Przed Świętami uchwala się zwykle budżet, bo tego wymaga kalendarz polityczny. W czasach ostatniej proreformatorskiej koalicji zdarzały się jeszcze porozumienia ostatniej szansy - jak podpisana dokładnie "w wigilię wigilii" ugoda Mariana Krzaklewskiego z Maciejem Płażyńskim, co nie przetrwała nawet do Trzech Króli, bo marszałek Sejmu zabrał się do tworzenia Platformy Obywatelskiej, zaś przewodniczący Solidarności do obrony AWS jak niepodległości. PiS, bliższe niewątpliwie Białorusi niż stabilnym demokracji Zachodu upowszechniło nową tendencję: co rok nowa ustawa pod choinkę w prezencie dla Jarosława Kaczyńskiego. Tak było z przejęciem TVP za sprawą Jacka Kurskiego czy Trybunału Konstytucyjnego opanowanego przez przezywaną "kucharką Kaczyńskiego" (rzeczywiście gotuje mu obiady) Julię Przyłębską, żonę ambasadora w Berlinie i byłego konfidenta komunistycznej służby bezpieczeństwa o kryptonimie "Wolfgang", Andrzeja.