Okoliczności abdykacji Szymona Hołowni – bo tak trzeba określić zapowiedź oddania funkcji marszałka i wycofania się z krajowej polityki – przybrały zagadkową formę bezwarunkowej kapitulacji. Nie da się jej wytłumaczyć względami psychologicznymi, skoro budując trzecią siłę na polskiej scenie zniósł presję przed wyborami prezydenckimi w 2020 r. i parlamentarnymi z 15 października 2023 r. Hołownia albo dowiedział się czegoś, o czym my jeszcze nie wiemy – albo w trakcie konsultacji z ekspertami nie znalazł ani jednego wariantu, stwarzającego rzeczywistą, a nie iluzoryczną szansę na prolongatę własnej obecności w polityce.
Bez walki, której być może nie jest miłośnikiem czy nawet bez przetargu, zwykle od uprawiania polityki zwłaszcza w parlamentarnym wydaniu nieodłącznego – Hołownia oddaje funkcję marszałka Sejmu liderowi Lewicy Włodzimierzowi Czarzastemu. Stanowisko to miało być rotacyjne, co przewidywała umowa koalicyjna po październiku 2023. Tyle, że w międzyczasie sejmowe siły Lewicy uszczuplone zostały o piątkę posłów, co pod wodzą Adriana Zandberga utworzyli odrębne koło Razem i nierzadko głosują wspólnie z opozycją. Czarzastemu zostało w klubie 21 posłów. Tak marnego liczebnie zaplecza nie miał od pierwszych wolnych wyborów z 1991 r. żaden marszałek. Straty przez Czarzastego poniesione stanowić mogłyby dogodny argument, by renegocjować umowę o rotacji, zawartą w warunkach odmiennych niż obecne. Pomimo to Hołownia nie zdecydował się walczyć o prolongatę marszałkowskiego mandatu. Chociaż PiS i Konfederacja zakulisowo dogadały się – jak wiemy nieoficjalnie – że w żaden sposób w odwołaniu go nie dopomogą.
Łatwiej pojąć, dlaczego Szymon Hołownia nie przyjął proponowanej mu przez Donalda Tuska funkcji wicepremiera. Rząd pozostaje surowo oceniany przez Polaków: źle przez 51 proc, dobrze tylko przez 28 proc z nas [1]. Funkcja tam nie otwiera drogi do odzyskania poparcia społecznego.
Szymon Hołownia zdaje przywództwo w partii, chociaż nie ma następcy. Równa się to pogodzeniu się z porażką Polski 2050 w kolejnych wyborach.
Stanowisko Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. uchodźców, o które zamierza się ubiegać Hołownia, przyda się Polsce. Nie w formacie prestiżowym, lecz najbardziej konkretnym. Kiedy wciąż gościmy tak licznych wojennych uchodźców ukraińskich (najostrożniejsze oszacowania wykazują, że jest ich u nas co najmniej 1,5 mln), ułatwi to pozyskiwanie z ONZ środków pomocowych na ich utrzymanie.
Życzyć więc należy Hołowni powodzenia, nawet jeśli nie rozumiemy, dlaczego w tak krótkim czasie pogrzebał wszystko, co budował przez pięć ostatnich lat.
[1] sondaż United Surveys by IBRIS dla Wirtualnej Polski z 13-15 września 2025
