Dwie trzecie Rosjan opowiada się za rozpoczęciem rozmów o pokoju z Ukrainą. Zaledwie 27 proc za dalszym prowadzeniem wojny pełnoskalowej. Oczywiście Rosja nie jest państwem demokratycznym, żeby sierpniowe badania niezależnego Centrum Lewady znalazły szybkie przełożenie na sytuację, ale ich wyniki pokazują, że po trzech i pół roku konfliktu zbrojnego brak tam entuzjazmu dla jego kontynuacji. Ważnym sygnałem okazuje się odejście z władz Dmitrija Kozaka, który kiedy Władimir Putin po raz pierwszy został premierem (w 1999 r.), był szefem jego kancelarii. Przed 24 lutego 2022 r. sprzeciwiał się inwazji, potem podpowiadał prezydentowi, by wojnę skończyć w zamian za obietnicę, że Ukraina nie przystąpi do NATO.
Dla wojny pełnoskalowej entuzjazmu Rosjan nigdy nie było. Wzbudziła go wprawdzie przed dekadą aneksja Krymu po akcji “zielonych ludzików,” ale w znacznej mierze dlatego, że zdobycz ta nie wiązała się z masowymi ofiarami. Teraz dane o stratach w ludziach pozostają tajne. Wiadomo natomiast, że z rąk weteranów powracających z ukraińskiego frontu zginęło 500 cywilnych Rosjan. Co nie dziwi, skoro wielu żołnierzy trafiło na wojnę prosto z więzień, w zamian za darowanie końcówek kryminalnych wyroków. Głośne stały się tajemnicze zgony czy samobójcze próby menedżerów zaangażowanych w tajne projekty wojskowe na użytek frontu. Jeden z tych, co jakoby targnęli się na własne życie – jego akurat odratowano – ma za sobą 20 lat pracy w FSB, sukcesorce KGB i stopień pułkownika tej służby. Z bronią był doskonale obeznany.Kolejki na stacjach benzynowych szokują, skoro przez znawców światowej gospodarki Rosja porównywana była do niedawna… do globalnej stacji benzynowej właśnie. Dla zwyczajnych Rosjan staje się to teraz symbolem narastających trudności codziennego życia.
W tej sytuacji za pokojem opowiada się aż cztery piąte Rosjan urodzonych już w obecnym stuleciu. Dotykają ich coraz bardziej powszechne wyłączenia internetu, ulubionej zabawki a dla wielu i narzędzia pracy, tłumaczone koniecznością zakłócenia sygnału dronów z Ukrainy. Ale pokoju chce także 72 proc mieszkańców konserwatywnej rosyjskiej wsi. Co potwierdza, że nie tylko młodzi czekają raczej na koniec wojny niż zwycięstwo, cokolwiek to ostatnie miałoby oznaczać.
Ruski mir w formacie technokracji
Dmitrij Kozak, który przez dwanaście lat był wicepremierem (2008-20), odpowiadał za przygotowania do zimowej olimpiady w Soczi (2012 r.) a potem także za integrację przejętego Krymu z Rosją – w trakcie kluczowej narady Putina z najbliższymi współpracownikami 21 lutego 2022 r. okazał się jedynym, który sprzeciwił się agresji na Ukrainę. Co także charakterystyczne, zanim teraz Kozak odszedł z władz (był wiceszefem administracji prezydenckiej), jego kompetencje dotyczące polityki wobec Ukrainy i Mołdawii przejął Siergiej Kirijenko [1].
Nazywany kiedyś “kinder niespodzianką” technokrata Kirijenko, bo gdy objął stanowisko premiera, miał niewiele ponad trzydziestkę (urodzony w 1962 jest o dziesięć lat od Putina młodszy) – odegrał w 1998 r. rolę “zderzaka” u Borysa Jelcyna, poprzednika Putina w fotelu prezydenta. Najpierw podejmował niepopularne decyzje w trakcie krachu gospodarczego, nazwanego wtedy w świecie “rosyjskim kryzysem finansowym”, bo jego centrum rzeczywiście stanowiła Moskwa. A potem został zdymisjonowany.
Już za Putina zajął się sprawami strategicznymi, m.in. jako szef Rosatomu. Odpowiada za politykę wobec okupowanych terytoriów ukraińskich. Od lat Siergiej Kirijenko, bez porównania bystrzejszy od obu kolejnych protektorów – Jelcyna i Putina – uchodzi za znawcę “ruskiego miru”: zarówno jako metodologii (jej twórcami byli ojciec i syn Gieorgij i Piotr Szczedrowiccy) oraz logistyki, jak ideologii czy ściślej doktryny państwowej. Wiele wskazuje na to, że Putin wywyższając go stopniowo, dyskretnie wskazuje następcę. Z pewnością takiego, który jako sukcesor zapewni mu skutecznie bezkarność, podobnie jak przed ćwierćwieczem sam Putin dziś już nieżyjącemu Jelcynowi.
Człowiek, który przyniósł dobrą wiadomość Putinowi
To od Siergieja Kirijenki dowiedział się Władimir Putin, że został przez Jelcyna mianowany dyrektorem Federalnej Służby Bezpieczeństwa, co zapoczątkować miało jego błyskawiczną karierę. Z pewnością nie żaden sentyment decyduje jednak o tym, że Putin Kirijenkę znów wywyższa. Chociaż ten drugi uchodzi nie tylko za technokratę ale i pragmatyka, niełatwo go sobie wyobrazić w roli gołębia, który pełnoskalową wojnę w Ukrainie zakończy.
Jednak jeszcze trudniej odgadnąć, jakie będą jego decyzje, gdy wreszcie przyjdzie mu je podejmować samodzielnie. Podobnie jak nie ma sensu przeceniać znaczenia wyników badań opinii Centrum Lewady, bo sondaże – co oczywiste – wielką rangę mają w demokracji, a dla dyktatorów stanowią co najwyżej pomocniczy materiał roboczy. Nawet jeśli znawcy naszej z kolei najnowszej historii zarzekają się, że na decyzje gen. Wojciecha Jaruzelskiego o zgodzie na Okrągły Stół i wyznaczeniu wyborów na 4 czerwca 1989 r. znaczny wpływ wywarły materiały, dostarczane mu przez ówczesnego dyrektora Centrum Badania Opinii Społecznej pułkownika Stanisława Kwiatkowskiego, dokumentujące krańcowe zmęczenie i zniechęcenie Polaków panowaniem socjalizmu realnego.
[1] por. “The Moscow Times” z 12 sierpnia 2025