Jak w czasie pandemii Polacy demokrację ustanowili

0
63

Datą odzyskania niepodległości po 123 latach niewoli pozostaje 11 listopada. Ale rocznica ustanowienia demokracji w Polsce przypada 26 stycznia, bo wtedy w 1919 r. Polacy pomimo epidemii śmiercionośnej grypy hiszpanki, trzaskającego mrozu i zniszczonych przez wojnę światową dróg masowo poszli do urn, żeby wybrać sobie Sejm Ustawodawczy, który w nieco ponad dwa lata później uchwalił Konstytucję Marcową, uznawaną za jedną z najbardziej demokratycznych w ówczesnej Europie.

Frekwencję w pierwszych w historii Polski demokratycznych wyborach – 77 proc – jeszcze dziś uznalibyśmy za doskonałą.

A Polacy wybierali wówczas parlament odzyskanego państwa, o którym mawiano, że Polska jest jak łaska Boża, bez granic. O ich kształt i przetrwanie odrodzonej Ojczyzny nasi przodkowie musieli stoczyć aż sześć wojen. Głosowanie odbyło się więc tylko tam, gdzie nie toczyły się walki: z reprezentacją pozostałych ziem poradzono sobie w ten sposób, że uznano wcześniejsze mandaty przedstawicieli polskiej ludności do parlamentów państw zaborczych. Zasłużyli na to, bo gdy kończyła się wojna światowa, później nazwana pierwszą – koła polskie w Berlinie i Wiedniu wypowiedziały się za niepodległością.

Racja stanu silniejsza od zarazy

Nowa Polska nie powstałaby za sprawą samego rozbrajania Niemców i Austriaków, nawet jeśli pragnąc powrócić do domu chętnie studentom z POW karabiny oddawali ani nawet z ofiary krwi Orląt Lwowskich, w walce stawiających czoła ukraińskim bojówkom, składających się z weteranów wojny światowej. Ponieważ Józef Piłsudski, pomimo uwięzienia w twierdzy magdeburskiej wciąż uchodził za sojusznika Niemców w oczach zwycięskiej Ententy, a pozycja Ignacego Paderewskiego i Romana Dmowskiego, chociaż im zwycięzcy sprzyjali, nie była z wpływami charyzmatycznego Komendanta porównywalna – młode państwo potrzebowało demokratycznej legitymacji. Choćby po to, żeby wywalczyć więcej na Konferencji Paryskiej, przygotowującej Traktat Wersalski, kładący na 20 lat podwaliny trwałego ładu europejskiego. Dlatego ojcowie założyciele polskiej niepodległości postanowili wybory rozpisać – jeśli można tak rzec – szybciej, niż było to możliwe. Szalala bowiem pandemia grypy hiszpanki, osłabioną wojennymi niedoborami ludność atakował również tyfus.  

Motywy Komendanta opisuje Wacław Jędrzejewicz: “istotnym zagadnieniem dla Piłsudskiego było przeprowadzenie wyborów do Sejmu Ustawodawczego i zrzeczenie się swego stanowiska. To była jedna z pierwszych instrukcji, dana [Jędrzejowi] Moraczewskiemu gdy obejmował rząd. Wykonanie jej było nieprawdopodobnie szybkie, gdyż już 26 listopada [1918 r.] tj. w osiem dni po objęciu rządu, Moraczewski przygotował dekret o ordynacji wyborczej, podpisany przez Naczelnika Państwa. Ustalono w nim datę wyborów do jednoizbowego Sejmu w dwa miesiące potem, 26 stycznia 1919. Jak to Piłsudski powiedział delegacji PPS i Stronnictwa Ludowego 8 grudnia, najważniejszym jego dążeniem jest zwołanie Sejmu, któremu chciał podporządkować siebie i wojsko. A w rozmowie z Władysławem Baranowskim (20 grudnia) wyraził to jeszcze dobitniej: Przedłużać stanu faktycznego dyktatorskiego żadną miarą nie chcę i nie mogę. To nie tylko jest sprzeczne z moimi przekonaniami i takim jak moje poczuciem wolności, ale stwarza sytuację nielegalną bez prawa… która mogłaby zaszkodzić Polsce w opinii świata” [1].

Wybrany już Sejm odwdzięczył się Piłsudskiemu uchwałą z 20 lutego 1919 r. o powierzeniu mu dalszego sprawowania urzędu Naczelnika Państwa, znaną potocznie jako Mała Konstytucja, chociaż rangi ustawy zasadniczej nie miała. Niepodległa odrodzona ponownie w 70 lat później tempo budowy podstaw ustrojowych miała bez porównania wolniejsze, bo na Małą Konstytucję kazała czekać trzy lata zamiast trzech miesięcy a na pełną ustawę zasadniczą osiem lat zamiast dwóch i pół. 

Sejm w Instytucie Wychowania Panien

Za czasów Rzeczypospolitej Szlacheckiej parlament obradował na Zamku Królewskim, ten jednak jako dawna siedziba generalnego gubernatora warszawskiego z ramienia okupacyjnych wojsk niemieckich Hansa Beselera został zdewastowany. Jak pisze Piotr A. Tusiński “w tej sytuacji jako najbardziej odpowiedni (ale tymczasowy, bo planowano wybudowanie okazałego obiektu parlamentu opodal Zamku Ujazdowskiego) przyznano Sejmowi, na wniosek architekta Franciszka Lilpopa, gmach po byłym Instytucie Aleksandryjsko-Maryjskim Wychowania Panien przy ulicy Wiejskiej 4/6/8, który od końca grudnia 1918 r. poddano pospiesznej adaptacji (nie udało się jej skończyć do chwili inauguracji obrad). Jednoizbowa Konstytuanta potrzebowała dużej sali obrad plenarnych – na jej potrzeby przeznaczono dawną jadalnię Instytutu [2]. Na galerię dla publiczności wydawano po 200 kart wstępu, więcej nie… z obawy przed zawaleniem.

Wybierali śnieżną zimą, podczas grypy

Po wyborach z 26 stycznia 2019 r. endecki Związek Ludowo-Narodowy wprowadził 116 posłów, Polskie Stronnictwo Ludowe  “Wyzwolenie” – 58, PSL “Piast” – 44, zaś Polska Partia Socjalistyczna – 32.

Prawica, lewica i centrum uzyskały po ok. ogółu 1/3 mandatów. Skład Sejmu Ustawodawczego potem uzupełniano z okręgów, gdzie wygasły walki.
Sejm zebrał się 10 lutego 1919 r. “Nad bezpieczeństwem obrad i zebranych czuwała, powołana w grudniu 1918 r, podporządkowana politycznie PPS Milicja Ludowa. Wywołało to od razu sprzeciw posła Wojciecha Korfantego, podniesiony podczas posiedzenia Konwentu Seniorów (..)” – relacjonuje Tusiński [3]. Czasowo do dyspozycji marszałka Sejmu, a został nim Wojciech Trąmpczynski z endecji, oddano oddział wojska, potem stworzono straż marszałkowską z komendantem i 12 podwładnymi.

Były premier tymczasowego rządu lubelskiego, który potem podporządkował się Piłsudskiemu, socjalista Ignacy Daszyński, tak zaczynał 22 lutego 1919 r. pierwsze swoje wystąpienie na posiedzeniu Sejmu w Warszawie: “Wysoka Izbo, Wielce Szanowni Panowie. Pozwólcie mi, że zanim przystąpię do właściwych wywodów, dam wyraz uczuciu, które w tej chwili przepełnia serce moje, albowiem przemawiam oto z wolnej trybuny Sejmu Republiki Polskiej. Przemawiam w imieniu tych, którzy dotąd pod ziemią tylko walczyć i pracować publicznie mogli. Mam uczucie, jakbym dobył się wreszcie na jakiś bity gościniec – i zdaje mi się, że oto dokonało się spełnienie wielkich marzeń i wielkich czynów – czterech z górą pokoleń polskich” [4].              

Nie sam patos jednak dominował, bo gdy mówca wspomniał, że “cała republika lubelska trwała dni pięć”, z ław prawicy zareplikowano mu:
– Za dużo.
Zaś gdy oznajmił, że program tej republiki opierał się na dwóch fundamentach, prawica zaraz sprecyzowała z sali:
– Trocki i Lenin.   
Polski parlament od początku był więc spontaniczny i żywiołowy. 

Kamień milowy do uznania państwa

Nie to jednak okazało się wówczas najważniejsze. Jak precyzuje Jędrzejewicz: “Zwołanie Sejmu i wybór głowy państwa stabilizowały sytuację Polski w stosunkach międzynarodowych. Rezultatem tego było uznanie państwa polskiego i jego rządu przez Stany Zjednoczone (już 30 stycznia 1919 r.), Francję (24 lutego), Anglię (25 lutego), Włochy (27 lutego) (..)” – czyli najkrócej rzecz ujmując przez wszystkich zwycięzców wojny światowej [5].

Wyłoniony 26 stycznia 1919 r. w pierwszych w dziejach Polski wyborach powszechnych Sejm już w roku następnym powołał rząd Wincentego Witosa, który obronił Warszawę przed bolszewikami, a w jeszcze kolejnym 1921 r. przyjął Konstytucję Marcową, wprowadzającą ustrój parlamentarny, wzorowaną na francuskiej z 1875 r. i uchodzącą wtedy za jedną z najnowocześniejszych w Europie.   

[1] Wacław Jędrzejewicz. Józef Piłsudski 1867-1935. Życiorys. Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1986, s. 62          
[2] Piotr A. Tusiński. Sejm Ustawodawczy Rzeczypospolitej Polskiej 1919-1922. Wydawnictwo Sejmowe. Warszawa 2019, s. 69    [3] ibidem, s. 70
[4] Ignacy Daszynski. Teksty. Czytelnik, Warszawa 1986, s. 223
[5] Jędrzejewicz, op. cit, s. 63 

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 4

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here