Jesień sześciolatki

0
33

Jak politycy odpowiadają za nasz stracony czas

Ronald Reagan w trakcie przygotowań do debat w kampanii prezydenckiej 1980 r, kiedy jego rywalem był urzędujący w Białym Domu Jimmy Carter, przepytywany przez stratega Davida Stockmana nie potrafił się jeszcze wykazać szczegółową wiedzą. Na pytania o plajtę Chryslera, subsydia dla farmerów oraz pomoc dla gett w miastach odpowiadał gotową formułą: “to rezultat zbankrutowanej polityki Cartera”. Wybory wygrał, bo głosujący mieli dosyć Demokratów i czuli się upokorzeni nieudaną próbą odbicia amerykańskich zakładników w Iranie, zakończoną powrotem uczestników nieudanej misji z powodu rozbicia śmigłowca na pustyni.

Jednak ten sam Reagan, gdy już w Białym Domu zasiadł, obniżył podatki tak dalece, że obywatel zarabiający 80 tys dolarów rocznie i płacący ich dotychczas 20 tys, zyskiwał na tej reformie 6 tys dolarów. Dlatego w kolejnych wyborach w Orwellowskim 1984 roku jego demokratyczny rywal Walter Mondale zwyciężył wyłącznie w rodzinnej Minnesocie i dystrykcie federalnym Columbia obejmującym stołeczny Waszyngton, Reagan zaś w pozostałych 49 stanach. 

Ekipa pisowska sprawująca władzę od sześciu lat obciążenia raczej wprowadza zamiast kasować, czego symbolem stał się wzrost płacy minimalnej, oznaczający szukanie rezerw w kieszeni przedsiębiorców.  

Rządzący pytani o wysokie ceny prądu i gazu albo polskie straty z powodu nakazu zamknięcia elektrowni w Turowie z całą powagą odpowiadają, że to efekt polityki poprzedniej koalicyjnej ekipy PO-PSL względnie czasów, gdy Donald Tusk był prezydentem Unii Europejskiej, a także obecnej strategii Brukseli i Moskwy. Odwraca to uwagę od faktu, że obecna ekipa sprawuje władzę już sześć lat. Spopularyzowana w piosence niezapomnianego Wojciecha Młynarskiego “Wina Tuska” (PociągspóźniłsiędoBuska? WinaTuska), pozostaje dla rządzących wytrychem otwierającym wszystkie drzwi. Były premier po części sam sobie winien, skoro sugerował, że dobór środków w walce z pandemią to problem rządzących, a rzeczą opozycji pozostaje wygrać kolejne wybory. Zaś obywatelom zdecydowanie bliższa okazuje się postawa propagowana w innym słynniejszym jeszcze songu Młynarskiego: róbmyswoje

Znakomity chociaż pokonany przedwcześnie przez depresję amerykański pisarz David Foster Wallace odwołał się w książce “Blady król”: “do jednego z wielkich i straszliwych odkryć z zakresu PR we współczesnej demokracji, to jest, że jeśli zapalne kwestie polityki rządów da się przedstawić jako dostatecznie trudne i nieogarnialne, rządzący nie będą musieli nic ukrywać ani posuwać się do przemilczeń, ponieważ nikt niezaangażowany w to bezpośrednio nie poświęci im dostatecznie dużo uwagi, żeby namieszać. Nikt nie poświęci temu uwagi, ponieważ nikogo to nie będzie interesować ze względu na (..) monstrualną nudę tych kwestii” [1]. 

Położenie Jarosławowi Kaczyńskiemu pod choinkę przepchniętego na zasadzie last minute “lex TVN” a nie jakiegokolwiek projektu o nośności społecznej, regulacji dyskryminacyjnej i nie odnoszącej się w żaden sposób do trzech najważniejszych spraw, jakimi żyją zwyczajni Polacy: drożyzny, pandemii i naporu na wschodnią granicę wiele mówi o podejściu rządzących do ich własnych wyborców. Władza próbuje przy okazji odwrócić uwagę od spraw najważniejszych, bo też z sondaży wynika, że 70 proc z nas obwinia rząd Mateusza Morawieckiego o rażący wzrost cen podstawowych produktów [2]. To niemal tylu Polaków, ilu sprzeciwia się przyjmowaniu imigrantów. W kwestii nie tyle pandemii, bo pozostaje ona poza zasięgiem naszej woli jak każda klęska żywiołowa, ale co do środków zaradczych różnimy się bardziej wyraziście, ale nastroje dalekie są od wdzięczności wobec rządzących za dotychczasowe sposoby przeciwdziałania zarazie.

Sześć lat to we współczesnej historii szmat czasu. Tak długo już rządzi PiS. Nieprzerwanie i bez koalicjantów, na których zwalić by można niepowodzenia. Nie trzeba aż porównań z Reaganem, któremu tyle mniej więcej zajęło ożywienie inwencji i przedsiębiorczości we własnym kraju oraz przełamanie radzieckiej globalnej dominacji strategicznej. Wystarczą polskie przykłady: po sześciu latach odzyskanej  niepodległości, chociaż na początek Polska wedle znanego powiedzenia była jak Łaska Boża bez granic – okazaliśmy się państwem o zamierzeniach, symbolizowanych przez przemianę Gdyni, która z rybackiej wsi stała się placem budowy nowoczesnego portu. Nawet Edward Gierek przez pierwsze sześć lat rządów odbudował Zamek Królewski i wytyczył warszawiakom Trasę Łazienkowską, chociaż pod koniec tego czasu zabiegi o poparcie społeczne zastąpił już dyktatem, symbolizowanym przez drastyczną podwyżkę cen i represje wobec protestujących robotników Ursusa i Radomia. Długo można wyliczać efekty pierwszych sześciu lat nowej Polski, której znakiem okazał się wynik wyborów z 4 czerwca 1989 r. I kolejnych, pomimo rozlicznych niepowodzeń polskiej transformacji, o której przedsiębiorca i ekonomista Dariusz Grabowski zwykł mawiać, że nie wyznaczono nie tylko czasu jej trwania ani nawet celu. Zapewne historycy uznają liderów PiS za hamulcowych tego procesu, bo jakichkolwiek kontrowersji by wcześniej nie budził – wzrost gospodarczy osłabł się właśnie w tych ostatnich latach. A przecież to my doganiać mamy resztę Europy a nie odwrotnie.   

Tracony czas pozostanie jednym z głównych bohaterów każdej opowieści o współczesnej polskiej polityce. Kiedy ogląda się – nawet jednym okiem – popularne rodzimej produkcji seriale, zdziwić się można, kiedy ich bohaterowie, zwykle wzięci adwokaci czy cenieni lekarze, w ogóle znajdują czas na pracę, zarabianie pieniędzy i robienie kariery, skoro bez przerwy tylko intrygują i szczują na siebie nawzajem. Politycy mają jeszcze lepiej. Tę serialową rzeczywistość dawno przenieśli “do realu”.

W tej sytuacji władzy pozostaje rzeczywiście powtarzanie, jak winni są poprzednicy i stwarzanie wrażenia, iż polityka to rzecz tak trudna, skomplikowana i w dodatku nieczysta, aż powinniśmy władzy być wdzięczni, skoro w ogóle zgadza się nią zajmować. 

[1] David Foster Wallace. Blady król. W.A.B. Warszawa 2019, s. 103, przeł. Mikołaj Denderski
[2] sondaż IBRIS dla “Rzeczpospolitej” z 3-4 grudnia 2021 r.   

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 2

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here