Prawo i Sprawiedliwość oraz Konfederacja uzgodniły, że ich posłowie nie zagłosują za odwołaniem Szymona Hołowni z funkcji marszałka Sejmu – dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Znaczenie polityczne będzie to mieć jednak wyłącznie wówczas, jeśli Hołownia sam nie ustąpi. Zgodnie z umową koalicyjną w listopadzie powinien oddać fotel marszałkowski Włodzimierzowi Czarzastemu z Lewicy.
Za powód czy pretekst, że umowa zawarta między zwycięzcami wyborów z 15 października 2023 r. przestała być aktualna, posłużyć może fakt, że osłabła siła głosów Lewicy. Pięcioro posłów z Adrianem Zandbergiem na czele dostało się z jej list, ale teraz tworzą oni koło Razem i głosują zwykle wspólnie z opozycją.
Zaś Hołowni nie da się odwołać wyłącznie głosami Koalicji Obywatelskiej i Lewicy ani nawet jeszcze Polskiego Stronnictwa Ludowego, które niedawno tworzyło z marszałkiem sojusz Trzecia Droga – jeśli lojalność wobec niego zachowają posłowie jego macierzystej Polski 2050, a PiS z Konfederacją nie poprą zmiany.
Szymon Hołownia zachowywał się ostatnio, jakby przewidywał podobny wariant rozwoju sytuacji a nawet się do niego przygotował. Sprzeciwił się próbom podważenia korzystnego dla Karola Nawrockiego wyniku wyborów prezydenckich. Co więcej, działania w tym kierunku nazwał zamachem stanu.
Marszałek odbył też słynne spotkanie z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim w mieszkaniu eurodeputowanego PiS Adama Bielana i przy pośrednictwie wicemarszałka Senatu z ramienia PSL Michała Kamińskiego.
Sprzeciwia się również odwołaniu minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, obarczanej odpowiedzialnością za aferę z rozdziałem środków z Krajowego Planu Odbudowy, które otrzymywali m.in. członkowie rodzin posłów oraz autorzy absurdalnie uzasadnionych wniosków. Rekomendowana do rządu przez Polskę 2050, wciąż na stanowisku pozostaje.
Szymon Hołownia, kiedyś rewelacja wyborów prezydenckich w 2020 r, kiedy zajął trzecie miejsce z poparciem 14 proc Polaków, kolejne w br. wprawdzie przegrał (z wynikiem zaledwie 5 proc), ale pozostaje w grze.
W interesie premiera Donalda Tuska nie jest z pewnością doprowadzenie do konfrontacyjnego w ramach koalicji rządzącej głosowania nad odwołaniem marszałka Sejmu. Niekorzystne sondaże pokazują, że obecna władza na wybory przed terminem nie może sobie pozwolić, bo wtedy z pewnością przegra. Zwiększa to w oczywisty sposób szanse Hołowni na pozostanie na dotychczasowym stanowisku.
Piątkowa konferencja prasowa Hołowni trwała aż 52 minuty. Przez cały ten czas nie powiedział nawet jednego zdania o zamiarze oddania Włodzimierzowi Czarzastemu fotela marszałka. Macierzysty dla tego ostatniego klub Lewicy liczy ledwie 21 posłów. Jeszcze nigdy w historii odrodzonego po 1989 r. polskiego parlamentu marszałek Sejmu nie wywodził się z tak niewielkiej reprezentacji poselskiej. Stanowi to kolejny argument za prolongatą mandatu Szymona Hołowni.
