Jerzy Brzęczek stracił funkcję selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski, chociaż przedtem zrealizował jedyny cel sportowy, który mu stawiano: awansu do finałów Euro. Wiadomo, jak wpłynie to na grę Polski w tym właśnie zbliżającym się turnieju, oraz rozpoczynających się niebawem eliminacjach piłkarskich Mistrzostw Świata, gdzie rywalem pozostaje Anglia, przez Polaków wyrzucona za burtę tylko raz, gdy za kadencji Kazimierza Górskiego po wygranej w Chorzowie zanotowaliśmy zwycięski remis na Wembley (1973 r.), po którym Jana Tomaszewskiego nazwano “człowiekiem, który zatrzymał Anglię”.

Szokującą decyzję o zwolnieniu Brzęczka firmuje prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek. Wraz z zarządem tego gremium nie kojarzą się z sukcesem. Wprawdzie Boniek był znakomitym piłkarzem, w 1982 r. zajął trzecie miejsce w plebiscycie “France Football” na najlepszego gracza w Europie, ale już jako trener nie umiał zapobiec degradacji prowadzonego przez siebie Lecce z ligi włoskiej ani porażce naszej reprezentacji narodowej z Łotwą na własnym boisku. W roli działacza również pozostaje kontrowersyjny, szkodziły mu rozmaite sprzeczności interesów.

Lubi siebie i tego nie ukrywa. W tej chwili przyjął paradoksalną taktykę uzasadniania decyzji na zasadzie: dobra, bo moja. Nawet jeśli to niezręczność, to pokazuje absurdalność całej sytuacji.

Jerzy Brzęczek, były piłkarz reprezentacji, srebrny medalista olimpijski z Barcelony (1992 r.) objął kadrę po Adamie Nawałce i fatalnej klęsce drużyny na Mistrzostwach Świata w Rosji (2018 r.). Pomimo rozbudowanych oczekiwań, po wcześniejszym ćwierćfinale Euro (2016 r.), gdzie wyeliminowaliśmy Szwajcarów i odpadliśmy dopiero w rzutach karnych z późniejszym mistrzem Portugalią, na rosyjskim mundialu ponieśliśmy bezprzykładną klęskę. W słabej grupie przegraliśmy z Senegalem (1:2) oraz wysoko z Kolumbią (0:3) zaś w jedynym zwycięskim meczu z Japonią piłkarzy też krytykowano za brak woli walki. Reprezentacja narodowa znalazła się w rozsypce.

To Brzęczek miał ją ratować i – to jedyny cel, jaki przed nim postawiono – awansować z zespołem do finałów Mistrzostw Europy. Zaplanowane na 2020 r, ostatecznie odbędą się w br. Sprostał zadaniu, wygrał grupę eliminacyjną, po drodze raz tylko przegrał ze Słowenią i raz zremisował. Nie jego wina, że grupa była słaba. Taki okazął się wynik losowania. Za to mocnych rywali mamy w zbliżających się finałach Euro (m.in. Hiszpanię i Szwecję) oraz eliminacjach kolejnych Mistrzostw Świata, zaplanowanych w Katarze na 2022 r. – oprócz Anglii m.in. Węgry. Tym gorzej, że ciągłość przerwano, nie wiadomo, kto Polaków poprowadzi. Jeśli jak się mówi – trener z zagranicy, to będzie musiał długo oswajać się ze swoją rolą, a piłkarze z nim. Eksperyment z doświadczonym Leonem Beenhakkerem przed laty powiódł się tylko w ograniczonym stopniu. 

Prezes Boniek od lat bez sukcesów jako mentor a potem egzekutor trenera, który postawione przed nim zadanie zrealizował – to kłębowisko sprzeczności.     
Po Mistrzostwach Świata w Argentynie (1978 r.) odejść musiał z funkcji trenera Jacek Gmoch, bo zajęliśmy zaledwie… piąte miejsce. Dziś wiele byśmy za nie dali, ale wówczas pozostawaliśmy potęgą, bo na wcześniejszym (1974 r. w Niemczech) i późniejszym mundialu (1982 r. w Hiszpanii) trzecią drużyną świata. Ambicje były większe niż remis z urzędującym mistrzem z RFN czy wygrane z Meksykiem i Peru, a taki był bilans drużyny Gmocha, w której kopali zresztą piłkę i Boniek i Nawałka.

Podobny spór o interpretację wyniku w wypadku Brzęczka nie wchodzi w grę, po prostu wypełnił postawiony przed nim cel, awansował z drużyną na Euro, nie z jego winy tylko z powodu pandemii przełożono turniej na ten rok, a przez ten czas grano tylko mecze mało prestiżowej Ligi Narodów, z którą kibice jeszcze się nie oswoili. Polska prezentowała się w nich skromnie, ale nie fatalnie. Brzęczkowi bardziej zaszkodzić miała książka, w której został zaprezentowany jako geniusz a równocześnie ofiara nagonki złowrogich sił, w tym mediów. Jako krytyk literacki z wykształcenia nie sądziłem nigdy, że dożyję czasów, gdy jedna książka przesądzać będzie o obsadzie funkcji trenera reprezentacji narodowej w piłce nożnej. 

Tej decyzji jednak żartem zbyć się nie da, Boniek i inni szefowie polskiego futbolu muszą ją z sensem uzasadnić, jeśli to w ogóle możliwe, w sytuacji, gdy parę miesięcy tylko pozostało do decydujących o prestiżu polskiej piłki rozgrywek. Oby nie okazało się, że nie poradzimy sobie na zielonej murawie, bo przedtem przegraliśmy walkowerem przy zielonym stoliku.  

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 4

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

1 KOMENTARZ

  1. Brzęczkowi najbardziej zaszkodził mecz z Finlandią chyba 7.X.2020 wygrany 5:1. Mecz był radosny.Druzyna szalała a na ławce siedział z kwaśna miną Robert Lewandowski.Jak oni śmieli wygrać bez niego.Jak Grosicki ośmielił się strzelić TRZY bramki!!!!! Problemem polskiej piłki jest nie Brzęczek,a Lewandowski. Te jego miny w czasie meczów ,gdy trener wydawał polecenia i ta 8 sekundowa przerwa,gdy średnio inteligentny kadrowicz w 2 sekundy miałby odpowiedź.Trzynastu debiutantów grało u Brzeczka i co najmniej 6-8 z nich ma papiery na długie granie.Nawałka wprowadził chyba dwóch nowych.Brzęczka wykopano a zatrudniono za 2-3 razy większe pieniądze,cwaniaka który dorabiał na handlu zawodnikami.Cały 10 osobowy sztab obcokrajowcy.Oni mogą wydawać polecenia,a dla młodych,by ich zmotywować, potrzebny jest trener psycholog.Wkrótce za Lewandowskiego weźmie sie skarbówka z Niemiec i nie będzie w drużynie ani Lewandowskiego,ani polskiego trenera.Zaś będzie MIAŁEŚ CHAMIE ZŁOTY RÓG.OSTAŁ CI SIĘ JENO SZNUR. A Boniek odejdzie w takiej samej niesławie jak odszedł przed laty jako trener reprezentacji,telefonicznie, porzucając po 5 meczach kadrę polski,z mianem NAJGORSZEGO TRENERA polskiej Kadry !!!!! Prezesowi życzę zdrowia,bo o rozum już za późno.!!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here