Na setną rocznicę urodzin prof. Andrzeja Stelmachowskiego (1925-2009)
Gdy Senat odrodził się po 50 latach, został jego marszałkiem. Nie był to przypadkowy wybór, skoro wcześniej jako negocjator w licznych zakulisowych rozmowach położył wielkie zasługi dla pokojowego przejścia Polski od dyktatury do demokracji. Wzbudzał też liczne kontrowersje: niestety lepiej od laski, którą stukał, otwierając obrady izby refleksji, zapamiętano inną, jego prywatną: gdy wygrażał nią w studiu telewizyjnym domagającym się godziwych płac nauczycielom.
Senat pierwszej od 1939 r. kadencji skupił niezwykłe osobowości, bo w całkowicie wolnych wyborach z 4 czerwca 1989 r. (nie obowiązywał w nich, jak do Sejmu zawczasu uzgodniony parytetowy podział mandatów) wybrani zostali właśnie do tej izby: wielki reżyser Andrzej Wajda, prozaik i autor cenionej zwłaszcza w niemieckim obszarze językowym powieści “Początek” Andrzej Szczypiorski czy biolog Tadeusz Kłopotowski, który w swojej willi w Radości przy otwockiej linii kolejowej jednoosobowo redagował przez lata i łamał na osobistym komputerze podziemne pismo Solidarności regionu siedleckiego. Postacią niebanalną okazał się również miliarder z Piły Henryk Stokłosa, przedsiębiorca z branży mięsnej, jedyny spośród setki senatorów, któremu wcześniej w wyborach udało się pokonać kandydata z Komitetu Obywatelskiego Solidarności. A szefem ich wszystkich został właśnie wtedy Andrzej Stelmachowski: profesor prawa, wytrawny negocjator, wieloletni działacz katolicki, człowiek licznych pasji i talentów.
Człowiek, który załatwiał trudne sprawy
Chociaż zaczynał karierę u Wszechpolaków, w przedwojennej radykalnej młodzieżówce narodowo-demokratycznej, przez pozostały czas publicznej aktywności stał się uosobieniem rozwagi i roztropności, zwłaszcza w niełatwych rozmowach. Te cechy Stelmachowskiego przydały się gdańskim stoczniowcom, kiedy w pamiętnym Sierpniu 1980 r. profesor doradzał w Gdańsku Międzyzakładowemu Komitetowi Strajkowemu.
W osiem lat później, gdy pomimo traumy stanu wojennego znów stanęły nie tylko stocznie ale i kilkanaście śląskich kopalń – właśnie profesor, szef stołecznego Klubu Inteligencji Katolickiej, pośredniczył, ustalając szczegóły z Józefem Czyrkiem z PZPR, w przygotowaniu spotkania na rocznicę Sierpnia: przewodniczącego zdelegalizowanej Solidarności Lecha Wałęsy z wicepremierem i niedawnym wykonawcą siłowej operacji z 13 grudnia 1981 r, generałem Czesławem Kiszczakiem. W trakcie ich rozmowy w zamian za wygaszenie protestów przedstawiciel władzy przystał na ponowną legalizację Solidarności. Ludzie jednak o tym nie wiedzieli, więc na doradzającego Wałęsie profesora Stelmachowskiego spadło odium, że prowadzi zakulisową politykę na koszt innych.
Wtedy na jednym z opozycyjnych spotkań, z udziałem kilkudziesięciu osób, profesor przekonywał, że rokowania są obiecujące.
– Ale ja oczywiście nie o wszystkim mogę państwu powiedzieć – zastrzegł jednak natychmiast Stelmachowski.
– Jak to? – wykrzyknęła histerycznie jakaś działaczka.
Tę znaczącą wymianę zdań zarejestrowały nie tylko nagrania resortowe, ale również dokonywane przez obecnych tam niezależnych dziennikarzy.
Okazała się symboliczna. Kończył się dumny czas Solidarności jako ruchu masowego, zaczynała polityka. Mozolne wykuwanie demokratycznych ale nie zawsze znanych opinii publicznej rozstrzygnięć najpierw w rozmowach w Magdalence, później przy Okrągłym Stole. Profesor Andrzej Stelmachowski odegrał w tych uzgodnieniach niepoślednią rolę, chociaż zwykle nie pchał się do pierwszego szeregu. Ale nikt by mu podobnej misji nie powierzył, gdyby przed laty, w sytuacji niepewności jutra, nie sprawdził się tak doskonale w roli doradcy gdańskich stoczniowców, podobnie jak mec. Jan Olszewski, jego późniejszy zwierzchnik w rządzie wolnej już Polski.
Jak profesor chciał dzwonić do wydawcy
W nowej Polsce marszałek Senatu (1989-91) oraz minister edukacji w rządzie Jana Olszewskiego, również w kolejnej swojej roli – prezesa Stowarzyszenia Wspólnota Polska, wspierającego rodaków za granicą, wymyślał i wspierał dobre inicjatywy. Stał się inicjatorem przeprowadzanej na polskiej wsi zbiórki wysłużonych wprawdzie ale sprawnych narzędzi i maszyn rolniczych, żeby pomóc chłopom polskim na Litwie. Przeprowadzano tam właśnie prywatyzację ziemi po kołchozach. I pojawiła się groźba, że Polacy zostaną pominięci, jeśli nie wykażą się posiadaniem odpowiedniego do pracy w gospodarstwie sprzętu.
Nagrywałem wtedy wypowiedź Andrzeja Stelmachowskiego dla Wiadomości TVP w siedzibie Wspólnoty przy Krakowskim Przedmieściu. Ustaliłem z nim, że zwróci się z parozdaniowym apelem do polskich rolników, który stanie się częścią mojego materiału. Ktoś z ekipy zdjęciowej poprosił marszałka, żeby tylko nie mówił za długo, bo wtedy “wydawca tego nie puści”.
– To przecież ja mogę zadzwonić do wydawcy – zadeklarował się błyskawicznie profesor.
Cały Andrzej Stelmachowski: z jednej strony szlachetny zamysł i rozruch społecznej akcji, z drugiej – niezłomna wiara wytrawnego polityka w moc jednego telefonu. Nic dodać, nic ująć.
W wyborze Jaruzelskiego pomógł, sam nie chciał prezydentem zostać
Oddając nieważny głos w Zgromadzeniu Narodowym, w lipcu 1989 r. przyczynił się do wyboru gen. Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta. Nie kwestionowano jednak, że dawny kapral Armii Krajowej Andrzej Stelmachowski pozostaje człowiekiem odważnym. Dowodzi tego pomysł udania się z misją pokojową nad Zatokę Perską, gdy wybuchła tam wojna. Marszałek Senatu miał już wtedy zarezerwowany samolot. Podróż na Bliski Wschód wyperswadowali mu po dłuższych naleganiach współpracownicy.
Dawny kierownik zakładu prawa rolnego na Uniwersytecie Warszawskim, w latach 80. przewodniczył komitetowi organizacyjnemu kościelnej fundacji na rzecz wsi i rolnictwa. Jako że o polską wieś dbał zawsze, w 2000 r, kiedy Akcja Wyborcza Solidarność traciła poparcie, co dokumentowały badania opinii, grupa jej działaczy związanych z rolnictwem, z Gabrielem Janowskim lansowała kandydaturę prof. Andrzeja Stelmachowskiego na prezydenta. On sam się jednak do tego nie palił. W wyborach wystartował ostatecznie i przegrał je nie tylko z Aleksandrem Kwaśniewskim ale również z Andrzejem Olechowskim przewodniczący Marian Krzaklewski, co przesądziło o późniejszej porażce także w głosowaniu do Sejmu i rozpadzie AWS.
Prof. Andrzej Stelmachowski obchodziłby 28 stycznia setne urodziny. Niestety jednak nie ma go z nami już od kilkunastu lat.