czyli awantura o Mazowsze

Siedzibą nowego wojewody mazowieckiego staną się Siedlce, sejmiku – Radom. W tym drugim rządzić ma Marek Suski. Złoży mandat i zostanie – jak mówi się w PiS – “nowym Struzikiem”, bo Mazowieckie od 20 lat pozostaje domeną byłego marszałka Senatu. A co z Płockiem, jedną z trzech historycznych obok Czerska i Warszawy stolic regionu i Ciechanowem? Chociaż w obu miastach politycy PiS składali obietnice, dla nich już awansu nie starczy. Zresztą wyróżnione ośrodki tylko pozornie staną się beneficjentami zmiany administracyjnej. Powołanie nowego Mazowieckiego, bez wydzielonej z niego Warszawy i okolicznych powiatów oznacza wykreowanie najuboższego województwa w kraju.

Jeśli podzielą Mazowsze, będzie awantura – mówi mi Sławomir Nitras, przymierzający się do kandydowania na szefa klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. Żeby było ciekawiej, literalnie to samo słyszę od czołowego polityka PiS, tyle że ten woli anonimowo: – Będzie awantura.

Szczegółów przybywa, ale wszystko w ostatniej chwili może się zmienić. Projektu jeszcze nie ma. Zdecyduje jeden polityk: prezes Jarosław Kaczyński.
Lider wychodzi z założenia, że armia nie powinna odpoczywać, bo wtedy się demoralizuje i traci sprawność.

Dlatego gotów jest poprowadzić swoich na kolejną wojnę. Jeśli zaś się uda – czyli wyniki okażą się zadowalające – pojawić się może pomysł wyborów parlamentarnych przed terminem, a nie za 3 lata, żeby odbić Senat, gdzie teraz minimalną przewagę zachowuje opozycja zaś w Sejmie przy zachowaniu większości mieć klub złożony w wypróbowanych działaczy bez sprawiających kłopoty radykałów od Zbigniewa Ziobry i demokratów od Jarosława Gowina. 

Przeciągające się pertraktacje w sprawie rekonstrukcji rządu, choć wymiana dwóch kluczowych ministrów zdrowia i spraw zagranicznych już się dokonała w trakcie pandemii i kryzysu na Białorusi – wszystko to skrywa plany polityczne, którymi Kaczyński nie zwykł się dzielić zanim nie przystąpi do ich realizacji. Chodzi jednak o coś poważniejszego niż nowy podział resortów czy zmniejszenie ich liczby.

Jeśli PiS przeprowadzi podział Mazowsza na dwa województwa – Warszawę z przyległościami i nowe Mazowieckie z Siedlcami (wojewoda) i Radomiem (sejmik) – ryzykuje niewiele.  Zapewne przegra w Warszawie, gdzie prezydentem od dwóch lat pozostaje Rafał Trzaskowski. Zwycięży za to w “interiorze”. Oznacza to, że Mazowszem przestanie rządzić marszałek Adam Struzik. Nie zrekompensuje już tego sobie w nowym województwie warszawskim, bo PSL może tu liczyć na niewielkie poparcie. Podział Mazowsza oznacza więc pozbawienie ludowców najpoważniejszego ich bastionu.

Pozorni beneficjenci

Obecne Mazowieckie to region o liczbie ludności porównywalnej z Danią i Finlandią. A również najzamożniejsze województwo w Polsce. Podział – ze względu na związany z nim biurokratyczny bałagan raczej utrudni niż ułatwi pozyskiwanie funduszy unijnych, zwłaszcza, że tzw. podział statystyczny już przeprowadzono, a to na jego podstawie dzieli się środki z Brukseli. Utworzenie nowego Mazowieckiego oznacza kumulację biedy a nie dowartościowanie regionu, nierozerwalnie związanego ze stolicą. Nawet z odległego o sto kilometrów Radomia wielu mieszkańców pięć razy w tygodniu dojeżdża do pracy do Warszawy. Bardziej potrzebują lepszych połączeń niż sejmiku wojewódzkiego na miejscu. 

Radom, gdzie od robotniczych protestów zaczął się polski marsz ku wolności został symbolicznie skrzywdzony przez wywodzącą się z solidarnościowego pnia władzę, bo gdy w 1998 r. rząd AWS i Unii Wolności przeprowadził reformę administracyjną – miasto utraciło prawa wojewódzkie. Tyle, że nie zrekompensuje tego osadzenie tam sejmiku. To przecież tylko biurokracja, miejsc pracy stworzy niewiele, zapewne dla pisowskiego aparatu a nie fachowców z konkursu. Tymczasem Radom słynie ze znakomitych szkół i warto w nim raczej lokować instytucje, które zatrzymają w mieście ich zdolnych i przygotowanych na wyzwania absolwentów. Odpływ młodzieży stanowi istotny problem, tym bardziej, że na miejscu nie brak również ambitnych szkół wyższych.

Ekonomista Dariusz Grabowski, kiedyś wieloletni poseł z Radomia i eurodeputowany z pierwszej polskiej reprezentacji w Brukseli i Strasburgu (2004-9), wybrany z okręgu, obejmującego to miasto, prezentował przed rokiem program dla Radomia kreatywnego a nie biurokratycznego. W uznaniu zasług miasta propagował ulokowanie tutaj centrum kultury, edukacji i turystyki, prezentującego tradycje polskiej wolności – w tym zwycięskiego (drastyczne podwyżki cen cofnięto) chociaż okupionego srogimi represjami protestu radomskich robotników z czerwca 1976 r. To w ich obronie powstały później KOR i ROPCiO. Ale pierwsi byli robotnicy Radoskóru i Łucznika. Otoczony sadami i wysokiej klasy gospodarstwami rolnymi Radom powinien też stać się – zdaniem dra Grabowskiego – ogólnopolską siedzibą inspekcji, badającej jakość sprowadzanej do Polski żywności. Teraz bowiem zalewa nas toksyczna fala produktów m.in. z Ukrainy, nie spełniających norm zdrowotnych. Trzecią szansą dla Radomia w planie Grabowskiego stanowiłoby utworzenie w mieście centrum gier komputerowych, gdzie spotykaliby się – podobnie jak na Śląsku – ich adepci a także konkursów programowania. Z kolei w kampanii samorządowej kandydaci Wspólnoty Mazowieckiej wskazywali, że znaczna liczba autokomisów w mieście pozwala tu na utworzenie klastra motoryzacyjnego. Wszystko to oznacza realne miejsca pracy. Zaś pandemia nie kasuje tych planów, raczej ich realizacja pozwoli na zniwelowanie jej negatywnych skutków dla gospodarki i rynku pracy.

W podobnej sytuacji co Radom są Siedlce. Wojewoda z całą biurokracją nie wydaje się głównym marzeniem mieszkańców, jeśli pominąć dowartościowanie prestiżowe. Po przełomie ustrojowym znakomicie rozwinęło się w Siedlcach Katolickie Radio Podlasia, gdzie w okresie przyznawania koncesji nadawczych przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji miałem okazję filmować dla Wiadomości TVP sprzęt pochodzący ze składek katolików belgijskich a przewyższający wyposażenie państwowej Trójki czy Jedynki. Miastu wciąż potrzeba miejsc pracy, by nie trzeba było jej szukać w Warszawie.

Zasłużeni pokrzywdzeni

Dwukrotnie większy od Siedlec Płock oraz podobnej wielkości Ciechanów, pomimo składanych tam przez polityków PiS obietnic w forsowanym obecnie wariancie nie staną się nawet takimi iluzorycznymi beneficjentami podziału Mazowsza.          
Od czasów Kongresówki Płock znany jest z żywego środowiska miejscowej inteligencji. Sprzed kilku lat pamiętam pasjonującą dyskusję w miejscowym Klubie Prawnika z udziałem kilkudziesięciu osób przy okazji promocji książki mojej i Mariusza Ambroziaka “Kraj odzyskiwany”, poświęconej właśnie… efektom reformy samorządowej w Polsce. Już po spotkaniu podszedł do mnie, żeby jeszcze parę zdań wymienić, jeden z założycieli płockiej Solidarności z 1980 r.

Miasto, pozostające siedzibą Orlenu nie zyskało uznania planistów z PiS, bo Trzaskowski wygrał tu z Andrzejem Dudą zaś prezydentem mieszkańcy wybierają od wielu kadencji Andrzeja Nowakowskiego z Platformy.

Płock słynie ze znakomitych szkół jak Małachowianka i Jagiellonka. Stanowi wyspę bogactwa w morzu mazowieckiej biedy, ale zawdzięcza to Orlenowi: run na paliwa kiedyś się skończy. Szansą zapewnienia miastu podobnego standardu w przyszłości dałoby utworzenie tam naukowo-badawczego centrum energii odnawialnych. Mieszkańców trapi też wiele innych, przyziemnych problemów: jednym z nich pozostaje fakt, że do odległego o raptem 100 km od stolicy miasta nie da się dojechać koleją, co pomimo atrakcyjnej starówki i skarpy wiślanej ogranicza ruch turystyczny. Żeby zaś udowodnić, że Płock nie powinien być tylko powiatem nowego województwa nie trzeba sięgać aż do czasów Władysława Hermana, kiedy pełnił funkcję stolicy państwa, wystarczy odwołać się do tradycji Władysława Broniewskiego, który stamtąd wyruszył do Legionów i na wojnę 1920 roku…

Ciechanów, również wojewódzki w latach 1975-98, wydaje się oddalony od Warszawy… o więcej niż rzeczywiste sto kilometrów. Sam pamiętam, jak przy okazji prac nad wymienionym już tu “Krajem odzyskiwanym” pojechałem odbyć rozmowę z prezesem jednej z tamtejszych spółek komunalnych.
– Bo pan z samej Warszawy przyjechał – z widocznym przejęciem zaanonsowała mnie sekretarka.

“Przecież to raptem sto kilometrów” – pomyślałem wtedy… Zwłaszcza, że porządny deptak w centrum miasta z kafejkami i sklepami czy okolice zamku sprawiają, że Ciechanów pozostawia na każdym chyba przybyszu znakomite wrażenie.
Nie zyskuje Ciechanów uznania pisowskich selekcjonerów, bo drugą kadencję rządzi nim młody prezydent z PSL Krzysztof Kosiński.

Niemal wszystkie parametry planu podziału województwa na dwa, w pisowskim wydaniu, oparte są na wyliczeniach stricte politycznych a nie rozwojowych.
Zostawić PO Warszawę z przyległościami, skoro inaczej się nie da, ale PSL-owi zabrać resztę – to główny zamysł PiS. Zagrzewają do podziału radomscy posłowie PiS Marek Suski i Radosław Fogiel.  Wybory muszą odbyć się jeszcze w tym roku, bo przeciąganie sprawy na kolejną unijną perspektywę budżetową może zakończyć się utartą “brukselki”.

Na kłopoty – referendum

Mazowiecka Wspólnota Samorządowa zaproponowała przeprowadzenie referendum wśród mieszkańców województwa, żeby sami rozstrzygnęli, czy chcą podziału regionu na dwa. Jeszcze dalej idą posłowie Koalicji Obywatelskiej, którzy uznają, że przy zmianach administracyjnych tego typu w trakcie kadencji referendum jest obligatoryjne. Za głosowaniem powszechnym w tej sprawie opowiedział się również niedawny kandydat na prezydenta Szymon Hołownia.

Głosujemy. A kto dostarczy danych?

Nie wiadomo jednak, kto dostarczy mieszkańcom danych, dotyczących rozwoju regionu w obu wariantach – dotychczasowym i po podziale – niezbędnych, żeby mogli podjąć wyrozumowaną decyzję. Administracja rządowa oraz państwowe radio i telewizja od dawna preferują przekaz jednokierunkowy i innego już nie znają, stały się prostą transmisją poglądów władzy do elektoratu. Nie ma więc dobrych rozwiązań. Chyba, że Kaczyński się cofnie… Jednak wielu polityków uznaje, że dla niego walka o Mazowsze to tylko preludium do czegoś większego. Walki nie o władzę, którą już posiadł, tylko o takie jej narzędzia, których pozostanie pewnym. Bez sprzeciwu senackiej większości i cienia oporu we własnym klubie. Jeśli tak jest rzeczywiście, to wybory do dwóch nowych sejmików (mazowieckiego i warszawskiego) nie okażą się wcale ostatnimi, na które w najbliższym czasie pójdziemy.       

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 5

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here