Z punktu widzenia geopolitycznego jej położenie jest strategiczne. Jest bramą do zachodniej i południowej Europy, zaś dla drugiej strony jest przejściem do Rosji, na Kaukaz i Morze Czarne. Ukraina ma wspaniałe gleby, stąd często jest nazywana spichlerzem Europy, ma bogate złoża surowców: węgla, rudy żelaza, rudy metali rzadkich, a nawet bursztynu. Ukraina, gdy należała do ZSRR zbudowała przemysły: stoczniowy (lotniskowce, lodołamacze), lotniczy, zbrojeniowy i ciężki. Współzależność gospodarek Ukrainy i Rosji będąca efektem wspólnej historii jest oczywista.
To Ukraina dostarczała w 1990 roku 25% zbóż, 55% buraków cukrowych, 22% węgla, 46% rudy żelaza i stali. Czołgi rosyjskie z historycznym T-34 na czele powstawały w Charkowie, samoloty i silniki lotnicze w Kijowie, rakiety w Dniepropietrowsku. Nie można żyć iluzją i wierzyć, że dziś Rosja pozwoli Ukrainie stać się eksporterem wyrobów przemysłu zbrojeniowego.
W chwili obecnej Ukraina powinna w ciągu 4-5 lat spłacić zadłużenie przekraczające 50 miliardów dolarów. Oczywiście jest to niemożliwe i sądzić należy, że będzie ono „rolowane” a także, że zadłużenie stanie się narzędziem przemian własnościowych na Ukrainie. Szacuje się, że do 2050 roku ludność Ukrainy zmniejszy się o około 10 milionów. Dodatkowo znacznie powiększy się udział ludzi starych. W sensie politycznym Ukraina jest rządzona przez układ oligarchiczny przypominający nieco Ukrainę XVII-wieczną rządzoną przez polsko-ruską magnaterię nazywaną często królewiętami.
Więc czym będzie Ukraina jutro, podmiotem czy przedmiotem polityki międzynarodowej?
Po pierwsze – uznać trzeba, że Stany Zjednoczone w rozgrywce z Rosją traktują Ukrainę instrumentalnie i będą wykorzystywały do destabilizacji politycznej w regionie. Jednocześnie Stany Zjednoczone skwapliwie wykorzystają dla własnych celów ten potencjał gospodarki ukraińskiej, który uznają za wysoce efektywny.
Po drugie – Europa Zachodnia wplątana we własne problemy nie ma ani siły, ani woli pomóc Ukrainie. Co gorsza, jest zainteresowana upadkiem części przemysłu ukraińskiego, z pewnością niedopuszczeniem, by stał się on konkurencyjny w skali kontynentu. Koncerny europejskie zainteresowane są przejęciem rynku ukraińskiego bądź przejęciem za bezcen w ramach procesu prywatyzacji i spłaty zadłużenia tych przedsiębiorstw, które uznane zostaną za atrakcyjne.
Po trzecie – Europa Zachodnia nie jest zainteresowana obroną niepodległości Ukrainy, gdyż ocenia, że osłabiona Rosja ze swym potencjałem ekonomicznym i militarnym dziś i w dającej się przewidzieć przyszłości Zachodniej Europie nie zagraża – jak miało to miejsce kilkadziesiąt lat temu.
Po czwarte – Niemcy nawiązując do tradycji i doktryny Mitteleuropy będą wykorzystywały sentyment Ukraińców grając nacjonalizmem ukraińskim zarówno przeciw Rosji, jak Polsce, Węgrom, Rumunii.
Po piąte – nie należy oczekiwać, by Rosja była zainteresowana szybką i siłową aneksją Ukrainy ze względu na koszt takiej operacji oraz coraz silniejsze nastroje antyrosyjskie. Rosja będzie starała się pogłębić biedę i kryzys na Ukrainie, anarchizować społeczeństwo i grając „na czas” będzie czekała na korzystną okazję, gdy być może zmęczeni problemami codzienności Ukraińcy sami poproszą o przyłączenie do Rosji.
Wewnętrzna sytuacja polityczna na Ukrainie ewoluuje w szczególny sposób. Możemy dziś mówić, że przy panującym systemie oligarchicznym dwie grupy dzielą między siebie władzę. Pierwszą stanowią liczący około jednego miliona ukraińscy Żydzi. Warto w tym miejscu przypomnieć, że właśnie Ukraina to teren, na którym zamieszkiwały plemiona chazarskie, które przyjęły judaizm i że to właśnie ta grupa ludnościowa stanowi dzisiaj około 95% populacji żydowskiej na świecie. Nazywa się ich często Żydami pochodzenia aszkenazyjskiego. Nie ulega wątpliwości, że ukraińscy Żydzi korzystają z silnego wsparcia finansowego, organizacyjnego, medialnego i innych światowej diaspory żydowskiej.
Drugą grupą są skrajni nacjonaliści ukraińscy, często finansowo wspierani przez środowiska ukraińskie w Ameryce Północnej i Kanadzie, które swymi hasłami starają się radykalizować społeczeństwo ukraińskie. Symbioza w sprawowaniu władzy tych dwu środowisk jest paradoksem, jeśli wziąć pod uwagę historyczne konflikty między nimi i skalę zbrodni popełnionych przez banderowców na ludności żydowskiej w latach 1941-1945.
Szukanie tożsamości historycznej w banderyzmie to samobójstwo polityczne sprytnie podsycane przez środowiska międzynarodowe, którym zależy na destabilizacji w regionie, osłabianiu Rosji i Polski. „Nurzanie się” w banderyzmie przez sprawujących władzę na Ukrainie, czego przykładem: stawianie pomników, nadawanie nazw ulic, ustawa gloryfikująca przywódców OUN-UPA to dowód na nieistnienie prawdziwej elity politycznej na Ukrainie. Na pewno banderyzm znakomicie wykorzystywany jest jako narzędzie do dyscyplinowania ludności oraz indoktrynowania młodego pokolenia Ukraińców. Nacjonalizm ukraiński służy przede wszystkim tym, którzy chcą władzy dla siebie i słabej, zależnej od struktur międzynarodowych Ukrainy.
Można mieć obawy graniczące z pewnością, że Ukraina stanie się państwem kontrastów, biedy i nielicznych enklaw nowoczesności i bogactwa. Enklawy te to przykładowo przemysł wydobywczy i wielkoobszarowe rolnictwo. Będą one nowoczesne, bo doinwestowane kapitałem zagranicznym, zorientowane na współpracę na rynkach zagranicznych, ale mające tylko znikome związki z lokalnym rynkiem i otoczeniem gospodarczym. Taki model gospodarczy – rozwoju enklawowego – jest najczęściej destrukcyjny tak dla państwa, jak i społeczeństwa.
Zaczynając od historii: Ukraina nie istniała przed XX wiekiem, zatem nie mogły nią rządzić królewięta polskie i ruskie. To była Polska, nazywana wówczas Koroną. Słowo ukraina oznaczało pogranicze od słów “u kraja”, czyli na skraju.
Ukrainę de facto stworzył Lenin, tworząc Ukraińską Republikę Sowiecką. Obecny jej obszar to efekt działań Stalina. Przemysł na Ukrainie zbudowała Rosja, a później Związek Sowiecki, nie jest to dorobek Ukraińców.
Jak chodzi o nastroje antyrosyjskie, to one są marzeniem banderowców i jankesów, a nie rzeczywistością. Ogromna większość Ukraińców jest prorosyjska, a nie antyrosyjska, jak się to autorowi wydaje. Tylko zachód Ukrainy jest antypolski i antyrosyjski. Banderyzm w tym kraju rozwija się z inspiracji USA, które potrzebują go do utrzymania antyrosyjskich nastrojów w ekipie rządzącej. To głównie USA finansują Ukrainę, a nie diaspora z Kanady i USA. Także rządy Polski dokładają miliardy złotych.
Agresja Rosji na Ukrainę jest wykluczona ze względów ekonomicznych, a nie militarnych. Gdyby zaczęła się akcja militarna, to ludność tego kraju witałaby rosyjskie wojska kwiatami, chlebem i solą. Ale w jej wyniku Rosja musiałaby wziąć na swoje utrzymanie ogromną rzeszę wygłodniałych ludzi, kraj w którym niemal wszystko jest zdewastowane i wymaga odbudowy. Obecny stan Ukrainy jest taki, iż nie stanowi ona żadnego zagrożenia dla Rosji. Dopóki Ukraina nie zostanie przyjęta do NATO, dopóty może gnić nadal. W razie wstąpienia do NATO, Rosja zaanektuje jej wschodnie terytoria, zostawiając centrum i zachód na głowie zachodu.
Szanowny Panie,
Dziękując za komentarz i uwagi niech mi będzie wolno stwierdzić, że:
Historyczna nazwa Ukrainy to Ruś, czasami nazywana Rusią Kijowską. Ziemie po obu stronach Dniepru formalnie należały do Polski zwanej Koroną, ale realną władzę sprawowały (włącznie z sądownictwem i obroną granic) wielkie rody magnackie, zwane „królewiętami”.
Słowo Ukraina zarówno w języku polskim, jak i rosyjskim ma tę samą etymologię – na co bardzo ochoczo zwraca uwagę rosyjski nacjonalista Żyrinowski argumentując, że jest to część Rosji.
Ukrainę nie stworzył Lenin, ale w znacznym stopniu wieloletnia polityka Austro-Węgier i Bismarckowskich Niemiec polegająca na podsycaniu nacjonalizmu ukraińskiego i przeciwstawianiu go polskości. Dotyczyło to zarówno administracji, kultury, jak i religii.
Sądzę, że prorosyjskość wschodniej Ukrainy słabnie. Banderyzm zaś rozwija się, triumfuje i na wschodzie i na zachodzie Ukrainy. Na pytanie, kto finansuje środowiska nacjonalistyczne, banderowskie na Ukrainie odpowiadam – moim zdaniem wszystkie te państwa, gdzie istnieją silne i liczne organizacje ukraińskie. Podzielam Pana smutek z polityki polskiej wobec Ukrainy.
Przyszłość Ukrainy jest wielką niewiadomą. My powinniśmy obawiać się, że stanie się ona narzędziem polityki nieprzyjaznej Polsce.
Z poważaniem
Dariusz Grabowski
“Taki model gospodarczy – rozwoju enklawowego – jest najczęściej destrukcyjny tak dla państwa, jak i społeczeństwa.”
Sorry ale historia uczy czegoś dokładnie odwrotnego: prawie wszystkich państwa, które osiągnęły sukces u jego początków miały rozwój enklawowy. A najlepszy tego przykład to Chiny.
Dziękując za komentarz zauważam, co następuje:
Przez enklawę rozumiem dział gospodarki, którego cechami są: nowoczesność technologiczna, niemal całkowite przeznaczenie produkcji na eksport, wysoki udział zagranicznych, wysoko kwalifikowanych i opłacanych pracowników, znikomy udział w zatrudnieniu rodzimej siły roboczej, znikomy udział w produkcji na rynek wewnętrzny, często wysoki transfer zysków zagranicę. Takie cechy mają kraje Ameryki Południowej eksportujące surowce. Zupełnie przeciwny (poza nakierowaniem produkcji na eksport) model gospodarczy prezentują Chiny.
Pozostaję z poważaniem
Dariusz Grabowski
komentarz trolla usunięty.
Jestem “zauroczony” Pana tekstem. Można powiedzieć, że kilku słowach potrafił Pan nakreślić sytuację na Ukrainie i powiedzieć to o czym się nigdzie nie mówi, a co jest prawdą oczywistą. Pozwoli Pan, że podzielę się jeszcze małą dygresją mój dziadek wielokrotnie mi powtarzał, że z Ruskim to można się dogadać, a z Ukraińcem nawet nie próbował. Mogę skorzystać z okazji ? Dziękuję. Zdrowych, pogodnych i szczęśliwych Świąt Wielkiejnocy życzę ja poeta gminny trzeciej kategorii. Lech R.