A On mówić nie może. Mundur na nim szary – kończy swój wiersz “Piłsudski” Jan Lechoń. Komendant rzeczywiście nie był wtedy w stanie przemawiać, bo po całym świecie szalała grypa hiszpanka, rozwleczona przez walczące w wojnie światowej armie, jeszcze groźniejsza niż obecna pandemia koronawirusa. Józefa Piłsudskiego bolało gardło, a rozwój infekcji mógł oznaczać zwiększoną podatność na tę zarazę.
11 listopada 1918 r. przypadał w poniedziałek. Dzień wcześniej, rano na Dworzec Wiedeński w Warszawie przyjechał uwolniony z twierdzy magdeburskiej przez przegranych w wojnie Niemców (w sobotę w Berlinie wybuchła rewolucja, więc z trudem dowieziono go na stację kolejową) Józef Piłsudski, któremu towarzyszył Kazimierz Sosnkowski. Przywitali go: powiadomiony przez okupantów regent książę Zdzisław Lubomirski oraz komendant Polskiej Organizacji Wojskowej Adam Koc, który się o tym wywiedział z własnych źródeł i ściągnął Aleksandra Prystora, też świeżo uwolnionego z więzienia, tyle, że rosyjskiego. Jeszcze 10 listopada Piłsudski konferował z Lubomirskim w jego pałacu na Frascati. Potem pojechał do pensjonatu na Moniuszki 2, gdzie Koc zarezerwował mu pokój: tam szybko wprowadzono go w sytuację. Ponieważ generał i gubernator Hans Beseler uciekł statkiem w dół Wisły, noc z 10 na 11 listopada Piłsudski spędził na uzgadnianiu z niemiecką Radą Żołnierską wycofania 80 tys żołnierzy z b. Królestwa – co powiodło się do 19 listopada.
“11 listopada Rada Regencyjna przekazała Piłsudskiemu naczelne dowództwo wojsk polskich i zwróciła się do niego o utworzenie rządu narodowego” – informował z charakteryzującą go imponującą lakonicznością biograf Marszałka Wacław Jędrzejewicz [1]. Co jeszcze zdarzyło się tego dnia? “Rząd lubelski rozwiązał się 11 listopada” – uzupełnia Jędrzejewicz [2]. Na czele tego tymczasowego gabinetu stał od nocy z 6 na 7 listopada socjalista Ignacy Daszyński. Rząd powstał wcześniej, bo Austriacy okupujący miasto byli słabsi od Niemców.
Piłsudski zdecydował się na pokerową zagrywkę i 13 listopada powierzył misję tworzenia rządu… Daszyńskiemu, wiedząc, że ten z niej z czasem zrezygnuje, co nastąpiło 17 listopada. “Rząd utworzył 18 listopada także socjalista Jędrzej Moraczewski, który jednak nie miał tak wielkich sprzeciwów prawicy jak Daszyński” [3].
Przekonywanie zwycięzców
Miał co robić dla Polski 11 listopada 1918 r. również Roman Dmowski. Jak charakteryzuje jego biograf Krzysztof Kawalec: “(..) pierwotny tekst konwencji rozejmowej zobowiązywał Niemcy do ewakuacji obszarów zajętych na wschodzie, ale oznaczałoby to utrzymanie przez nie całości ziem zaboru pruskiego, terytoria zaś opuszczone przez armię niemiecką narażone zostałyby na inwazję Armii Czerwonej. Toteż Dmowski niezwłocznie podjął starania na rzecz opóźnienia ewakuacji wojsk niemieckich z frontu rosyjskiego do czasu, który alianci zechcą wyznaczyć. Takie też postanowienie zawierał artykuł 12 konwencji rozejmowej, podpisanej 11 listopada. Niezależnie od oceny rzeczywistego wpływu Dmowskiego na ostateczne rozstrzygnięcia, należy tu podkreślić i szybkość jego reakcji (..). Postanowienia artykułu 12 układu o zawieszeniu broni umożliwiły bowiem uformowanie się Polski innej niż komunistyczna. Koniec wojny zastał Dmowskiego w Waszyngtonie. 11 listopada, w dniu zawieszenia broni, odbył jeszcze jedną rozmowę z Wilsonem, zaś cztery dni później, na pokładzie France, udał się z powrotem do Europy” [4]. Nie zagrożony już przez niemieckie łodzie podwodne. Na zachodzie wojna się skończyła. Ale wolna Polska szukała uznania jej zwycięzców.
Jak zauważa prof. Witold Modzelewski: “Bez Romana Dmowskiego, prowadzącego umiejętnie i konstruktywnie politykę antyniemiecką, odtworzenie państwa polskiego ograniczyłoby się do byłego Królestwa Kongresowego” [5]. Tymczasem jednak Erazm Piltz, na przełomie XIX i XX w. wraz z Włodzimierzem Spasowiczem wydający w Petersburgu po polsku znakomite pismo “Kraj”, teraz bezskutecznie wnioskował o uznanie Komitetu Narodowego Polskiego z Dmowskim i Ignacym Paderewskim za rząd de facto. Skłonne były to uczynić wyłącznie Francja i Włochy, ale nie pozostałe mocarstwa. Skoro tak traktowano sojusznika, dysponującego armią gen. Józefa Hallera… Dla zwycięzców wojny światowej Piłsudski, nawet powracający z twierdzy magdeburskiej w roli uwolnionego więźnia politycznego, pozostawał sojusznikiem pokonanych Niemiec. Prof. Modzelewski wykazuje, że: “Państwa Ententy nie uznały nie tylko funkcji, ale także osoby Józefa Piłsudskiego, który dowodził jednostkami, wchodzącymi w skład wojsk państw centralnych, które walczyły czynnie z antyniemiecką koalicją; miał lewicowo-terrorystyczną przeszłość (..)” [6].
Ma pełnię władzy, idzie na kompromis
W tej sytuacji Józef Piłsudski postanowił poświęcić lewicowy rząd Jędrzeja Moraczewskiego i zmierzał do kompromisu. Również Dmowski stanowczo odrzucił pomysł “obalenia rządów ludowych siłą” [7]. Zamiast tego do kraju z pojednawczą misją wysłano Stanisława Grabskiego, cieszącego się zaufaniem ośrodka paryskiego byłego socjalistę. Utorował on drogę przyjazdowi Ignacego Jana Paderewskiego. Gdy ten pojawił się 26 grudnia 1918 r. w Poznaniu, następnego dnia wybuchło tam zwycięskie Powstanie Wielkopolskie. Już w styczniu 1919 r. wielki pianista objął rząd po Moraczewskim. W trakcie decydującej na dwie dekady o ładzie europejskim konferencji paryskiej, przygotowującej Traktat Wersalski (podpisany 28 czerwca 1919 r.) to Dmowski i Paderewski zadbali o interes Polski. W praktyce pilnował tego wybitny kartograf Eugeniusz Romer, autor bezkonkurencyjnych w Europie atlasów: nikt lepiej od polskiego eksperta nie umiał wytyczać granic. Romer zachowywał przy tym poczucie humoru i podrwiwał z żubrów kresowych, że chcą rysować je tak, by objęły najdalszy z polskich folwarków.
Narodowi demokraci kompromis mieli zapewne zakodowany – sam Dmowski najpierw jako syn skromnego kamieniarza był organizatorem nielegalnych demonstracji antycarskich na stulecie insurekcji kościuszkowskiej, a wkrótce posłem do rosyjskiej Dumy. Za to Piłsudski, jako szef organizacji bojowej PPS kierował akcją na wagon pocztowy pod Bezdanami (1908 r.) podczas której przejęto 200 tys rubli. Potem pozostawał sojusznikiem Austriaków i Niemców. Teraz zależało mu, żeby przestać uchodzić za uzurpatora.
Jeszcze w grudniu 1918 r. w paryskiej siedzibie Komitetu Narodowego Polskiego, po bezskutecznej próbie szukania bezpośredniego kontaktu z francuskimi władzami, na Avenue Kleber w ekskluzywnej do dzisiaj XVI dzielnicy pojawili się z listem do Dmowskiego emisariusze Naczelnika Państwa. “Opierając się na naszej starej znajomości, mam nadzieję, że w tym wypadku i w tej chwili tak poważnej, co najmniej kilku ludzi – jeśli niestety nie cała Polska – potrafi się wznieść ponad interesy partii, klik i grup. Chciałbym bardzo widzieć Pana między tymi ludźmi” – pisał Józef Piłsudski [8].
Ale wola porozumienia nie była też obca socjalistom ani ludowcom. Nawet Radzie Regencyjnej, choć nie miała legitymacji społecznej, skoro powołały ją rządy Niemiec i Austro-Węgier – ale bez niej nie byłoby symboliki 11 listopada. To jej akt stworzył wyjątkowy sens tej daty. W skład rady wchodziły zaledwie trzy osoby: arcybiskup warszawski Aleksander Kakowski, przywoływany tu już książę Zdzisław Lubomirski oraz ziemianin Józef Ostrowski. 14 listopada 1918 r. Rada Regencyjna rozwiązała się, przekazując swoje obowiązki Józefowi Piłsudskiemu.
Austriacy odpuścili szybciej niż Niemcy (Dobry wojak Szwejk w armii kajzerowskiej zostałby rychło rozstrzelany i Jaroslav Hasek nie miałby o kim pisać), dlatego Wincenty Witos i Ignacy Daszyński mogli utworzyć swoje przedstawicielstwa szybciej niż ktokolwiek w Warszawie. Przywódcy Koła Polskiego w wiedeńskiej Radzie Państwa powołali Polską Komisję Likwidacyjną w Krakowie już 28 października 1918 r. pod przewodnictwem Wincentego Witosa, którego jednym z zastępców został przyszły ogólnopolski premier Jędrzej Moraczewski. Relacjonuje on, jak Witos przyjął emisariuszy marionetkowego, bo powołanego przez Radę Regencyjną rządu Józefa Świeżyńskiego, jeszcze przed powrotem Piłsudskiego z Magdeburga składających propozycje chłopskiemu liderowi, W. Czartoryskiego i S. Budzyńskiego: “Prezes PKL Witos z właściwą sobie bezwzględnością oświadczył wysłannikom rządu (czyszcząc przy tym paznokcie), że minęły czasy rządów książąt, magnatów i obszarników [9]. Witosowi raczej się to opłacało. Już w styczniu 1919 r. jego PSL-Piast stanie się w Sejmie Ustawodawczym trzecim stronnictwem po endeckim Związku Ludowo-Narodowym oraz PSL-Wyzwolenie. Zaś sam Witos zostanie premierem, gdy w 1920 r. latem wojska bolszewickie zbliżać się będą do Warszawy i niezbędna stanie się ogólnonarodowa mobilizacja.
Na razie jednak powstają kolejne organy polskiej władzy, na przełomie października i listopada na czele Rzeczpospolitej Zakopiańskiej staje pisarz Stefan Żeromski. Współpracuje przy tym z endekami, których zwykle zwalczał.
“Ani w Krakowie ani w Lublinie ręce nasze nie splamiły się krwią polską (..). rząd republikański powstać mógł tylko na wolnej ziemi” – podkreśli w trakcie lubelskiego 20-tysięcznego wiecu z udziałem zwolenników PPS i PSL Ignacy Daszyński [10]. Obiecuje żywność dla ludu, ale również swobodę słowa, zgromadzeń i stowarzyszeń. Zapowiada: “Rząd zwróci się do narodu niemieckiego, uwolnionego dziś spod panowania tyranów (..) aby uwolnił jeńców i robotników polskich, przemocą z ojczyzny wywiezionych i oddał Polsce jej wodza Józefa Piłsudskiego” [11]. Kilka dni później już współpracowali.
Daszyński również okazał się jednym z polityków pokolenia 1918 r, zdolnych przedłożyć dobro kraju nad własne ambicje. Zaś powołany wkrótce rząd Moraczewskiego potwierdził wprowadzenie ośmiogodzinnego dnia pracy, jak obiecywał Daszyński, a co w ówczesnej Europie stanowiło nie regułę, lecz nowy chlubny standard, podobnie jak prawo wyborcze dla kobiet, które Polki otrzymały wraz z odzyskaniem niepodległości, podczas gdy Francuzki dopiero po II wojnie światowej.
Już 26 stycznia 1919 r. tam, gdzie nie toczyły się walki – bo znane powiedzenie głosiło wtedy, że Polska jest jak łaska Boża, bez granic – odbyły się demokratyczne wybory do Sejmu Ustawodawczego. Pomimo epidemii grypy hiszpanki wzięło w nich udział 77 proc uprawnionych. Po ponad stu latach wiele byśmy dali za taką masowość.
Sejm Ustawodawczy uchwalił w 1921 r. Konstytucję Marcową, również jedną z lepszych i bardziej demokratycznych w ówczesnej Europie.
“11 listopada” nie jest zapewne najlepszym wierszem Jana Lechonia ani równie znanym jak cytowany już “Piłsudski” ale trafnie oddaje mnogość inspiracji związanych z tym dniem: ” (..) Patrz! Mroki się rozpierzchły i w otchłani giną / Jakaś ręka spuszczoną targnęła kurtyną / Kto to? Może robotnik albo dziewka bosa / We wszystkich domach światła rozbłysły wśród nocy / Uradujcie się w grobach, wolności prorocy (..)” [12]
Bohaterowie czasów pokoju
Minął też jednak czas romantycznych uniesień. Jak pisze Alina Kowalczykowa w książce “Piłsudski i tradycja”: “Z odzyskaniem niepodległości i podjęciem budowy nowego państwa (co dodatkowo było utrudnione przez konieczność ujednolicenia mentalności Polaków spod trzech zaborów) wiązała się konieczność szybkiego wykształcenia nowej hierarchii wartości, nowego wzorca dobrego Polaka. Ofiarnego żołnierza musiał zastąpić człowiek również ofiarny, lecz przede wszystkim rzutki i inteligentny, marzenia były teraz podporządkowane idei wszechstronnego rozkwitu wolnego wreszcie kraju. Oczywiście, rozstrzygnięcie kwestii ziem wschodnich, obrony i umocnienia granic były przez wszystkich traktowane jako sprawy pierwszorzędnej wagi, o czym świadczy stosunek społeczeństwa do wojen 1919 i 1920 r. Ale myśl o przyszłości koncentrowała się już wokół urządzenia ojczyzny, sprawy militarne wyraźnie schodziły na dalszy plan” [13].
Nowym bohaterem czasów pokoju staje się Szymon Gajowiec, mentor Cezarego Baryki z “Przedwiośnia”, z dumą głoszący hasło pracy państwowej. Również autor tej znakomitej powieści Stefan Żeromski, pomimo przebytej niedawno ciężkiej grypy hiszpanki i osobistej tragedii (śmierć 18-letniego syna Adama) angażujący się w polską akcję plebiscytową na Warmii i Mazurach dla której poświęci nagrodę Nobla – bo za sprawą szkodzących mu z zemsty niemieckich wpływów literacki laur zamiast niego otrzyma Władysław Reymont, co też oczywiście stanie się wspaniałym sukcesem odrodzonej Polski.
Ten wzorzec stara się realizować sam Baryka, przypominający powracających z wojny bohaterów prozy Wielkich Amerykanów zwł. Ernesta Hemingwaya. Jednak na Belweder, jak pamiętamy, pójdzie nie tylko młody kombatant Cezary, ale już po śmierci Żeromskiego – sam Piłsudski. Tyle, że ruszy tam nie na czele robotniczego pochodu, ale oddziałów wojska.
Demokracja, ustanowiona tak szybko i skutecznie, że pierwsze całkiem wolne wybory do Sejmu mają miejsce w dwa i pół miesiąca po odzyskaniu niepodległości, przetrwa raptem 10 lat. Bo ostatnie z kolei wybory w pełni demokratyczne w przedwojennej Polsce odbędą się w 1928 r, następne już opinia publiczna nazwie z goryczą “brzeskimi”, bo w tamtejszej twierdzy ludzie Piłsudskiego osadzą opozycję.
Niepodległość przetrwa lat 21. Nie będzie to już jednak winą bohaterów z 11 listopada, lecz ich nieudolnych następców: ci pierwsi potrafili niby się zwalczać, ale faktycznie uzupełniać.
Ich wspólnym dziełem stała się Polska międzywojnia, w której zbudowano Gdynię i Centralny Okręg Przemysłowy, gospodarkę reformowali Eugeniusz Kwiatkowski i Władysław Grabski, rozkwitała poezja Skamandra i lwowska szkoła matematyki, kryptolodzy złamali niemiecki szyfr Enigmy, a Halina Konopacka i Janusz Kusociński zdobywali złote medale na olimpiadach. Nie przekreśla to ciemnych kart: zabójstwa pierwszego prezydenta Gabriela Narutowicza (1922 r.), ośrodka odosobnienia w Berezie Kartuskiej ani paniki bezładnej ucieczki sanacyjnych notabli szosą na Zaleszczyki. Jednak każdy bilans pokazuje, że za sprawą wspólnego wysiłku ojców założycieli odrodzona Polska zyskała szansę rozwoju na czas jednego szczęśliwego pokolenia. Tylko tyle i aż tyle…
[1] Wacław Jędrzejewicz. Józef Piłsudski 1867-1935. Życiorys. Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1986, s. 58
[2] ibidem
[3] ibidem
[4] Krzysztof Kawalec. Roman Dmowski 1864-1939. Ossolineum, Wrocław 2002, s. 192-193
[5] Witold Modzelewski. Polska – Rosja. Rok 1919 – refleksje na minione stulecie. Lata 2018-2019. Instytut Studiów Podatkowych, Warszawa 2019, s. 17
[6] Modzelewski, op. cit, s. 16
[7] Dmowski, op, cit, s. 195
[8] Józef Piłsudski. Pisma – mowy – rozkazy. t. V, Warszawa 1933, s. 32
[9] cyt. wg Małgorzata Olejniczak. Witos. Wyd. Buchman, Warszawa 2012, s. 56
[10] Przemówienie premiera… [w:] Ignacy Daszyński. Teksty. Czytelnik, Warszawa 1986, s. 218
[11] Daszyński, op. cit, s. 222
[12] Jan Lechoń. 11 listopada. [w:] Poezje. Czytelnik, Warszawa 1979, s. 68[13] Alina Kowalczykowa. Piłsudski i tradycja. Wyd. Verba, Chotomów 1991, s. 82