Od dawna zamiast blond bestii oglądaliśmy już wyłącznie lalę Barbie. Skupiony na sobie narcyz, celebryta znany z tego, że jest znany, dziennikarz pozbawiony sukcesów zawodowych (z każdej kolejnej telewizji się go pozbywano, a zaliczył wszystkie, jakie istnieją), układny wobec silnych (słynne: niech pan nas ratuje, panie prezydencie, adresowane w "noc teczek" do Lecha Wałęsy), bezwzgledny wobec podwładnych, zwłaszcza kobiet - nie jest już wymieniany jako kandydat na prezydenta. Właśnie wyleciał z "Newsweeka", bo nawet odległy od wysokich standardów profesjonalnych niemiecki koncern Ringier Axel Springer uznał jego zachowania za niedopuszczalne. Krokodyle łzy po karierze bezrobotnego dziś celebryty wylewają Monika Olejnik czy Jarosław Kurski.