Większość polskich miast czeka gwałtowny spadek populacji. Niektóre aglomeracje mają się rozwijać, ja Warszawa, Wrocław, Trójmiasto, Poznań, czy Rzeszów. Ale większość polskich miast będzie się kurczyć – tak prognozuje Główny Urząd Statystyczny i Polska Akademia Nauk. Według tej ostatniej niemal połowie z 255 średnich miast w Polsce grozi marginalizacja i zjawiska kryzysowe. PAN twierdzi, że szacowany spadek liczby ludności w miastach jest “katastrofalny“.
Według analiz PAN, populacja Polski może spaść nawet o 20 proc. do 2050 r., czyli o 6-7 mln. To będzie katastrofa – proporcjonalnie jeden z największych spadków ilości ludności na świecie.
Przykładem demograficznej degrengolady dużego polskiego miasta może być Łódź. W czasie II wojny światowej miasto straciło 175 tys. mieszkańców z 672 tys. ludność skurczyła się do 497 tysięcy. W okresie PRL ilość mieszkańców zwiększyła się do 852 tys. (1989 r.). Przez prawie 30 lat III RP liczba ludności spadła o 164 tys. – do 688 tys. w połowie 2018 r.
Prognozy mówią o tym, że do 2050 r. miasto straci kolejne 216 tys., więc za trzy dekady w mieście będzie mieszkało mniej ludzi niż przez I wojną światową (506 tysięcy).
Jednak największym przegranym demograficznym ma być Śląsk. Według prognozy GUS do 2050 r. województwo śląskie straci ponad 900 tys. mieszkańców – to 1/5 prognozowanego ubytku ludności całej Polski. W Toruniu – liczba mieszkańców ma zmniejszyć się z ok. 200 tys. do 158 tys.

Temat Tygodnia: Demografia i spis powszechny: