Trump wychodzi, wina Tuska

0
29

Bezradność PiS po utracie władzy w obliczu  krachu koncepcji proamerykańskiej w związku z polityką Donalda Trumpa zakładającą stopniowe wycofywanie się USA z Europy objawia się ze zdwojoną energią. Po bezkrytycznym popieraniu Ameryki przez lata – teraz partia Jarosława Kaczyńskiego zarzuca swoim z kolei następcom u władzy, że próbują wspólnie z całą Unią Europejską wypchnąć Stany Zjednoczone z Europy.

Trumpa stąd jednak wypychać nie trzeba, skoro sam zapowiada odejście od zasady dowodzenia przez Amerykanów siłami NATO na kontynencie, co stanowić będzie złamanie praktycznej zasady, obowiązującej od 1949 r. czyli od momentu powołania Sojuszu Atlantyckiego.

Polacy po niedawnych działaniach naszego najlepszego sojusznika złudzeń wielkich co do niego już nie żywią.  Tylko 13 proc z nas pozostaje zdecydowanie przekonanych,  że USA udzielą Polsce pomocy w sytuacji zagrożenia, zaś 38 proc spodziewa się,  że raczej to nastąpi. Wniosek z tego prosty: co drugi z nas najlepszemu sojusznikowi już nie ufa, zaś tylko co siódmy z nas wierzy bezkrytycznie, że wuj Sam Polaków nie zawiedzie [1]. Żadnej pociechy nie stanowi dla nas fakt, że również większość Amerykanów indagowanych na zamówienie Agencji Reutera nie popiera polityki zagranicznej Trumpa (52 proc), skoro następne wybory prezydenckie w USA   odbędą się za trzy i pół roku i już bez jego udziału [2]. 

Za niedawnych a trwających osiem lat (2015-23) rządów PiS Polska jak nigdy przedtem uzależniła się jednostronnie od amerykańskich  dostaw sprzętu wojskowego. Polscy ministrowie obrony zachowywali się jak lobbyści przemysłu zbrojeniowego z USA.  Znalazło to wyraz w niewytłumaczalnym zerwaniu przez Antoniego Macierewicza rokowań ws. dostaw  najlepszych na świecie francuskich śmigłowców Caracal: alternatywą dla nich miały stać się amerykańskie Black Hawki, tyle, że nie dostarczono ich na czas. Jeśli zaś mowa o sojuszach a nie sprzętowych zakupach – realnie już teraz wyboru nie mamy, bo dla Donalda Trumpa nie liczy się nastawienie dotychczasowych partnerów. 

Jak nie utonąć czyli Pacyfik zamiast Atlantyku

Troską Europy, nie tylko tej Zjednoczonej (bo to również problem dla Brytyjczyków co z Unii niedawno wyszli, Norwegów, którzy do niej nie należą oraz Turków, których ona nie chce) staje się odradzający się amerykański izolacjonizm, w polityce zagranicznej czyniący Pacyfik osią i domeną ważniejszych dla USA interesów niż Atlantyk, bo Chiny bardziej jako rywal wpływają na miejsca pracy w Stanach Zjednoczonych, a przynajmniej sam Trump tak to uzasadnia. 

Trudno się dziwić, że w tej sytuacji Europa zbroi się, przymierza do montowania porozumienia obronnego a także zezwala na wykorzystanie dla wzmocnienia gotowości zbrojnej państw członkowskich środków przeznaczonych w założeniu na inne cele: dotyczy to m.in. przyznanych nam pieniędzy z KPO, za rządów  PiS blokowanych przez Brukselę z powodu nie przestrzegania przez rządzących w Warszawie wspólnych unijnych zasad. Wspólny plan UE przewiduje zwiększenie wydatków na obronność o ok. 800 miliardów euro. 

Zamiar zastąpienia przez UE własnym porozumieniem obronnym struktur atlantyckich,  które USA zamierza opuścić faktycznie jeśli nawet nie formalnie – nie jest więc żadnym spiskiem ale smutną koniecznością w obliczu prokremlowskiej polityki Donalda Trumpa.  

Rzeczy wspólne i partykularne

Czynienie zarzutu unijnym przywódcom, że wspólny front montują, a polskiemu premierowi, że w nim uczestniczy – przypomina protest song niezapomnianego Wojciecha Młynarskiego oddający klimat pisowskich rządów i ówczesnej propagandy: “pociąg spóźnił się do Buska – wina Tuska.  Podupada kurort Ustka – wina Tuska (..)”.

Premiera można lubić lub nie, krytykować go trzeba, ale akurat nie za to, że w chwili sprawowania przez Polskę rotacyjnej prezydencji w Unii Europejskiej stara się na ten pociąg nie spóźnić. Lepiej od partyjnych pisowskich liderów zrozumiał wywodzący się przecież z tej samej co oni tradycji politycznej prezydent Andrzej Duda, który jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie postanowił podpisać ustawę, pozwalającą na zawieszenie prawa do azylu i tym samym wzmacniającą bezpieczeństwo polskich granic. To trafny wybór, bo lepiej utrudniać życie Aleksandrowi Łukaszence i Władimirowi Putinowi wypychających do nas fałszywych  imigrantów oraz pożytecznym idiotom w imię racji humanitarnych, a jakże, wspierającym obu dyktatorów i czeredę ich agresywnych podopiecznych – niż własnemu rządowi, który, czy się go kojarzy z datą 15 października czy 13 grudnia, bezspornie objął władzę z woli demokratycznej większości,  wyrażonej w masowym jak nigdy od stu lat głosowaniu. Ten tłumny w nim udział zaświadczył, że obywatele wyciągają wnioski z narastającego poczucia zagrożenia.  Politykom pozostaje tylko pójść za ich oczekiwaniami.                   

[1] sondaż IPSOS dla TVP, marzec 2025

[2] badanie IPSOS dla Reutera, 3-4 marca 2025

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 6

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here