Na 15-lecie odejścia Macieja Płażyńskiego (1958–2010)
Sejm za jego kadencji nie tylko pozostawał miejscem ważnych wydarzeń, ale przede wszystkim uchwalał dobre ustawy – w tym reformę samorządową, która przetrwała nie tylko w niezmienionym do dzisiaj kształcie, ale przyczyniła się do rozwoju licznych “Małych Ojczyzn”. I chociaż, kiedy ją przyjmowano, Polska jeszcze do UE nie należała – wzmocniła możliwości pozyskiwania europejskich środków pomocowych. 15 lat temu Maciej Płażyński nie wrócił z delegacji do Smoleńska.
Sejm, którego był marszałkiem (1997-2001) nazywano czasem antraktowym, a o nim samym mówiono: “Maciej przerwa Płażyński”, bo rzeczywiście, gdy pojawiały się kontrowersje, dawał posłom szanse na rozważenie racji i negocjowanie aż do dobrego skutku. Wywodził się z opozycji antykomunistycznej, a w nowej demokratycznej Polsce bliższa była mu zawsze strategia pertraktacji, czasem długiego i żmudnego dochodzenia do celu, niż prostego przegłosowania oponenta.
Współtwórca nowej mapy administracyjnej kraju
Kiedy w 1997 roku Akcja Wyborcza Solidarność wygrała wybory do Sejmu, wydawało się oczywiste, że właśnie Maciej Płażyński zostanie tam marszałkiem. Nie tylko dlatego, że AWS, utworzona przez drugą linię związkowców (talentami nie dorównujacych zwykle Zbigniewowi Bujakowi, Zbigniewowi Janasowi czy Władysławowi Frasyniukowi) i polityków z niewielkich partii centroprawicy nie dysponowała wtedy innymi indywidualnościami. Zaś Płażyński do Sejmu uzyskał poparcie 125 tys wyborców u siebie w Gdańskiem, najlepszy indywidualny wynik w kraju. Wcześniej dał się poznać jako jeden z najlepszych wojewodów i patriota lokalny (ratował klub piłkarski lechia Gdańsk). Funkcję pełnił w latach 1990-96 a odwołanie go przez postkomunistyczny rząd Włodzimierza Cimoszewicza stało się przyczyną wielotysięcznej demonstracji protestacyjnej przed gdańskim dworem Artusa.
Jako marszałek wziął na doradców osoby wywodzące się zarówno z mediów (Grzegorz Miecugow) jak służb specjalnych demokratycznego państwa (Irena Popoff, wcześniej rzeczniczka UOP), bo wiedział, że polityczny efekt wykuwa się nie tylko w gabinetach. Nie zbudował własnej frakcji w AWS, chociaż go do tego namawiano. Podobnie nie dał się skłonić do startu w wyborach prezydenckich przeciw liderowi Akcji Marianowi Krzaklewskiemu, aczkolwiek go do tego zachęcano i przekonywano, że w odróżnieniu od szefa Solidarności jest w stanie pozyskać również umiarkowanych wyborców.
Mozolnie negocjował kształt reformy administracyjno-samorządowej, jak się później okazało najbardziej udanej z polskich reform. Kiedy pierwszy jej projekt z 15 województwami zawetował prezydent Aleksander Kwaśniewski, AWS i współrządząca z nią Unia Wolności podjęły negocjacje zarówno z głową państwa jak jego partyjnym zapleczem z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Wiele rozstrzygających rozmów toczyło się właśnie w gabinecie marszałka Sejmu Macieja Płażyńskiego. Ostatecznie powstało 16 województw – dodano świętokrzyskie na którym szczególnie zależało mającym tam ponadnormatywne poparcie postkomunistom. Ci ostatni zrezygnowali za to z koszalińskiego. Ambicje liderów dało się pogodzić, ale przede wszystkim w całej Polsce powstała władza regionalna i lokalna najbliższa sprawom mieszkańców i jak się rychło okazało w kolejnych badaniach opinii publicznej – bez porównania lepiej od centralnej przez nich oceniana.
Jako pierwszy w odnowionej polskiej demokracji, Maciej Płażyński sprawował urząd marszałka Sejmu przez całą i pełną kadencję. Nie zmieniło tego nawet jego odejście z AWS: Akcja nie była bowiem w stanie przedstawić podobnej klasy kandydata ani zbudować większości niezbędnej do dokonania zmiany.
Pracodawca Donalda Tuska z czasów opozycji
Maciej Płażyński, urodzony w 1958 r, najpierw pracował fizycznie przy budowie Huty Katowice, potem studiował historię na Uniwersytecie Gdańskim. Działał w opozycyjnym Ruchu Młodej Polski, szczególnie mocnym w Trójmieście i w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. Kierował w latach 80. Spółdzielnią Usług Wysokościowych Świetlik, zatrudniajacą opozycjonistów, którzy nigdzie indziej pracy nie mogliby znaleźć i zapewniającej im podstawy utrzymania, To Płażyński był wtedy pracodawcą Donalda Tuska.
Kiedy waliła się już AWS, właśnie Płażyński i Tusk wraz z Andrzejem Olechowskim utworzyli Platformę Obywatelską. Początkowo to właśnie marszałek został jej szefem. W wyborach parlamentarnych z 2001 r. PO uzyskała drugi wynik po SLD, stając się najmocniejszą partią opozycji. Płażyński stanął na czele jej klubu parlamentarnego.
Szanował innych, odznaczał się wysoką kulturą, dał się poznać z umiejętności unikania zbędnych sporów lub uśmierzania ich, jeśli już wybuchły. Starał się patronować działaniom niezależnych samorządowców. Wspierał Polaków za granicą jako szef Wspólnoty Polskiej. Zaangażował się w obywatelski projekt ustawy o repatriacji (dotyczący m.in. rodaków z Kazachstanu) oraz działania mające zrekompensować organizacjom polskim w Niemczech represje, jakim podlegały one za rządów nazistowskich. Przygotowywał Gdańsk do piłkarskiego Euro 2012, które – organizowane wspólnie z Ukrainą – okazało się jednym z największych sukcesów Polski po zmianie ustrojowej.
Nie utrzymał jednak przywództwa w PO. Z czasem uzyskał mandat do Senatu jako niezależny (zdobył wtedy 151 tys głosów) i został tam wicemarszałkiem, a w kolejnych jeszcze wyborach wszedł do Sejmu z listy PiS, ale w klubie długo miejsca nie zagrzał. Nie ukrywał już wtedy, że nie odpowiada mu ówczesny kształt polskiej polityki.
Pamiętam, jak w czasach kiedy stał się już politycznym singlem, w przerwie sejmowych obrad przyszedł do kawiarni Modulor przy Placu Trzech Krzyży, dziś już nieistniejącej. Samotnie usiadł przy stoliku, skinął mi z daleka głową, zamówił skromne espresso. Pogrążył się we własnych myślach. Nie ukrywam, że pomyślałem wtedy o tym, że jeden z do niedawna najpotężniejszych ludzi w polskim państwie nie ma już nawet z kim małej kawy wypić. I że świadczy to bardziej o jego współpracownikach, niż o nim samym.
Spodziewano się, że wystartuje w wyborach prezydenckich w 2010 roku, wtajemniczeni zaręczali, że taką decyzję już podjął. Jednak zanim ją ogłosił, wyruszył w podróż do Smoleńska.