Kapitulacja na raty

0
34

Podjęcie przez  Stany Zjednoczone rozmów z putinowską Rosją bez żadnych warunków wstępnych, dotyczących Ukrainy, ale toczonych pod jej nieobecność, stanowi oczywisty miernik podejścia Donalda Trumpa  do spraw międzynarodowych. Gorszyć się można, że USA zdradzają dotychczas wspieranego sojusznika, ale jeszcze bardziej dziwić się wypada, że same nic z tego nie mają. Symboliczny okazuje się nawet wybór miejsca rokowań przez najstarszą działającą nieprzerwanie demokrację świata:  jest nim Arabia Saudyjska, w której najmniejszych śladów demokratycznych dobrodziejstw nie da się doszukać.

Trump rozumuje w kategoriach właściwych komunikatorom internetowym i rozmaitym szybkim przekazom. A  nie zaczerpniętych z podręczników dyplomacji. Niby wszyscy o tym wiedzieli, kiedy po raz wtóry wybory wygrywał, jednak wystąpienie z telebimu do uczestników Światowego Forum Ekonomicznego w Davos stwarzać mogło nadzieję na powrót do prowadzenia przez Amerykę polityki takiej jak za demokraty Joe’go Bidena – jednym słowem moralnej (bo wciąż mowa była o powstrzymaniu agresji rosyjskiej), ale przede wszystkim poważnej. Dla Polaków to kwestia być albo nie być, skoro dotychczasowa nasza polityka obronna opierała się wyłącznie na amerykańskich gwarancjach. Dwa razy już w trakcie trwania kremlowskiej inwazji na Ukrainę Biden potwierdzał na polskiej ziemi aktualność Artykułu Piątego Traktatu Waszyngtońskiego, zobowiązującego państwa NATO do solidarnej obrony wzajemnej w razie ataku na którekolwiek z nich. 

Z Trumpem problem polega nie tylko na tym,  że nie kwapi się tej deklaracji poprzednika powtórzyć. Tylko,   że gdyby nawet to zrobił – mało kto mu uwierzy. A już z pewnością nie przejmie się, ani tym bardziej nie przestraszy podobnych zobowiązań Kreml.

Kapitulacja na raty w globalnej grze z Rosją,  po to, żeby zyskać punkty za zakończenie wojny na Ukrainie i przestać się kłopotać o cały Sojusz Atlantycki a zwłaszcza jego newralgiczną flankę wschodnią – takie wydaje się zamierzenie Trumpa na przyszłość. Wtedy będzie mógł zająć się sprawami wewnętrznymi, a wojowniczość objawiać wobec Chin, jak tego oczekują jego wyborcy, którym miejsca pracy odbierał przecież nie Władimir Putin, lecz Xi Jinping. Walka na podnoszone cła pozostaje przy tym bez porównania  mniej ryzykowna od nawet zimnej ale jednak wojny, która w wypadku utraty kontroli przerodzić się może w pełnoskalową czy gorącą.

Merkantylne podejście Trumpa i jego administracji do polityki międzynarodowej ujawniło się w ostentacyjnie wulgarny sposób przy okazji próby przejęcia od Ukrainy prawa dysponowania jej złożami metali rzadkich. Dostępu do nich wprawdzie Wołodymyr Zełenski Amerykanom odmówił, ale daje to pojęcie o sposobie pojmowania przez rządzącą teraz w Waszyngtonie ekipę zagranicznych zobowiązań i dyplomacji samej. Podejście to nie różni się zanadto od tego, jakie znamy z praktyki działania Władimira Putina. To nawet nie strategia zdobywcy, tylko taktyka łupieżcy. Nie takiego, który opanowuje nowe ziemie i bogactwa, by je metodycznie eksploatować – tylko grabi na krótką metę, by zaspokoić chciwość własnych klientów politycznych. Takiego  prezydenta Amerykanie sobie wybrali. Ale poradzić sobie z jego zachowaniami musi cała reszta wolnego świata. 

Na razie fiasko szczytu paryskiego okazuje się fatalnym prognostykiem. Pomimo asekuracji, wynikającej z jego nieformalnego charakteru. Cynizm Amerykanów w skali polityki globalnej wymusza jednak na Europejczykach poszukiwanie wspólnych rozwiązań. Widzą przecież, że impasu nie przełamie się w Waszyngtonie. A tym bardziej w gościnie u szejków w saudyjskim Rijadzie.

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 4

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here