W gorączce wyborczej, jak to w gorączce, dzieją się różne przedziwne rzeczy. Jedną z nich są oskarżenia, że PiS jest “ruską agenturą”, ponieważ importuje węgiel z Rosji. Oskarżanie najbardziej antyrosyjsko nastawionej partii o coś takiego dowodzi jedynie, że debata polityczna przemieniła się w przekaz do “ciemnego ludu”, absurdalną oderwaną od realiów propagandę, grającą na utwierdzonych przez media stereotypach.

Przyjrzyjmy się jednak problemowi. W ubiegłym roku do Polski wjechało 20 mln ton zagranicznego węgla, w tym 13,5 mln ton z Rosji. Był to rok rekordowy, ale już w pierwszym kwartale tego roku zaimportowaliśmy 4,58 mln ton węgla, czyli o 270 tysięcy ton więcej niż w ub. roku. 69 procent importu pochodzi z Rosji.

Od lat toczą się boje o zablokowanie importu rosyjskiego węgla. Co to się nie wyprawia! Media pełne są sensacyjnych doniesień, jaki to wrogi ten węgiel, jaki niedobry i jaki szkodliwy, przeciekają papiery ze służb specjalnych o węglu z Donbasu i tym podobne. Politycy zapewniają (szczególnie przed wyborami), jak to będzie dobrze, gdy rosyjski węgiel przestanie wreszcie napływać do naszej krainy, tak bogatej we własne “czarne złoto”.

A naprawdę to pusta gadanina. Od “blokowania importu”, przywóz rosyjskiego węgla tylko rośnie, i to w rekordowym tempie. Wbrew pohukiwaniom, jasne było bowiem od początku, że Polska samodzielnie nie może zakazać importu węgla z jakiegokolwiek kierunku, gdyż takie decyzje podejmuje Bruksela. Czasami nawet władza się do tego przyzna, ale o “zatrzymaniu ruskiego węgla” mówi w telewizji każdy.

O co więc chodzi? To oczywista “ściema”, czyli rozgrzewanie emocji “ciemnego ludu” historiami nie na temat, które “przykrywają” inne wydarzenie. Przy tak nasilonej kampanii “NIE dla rosyjskiego węgla”, całkowicie bowiem znikają z pola widzenia przyczyny takiego stanu rzeczy. Temu nie poświęca się w ogóle uwagi.

Otóż już od 30 lat polskie górnictwo ulega destrukcji. W 1988 roku wydobywaliśmy 188 milionów ton węgla kamiennego. Jeszcze w 1997 r. – 140 mln ton, w 2013 r. – 80 mln. A w 2017 r. – zaledwie 65,8 mln ton węgla, czyli 5 mln ton mniej niż rok wcześniej. I wydobycie spada nadal – w ubiegłym roku polskie kopalnie wydobyły ponad 2 miliony ton mniej. Cofnęliśmy się do lat 50-tych, gdy kraj był w ruinie po najstraszliwszej, najbardziej niszczącej wojnie w naszej historii. W ostatnich latach Polska zlikwidowała swój potencjał wydobywczy i jest jedynym krajem z pierwszej dziesiątki producentów węgla kamiennego, który przez ostatnie kilkanaście lat zmniejszył wydobycie. Jedynym! I to drastycznie. Wszyscy inni zwiększyli, nie ulegają Brukseli, lobbystom i zielonym terrorystom.

Nasz kraj jest bogaty w zasoby węgla kamiennego, jesteśmy wręcz węglowym monopolistą europejskim – mamy 85% zasobów węgla kamiennego Unii, należeliśmy kiedyś do pierwszej piątki światowych producentów. A tu okazuje się, że potrzebujemy rosyjskiego, taniego i dobrego jakościowo węgla, gdyż polskie kopalnie wydobywają go coraz mniej. I to wszytko pomimo uroczystych deklaracji (szczególnie w okresach wyborów), że Polska oczekuje „rehabilitacji węgla” i że będziemy “bronić górnictwa jak niepodległości”.

Pusta paplanina polityków? Co głupszych… z pewnością. W istocie rzeczy to dobrze zaplanowana strategia, którą zastosowano już wobec rosyjskiego gazu, ropy naftowej, teraz przyszła kolej na węgiel.

Tylko że to nie nasi politycy, a realni decydenci – globalne instytucje, amerykańskie i europejskie lobby polityczno-przemysłowe, wciskające nam opowieści o globalnym ociepleniu, o “dekarbonizacji gospodarki”, “bezenergetycznym wzroście” i inne podobne kocopały. Z drugiej strony USA realizują swoje strategiczne cele osłabienia Rosji i Chin, przywołania ich do porządku w ramach panującego nam łaskawie Pax Americana. Tak więc import rosyjskiego węgla wpadł w potężne globalne imadło. Zaś paplanina polityków, medialna propaganda różnych fundacji, think-tanków, zielonych aktywistów-terorystów czy antyrosyjskich oszołomów – to tylko przedstawienie dla ubogich duchem.

Polacy myślący o dobrobycie swojego narodu, pomyślności polskiej gospodarki, dobrze płatnych miejscach pracy, taniej energii, powinni protestować przeciwko rządowej strategii “bezwęglowego rozwoju”. Jest to bowiem marnowanie skarbów naszej ziemi, naszych szans na rozwój. Niestety, głosy sprzeciwu są bardzo słabe. Polskie elity polityczne i gospodarcze boją się mówić o polskich interesach, gdy nie jest to w smak Brukseli.

Jak sądzisz?

[democracy id=”36″]

Czytaj świetny tekst Wojciecha Błasiaka:

Jak zniszczono polskie górnictwo, czyli węglowe kłamstwo 30-lecia

Efektem planu Balcerowicza był w latach 1990-1991 spadek produkcji przemysłowej o 33,6%. Była to klęska ekonomiczna porównywalna jedynie z największym w historii kapitalizmu Wielkim Kryzysem lat 1929-1933 w okresie II Rzeczpospolitej.

Read more

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 4.6 / 5. ilość głosów 9

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here