Wypada pisać kategorycznie, skoro słowa samego pos. Bartłomieja Sienkiewicza o jego własnym "potknięciu" wypowiedziane, gdy po upływie bez mała doby od incydentu dziennikarze dopadli go wreszcie na schodach nieopodal sejmowej palarni - co lepsi komentatorzy, w tym znakomita Justyna Dobrosz-Oracz zinterpretowali jako przyznanie się do winy.