziesięciu lat ludzie oglądają filmy o II wojnie światowej, w Polsce nakręcono nie tylko popularne: “Stawkę większą niż życie” czy “Czterech pancernych” ale i wiele wybitnych filmów stworzyli znakomici reżyserzy, jak Andrzej Wajda “Katyń” czy Roman Polański “Pianistę”. Twórcy amerykańscy nakręcili “Szeregowca Ryana” o lądowaniu aliantów w Normandii czy “O jeden most za daleko” o operacji Market Garden.  I co, chciałoby się zapytać, wszystko na nic? Trudno uwierzyć, że trzeba spierać się o ocenę II wojny światowej?

– Obawiamy się cofania historii, jej złych interpretacji. Trudno zakładać dogłębną wiedzę na ten temat.  Mówi Pan o Musku. Również władza w Polsce nie zawsze świeci przykładem, nawet jeśli wypowiedź Barbary Nowackiej,  że obozy zbudowali polscy naziści nazwano przejęzyczeniem, nie wszystkim to wyjaśnienie wystarcza. W wielu krajach do władzy dochodzą ludzie zakompleksieni, którzy – aby ją zdobyć i potem utrzymać – odwołują się z kolei do kompleksów wyborców, nie do ich wiedzy na pewno. Oczywiście, że ludzie przez lata oglądali filmy o wojnie, także te wybitne, jednak na co dzień mają do czynienia z przekazami telewizyjnymi, czasem  wzmagającymi agresję, frustrację czy stres. Dołącza się do tego obawa, że czeka nas nowa wojna. Tym trudniej w tej sytuacji spodziewać się rzetelnej oceny poprzedniej. Historia kołem się toczy. Aż tworzy się kwadratura koła.  Warto zwracać uwagę, że posłami nie zostają zwykle mądrzy analitycy ani dziennikarze,  którzy absurdy życia publicznego dostrzegają i nazywają je po imieniu. Nie dlatego,  że ludzie by na nich nie zagłosowali, tylko z tego powodu, że politycy nie oferują im dobrych miejsc na listach. A to oni kolejność układają. I potem w studiu telewizyjnym albo nawet na sejmowym korytarzu wielu polityków odpowiada na pytanie krótkim: – nie wiem. Albo zwraca się do oponenta w dyskusji: – Proszę nie przerywać. Widz pozostaje z wrażeniem, że dokładnie tyle mają do powiedzenia. Trudno dociera się do prawdy w podobnych warunkach, również tej,  która najnowszej historii dotyczy. 

– Co może w tej sytuacji psycholog? 

– Oczywiście, że do psychologa zgłaszają się również politycy, także prokuratorzy, przedstawiciele wolnych zawodów, celebryci. Wszyscy szukają poczucia bezpieczeństwa. Nie jest tak,  że pozostają wolni od stresu, który trapi ich wyborców, albo po prostu – jak ma się rzecz z bohaterami wyobraźni zbiorowej –  tych, którzy ich podziwiają, bo im się udało. Czasem ci, co do których inni są przeświadczeni, że im właśnie się powiodło – przychodzą,   żeby się wygadać. To też pomaga,  chociaż prawdziwa pomoc rodzi się dopiero w dialogu. Na nim polega skuteczna terapia. Nie tylko znane osoby się zgłaszają. Przychodzi fryzjerka,   ma cztery salony i po dwóch rozwodach kłopot z dzieckiem. Rzeczywisty, wcale nie wymyślony.   Nie jest tak, że sami sobie stwarzamy problemy. Raczej zbyt późno sami je dostrzegamy. Kiedy to już nastąpi, nie ma się co ociągać, trzeba się zgłosić do specjalisty. Nie da się uciec od czegoś, co tkwi w nas samych. Nawet jeśli odczuwamy potrzebę błyszczenia. Doradza się rozmowę z najbliższymi, w odpowiedzi zaś  słyszy ogólniki o braku czasu. Stan konta rośnie, ale nawet to nie pomaga. Dzieci się czują samotne. Płacą za to,  że związki rodziców się rozpadają. Ci ostatni jednak nie zawsze dostrzegają powagę sytuacji. Oto zgłasza się ktoś, kto wymaga trwającej nawet trzy lata terapii, żeby pomogła mu z problemami sobie poradzić.  I po pierwszej wizycie oznajmia, że na drugą już zabraknie mu pieniędzy. Ma piękny dom,  wiadomo,  że jego utrzymanie kosztuje. A   w nim często dzieci, które czują się bezradne. Idzie potem na terapię bezpłatną…

– A to co bezpłatne, wiadomo… Ekonomiści mają swoją opinię o tym co tanie,  pamiętam jak przed laty reagowali na pojawienie się modnego wtedy hasła “tanie państwo”.  Zwracali uwagę, że  tanie często znaczy: byle jakie?

– Nie ma co oszczędzać na własnych problemach, bo wtedy nas one przerosną. Z drugiej strony zwykle nie ma co liczyć na natychmiastowy efekt. Terapia może się okazać długa i żmudna. Nie ma więc racji matka, domagająca się natarczywie, żeby studiującą już ale przeżywającą poważny kryzys córkę umieścić w szpitalu psychiatrycznym, skoro specjaliści takiej potrzeby nie widzą.  W takich wypadkach podejrzewam raczej chęć odepchnięcia od siebie problemu, niż rozwiązania go.

– Rozmawiamy o zachowaniach jednostek czy rodzin, ale one się jakoś sumują czy multiplikują? Na usprawiedliwienie tych wszystkich, co sobie nie radzą i nie chcą się do tego przyznać, można wskazać, że tylko w ostatnich latach mieliśmy wiele wzbudzających lęk wspólnych doświadczeń: najpierw pandemia, potem “pełnoskalowa” wojna w sąsiednim  kraju… I w dodatku teraz od Muska, ministra najpotężniejszego człowieka na świecie, bo za takiego uchodzi prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, dowiadujemy się, że Niemcy nie powinni się już przejmować krzywdami, jakie przed 80 laty i wcześniej wyrządzili innym,  w tym nam Polakom? Jak sobie z tym poradzić?

– Nie lekceważyć problemów, gdy zaczynamy je sobie uświadamiać. Dostrzec, skąd się biorą. Żyjemy na pokaz. Zbyt często czujemy się anonimowi. Obcy sobie nawzajem. Co oznacza po prostu samotność. To efekt tego, że nie potrafimy kochać. Ludzie lgną do stolicy, do niej się kierują. Szukają sukcesu. Znajdują go pozornie w pracy “w korpo”, jak sami  mówią. Tyle, że oderwali się od swoich korzeni. Zerwali więzi z miejscem, skąd przyjechali. A w Warszawie nie nawiązali nowych. Jeśli mają dzieci, a dbają tylko o ich materialne potrzeby i uważają, że   w  ten sposób są  w porządku – mogą stanąć wobec groźnych zdarzeń. Psycholog nagle diagnozuje u dziecka depresję a rodzice nie pojmują, skąd się ona wzięła. To jeszcze nie jest najgorszy wariant. Zdarza się, że nagle młody człowiek podejmuje próbę samobójczą. I nikt w jego najbliższym otoczeniu nie rozumie, dlaczego. Bo wcześniej się tym nie zainteresował. A mowa przecież o najbliższych: rodzinie, kolegach, nauczycielach. 

– Co trzeba sobie uświadomić, by podobnych sytuacji uniknąć?

– Karnawał nie trwa cały rok. Do szczęścia nie wystarczy pokazanie innym, że mieszka się w rezydencji czy apartamencie, jeśli zarazem odczuwa się niezdolność do tego, żeby kochać innych a nie tylko siebie. Sytuacja, gdy liczy się tylko własne “ja”,  prowadzi czasem do socjopatii. Do tego, żeby dobrze żyć, nie wystarczy dorównać innym a nawet ich przewyższyć. Nie dogoni się przecież inflacji ani bomby jądrowej. Oparcie się na innych ludziach, budowanie więzi, które zaczyna się od zwyczajnej rozmowy z bliskimi, daje spokój i harmonię. 

– To stanowi receptę?

– Najpierw trzeba pokochać samego siebie, a z czasem innych. Ważne, żeby nie zadeptać wrażliwości, miłości ani szacunku wszędzie, gdzie się one pojawią. Jerzy Owsiak w swojej akcji dobroczynnej daje innym bardzo dużo, a sam spotyka się z agresją. To nie jest wcale polityczny problem, chodzi  o coś  więcej. Co objaśnia wiele zachowań, o które pytał Pan na początku. Żeby przeciwdziałać temu, co złe, warto nauczyć się empatii. Najpierw popatrzeć, dlaczego nieznajomy człowiek leży na ławce: może nie śpi, tylko pomocy potrzebuje. Albo ten inny, który upadł na ulicy: być może wcale nie jest pijany, tylko dostał nagłej zapaści. Atak z nożem na ratownika z pogotowia to już obłęd, pokazuje, jak bardzo obawy przed wzmagającą się agresją okazują się uzasadnione. Żaden sukces w żadnym wyścigu nie sprawi, żebyśmy poczuli się przed nią bezpieczni. Nie oszukujmy też siebie nawzajem, ani samych siebie, nawet jeśli często słyszymy kłamstwa z ust znanych postaci życia publicznego. Fitness jako forma relaksu wszystkiego nie załatwi. Lepsza już okazuje się joga,  która przynajmniej uczy spokoju. Ale i ćwiczenie jej, jeśli sytuacja staje się poważna, nie zastąpi wizyty u specjalisty. Zapomnieliśmy niestety dość lekkomyślnie o wielu nawykach i przekonaniach, które charakteryzowały tradycyjną inteligencję. Kiedyś ceniono przecież tego,  kto kocha najbliższych, nikomu krzywdy nie robi i potrafi być miły dla wszystkich. Jeśli od czasów dzieciństwa słyszę od lekarzy,  że niestety mam słabe serce – to dla mnie stanowi to powód, żeby je okazywać innym. Przyszliśmy przecież na ten świat po to, żeby coś dobrego dla innych zrobić.                                               

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 12

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here