Z pos. Agnieszką Ścigaj przewodniczącą Koła Polskie Sprawy rozmawia Łukasz Perzyna
– Wraz z Polskim Stronnictwem Ludowym i Porozumieniem Jarosława Gowina zgłosiliście Państwo projekt zmian w finansowaniu samorządów, które mają im zrekompensować straty spowodowane wprowadzeniem Polskiego Ładu przez rząd Mateusza Morawieckiego. Co propagowane przez Was rozwiązania pozwolą uratować, jeśli wejdą w życie?
– Chcemy, żeby samorządy otrzymywały 60 proc dochodów z PIT, 31 proc z CIT a także część środków z VAT – liczymy to kwotowo, dla przykładu w gminie zostawałoby dodatkowo 200 zł na jednego mieszkańca rocznie.
– Z danych samego Ministerstwa Finansów wynika, że zawarte w Polskim Ładzie rozwiązania mogą kosztować wszystkie samorządy w Polsce 14,5 mld zł rocznie?
– Rządzący z PiS podają argument, że z powodu zwiększenia kwoty wolnej od podatku więcej pieniędzy pozostanie w kieszeniach obywateli. Tyle, że zarazem stracą oni na kłopotach samorządów – a więc władzy najbliższej im i najwyżej ocenianej, jak wynika z sondaży – z dokończeniem inwestycji, które już rozpoczęto. Inflacja, która dla ludzi oznacza drożyznę, podniosła również ceny materiałów budowlanych. Firmy, które inwestycje dla samorządu wykonują, wygrały przetargi, ale mają kłopot, żeby zmieścić się w kosztorysie. Spytał Pan o to, co da się uratować. Samorząd potrzebuje własnych środków, żeby efektywnie działać.
– Jak uzasadnić, że właśnie na tym szczeblu będą najlepiej dzielone?
– W samorządzie ogląda się każdą złotówkę, zanim się ją wyda. Żadne decyzje centrali tej skrupulatności i sumienności lokalnych dobrych gospodarzy nie zastąpią. Wystarczy sobie wyobrazić: w jednej gminie potrzeba naprawy drogi, gdzie indziej remontu boiska, niech sami włodarze decydują. Pieniądze, wypracowane przez mieszkańców, gdy powracają w formie podatków, powinny służyć ich potrzebom. Samorząd najlepiej wie, co niezbędne, ma też możliwość, żeby zapytać bezpośrednio mieszkańców o zdanie na ten temat, organizując konsultacje społeczne lub lokalne referendum. Gdy pieniędzmi zarządza centrum, służą one realizacji szumnych planów, a nie zaspokojaniu potrzeb ludzi. Nie w każdej gminie potrzeba hali czy pływalni, jeśli jedna już jest, to nie ma po co drugiej stawiać, dlatego, że ktoś w odległym gabinecie tak sobie wymyślił, a jeżeli choćby drogi są tam w opłakanym stanie, to jest to rzecz pilniejsza. Samorządowcy mają najlepsze rozeznanie w oczekiwaniach miejscowych społeczności.