Klechda smoleńska

0
49

Koło zamachowe J. Kaczyńskiego

Mistrz olimpijski, miotacz i były poseł Szymon Ziółkowski nazwał zachowanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego sk..syństwem za sposób, w jaki ten politycznie wykorzystuje tragedię smoleńską. Zarazem – co znamienne – ogłosił, że odchodzi z Platformy Obywatelskiej, w której barwach sprawował mandat. Bo jego niedawnych kolegów też nerwy zawodzą.

Bunt wielkiego sportowca przeciw zajadłej narracji polityków i budowaniu kapitału na tragedii sprzed 12 lat kieruje się więc nie tylko przeciw rządzącym. PiS bowiem w każdą smoleńską rocznicę funduje nam – za nasze zresztą, podatników pieniądze –  dzieńświra   z szumnymi obchodami i szermanymi teoriami. Głównie takimi, które wyśmiewają fachowcy, od początku sceptyczni wobec tez o zamachu, których żadne badania nie potwierdziły. Wrak rozbitego TU-154M pozostał zresztą w Rosji. W działaniach na rzecz jego odzyskania bliźniaczo nieskuteczne okazały się zarówno dyplomatyczna łagodność PO jak pokazowa twardość PiS.

Obie partie budują swoje twarde elektoraty na podziale. W międzyczasie powstała nie tylko religia smoleńska z licznymi rytuałami ale cały biznes, obejmujący publikacje, filmy i pseudonaukowe konferencje. Na błazeństwach kosztem tragedii ufundowali swoje kariery zarówno Janusz Palikot, swego czasu lider trzeciego w Sejmie ugrupowania wyrosłego z kontrdemonstracji smoleńskich, jak Joanna Lichocka, autorka grafomańskiego filmu o katastrofie. Najmocniej Polakom jednak klechda smoleńska kojarzy się z jej głównym bajarzem Antonim Macierewiczem. Zaraz po katastrofie ze Smoleńska uciekł. Ale żyje z niej od lat. 

Bukiet biało-czerwonych róż i spirala oskarżeń

Mit obejmuje nie tylko dominujący wątek zamachu (przy czym dopuszczano równocześnie wykluczające się nawzajem wersje jak obecność trotylu na pokładzie i zarazem celowe naprowadzenie samolotu na śmierć przez rosyjskich kontrolerów z lotniska Siewiernoje)  ale również spisku naszego ówczesnego premiera Donalda Tuska z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w celu wyeliminowania Lecha Kaczyńskiego. Przez lata ośmieszająca PiS klechda podniesiona do rangi partyjnego credo utrudniała tej formacji pozyskiwanie umiarkowanego elektoratu. Łączyła się bowiem z wyjątkową nawet jak na polskie warunki agresywnością “krzyżaków”, jak nazywano uczestników propisowskich demonstracji przed Pałacem Prezydenckim. Jednak nawet po ponownym objęciu władzy przez PiS i dowożeniu ich uczestników autokarami posmoleńskie fety zwolenników kłamstwa smoleńskiego nie stały się tłumne. Czasem nawet więcej przychodziło kontrmanifestantów, podobnie nie przebierających w słowach.      

Teraz Jarosław Kaczyński, wiedząc, że przez ponad dekadę nie przekonał Polaków do spisowej wersji Macierewicza, powtórnie poczuł wiatr w żagle. Próbuje uruchomić rozumowanie: skoro Putin popełnia dziś zbrodnie na Ukrainie, stanowi to dowód, że ma na koncie również wcześniejszą smoleńską.

Stanowi to oczywisty absurd z punktu widzenia prawa tak polskiego jak międzynarodowego, logiki ale też nauk politycznych. Z równą swadą dałoby się przecież wywieść, że skoro Adolf Hitler wymordował kilkadziesiąt milionów ludzi podczas II wojny światowej, to również on, a nie niejaki Peter Kuerten musiał być wcześniej zabijającym kolejne kobiety “wampirem z Duesseldorffu”. Klechda posmoleńska nie jest bowiem kierowana do zwolenników krytycznego myślenia i dyskusji na argumenty. Zapewne na wiele jeszcze lat tak zostanie. 

Właśnie ten pozorny fatalizm bulwersuje mistrza olimpijskiego w rzucie młotem Szymona Ziółkowskiego aż tak bardzo, że nie tylko pod nazwiskiem pisze o Kaczyńskim to, co myślą o prezesie PiS miliony Polaków, ale zrywa też z dotychczasową swoją partią, z której pełnił mandat parlamentarny, 

Smutnym wyjątkowo zdarzeniem okazało się dobrowolne podłączenie do nienawistnej narracji smoleńskiej prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który pragnąc przypodobać się rządzącym w Polsce w wystąpieniu z telebimu do posłów i senatorów przywołał Smoleńsk w konteście inwazji na jego własny kraj. Żałosne to lizusostwo dowodzi, że dawnego sitcomowego aktora (zanim został prezydentem, zagrał w serialu wiejskiego nauczyciela, co staje na czele państwa) przerosła jego obecna rola. Dotychczasowa formacja Ziółkowskiego, Koalicja Obywatelska – Platforma Obywatelska znalazła sobie na Ukrainie bardziej charyzmatycznego partnera. Mer Kijowa Witalij Kliczko zwrócił się z kolei, też przez telebim, w trakcie kongresu programowego PO do Donalda Tuska jak do rzeczywistego przywódcy Polskiego Narodu. Co znaczące, w poważniejszych niż melodia smoleńska sprawach Zełenski, w tej jednej kwestii mu nadskakujący, w innych otwarcie dyskredytuje pomysły Kaczyńskiego. Gdy wicepremier z PiS zaproponował wysłanie misji wojskowej na Ukrainę, prezydent Zełenski zbył go słowami, że nie rozumie tej koncepcji. Dla Kaczyńskiego to gorzej, niż gdyby domniemany przyjaciel ją odrzucił. Ukraińcy mają dziś jednak dramaty rzeczywiste a nie wirtualne, zaś ich prezydent, choć trudno go nazwać mężem stanu, doskonale to rozumie. 

Gdy Macierewicz w pierwszy poniedziałek po kolejnej smoleńskiej rocznicy prezentował tezy raportu, w których nic nowego się nie znalazło – odezwał się też lider najsilniejszej partii opozycji PO-KO Donald Tusk. Oznajmił, że minęła kolejna rocznica zamachu na prawdę, przyzwoitość i jedność Polaków a PiS realizuje plan Putina.

Wcześniej zachowania najmocniejszej formacji niepisowskiej okazywały się znacznie bardziej pojednawcze. Przed sejmową siedzibą klubu Koalicji Obywatelskiej ustawiono wazon z bukietem pięknych biało-czerwonych róż i baner: “Smoleńsk pamiętamy”. Jednak również w wypadku PO-KO negatywne emocje, jak widać, zatriumfowały.

Czarna wołga i porwanie Jantar, islamski Obama i wojna USA z ZSRR

Irracjonalizm w polskim życiu publicznym nie stanowi niechlubnego wyjątku, podobnie jak budowanie przez polityków plemiennych podziałów, opierających się na mitach i uprzedzeniach. Nawet po katastrofie samolotu pasażerskiego z USA w fortach przy lotnisku Okęcie w 1980 r, znaczną popularność zdobyła sobie nieobecna w mediach opinia, że tragedia stanowić miała kamuflaż dla porwania znajdującej się na pokładzie piosenkarki Anny Jantar. Z jeszcze dawniejszych czasów pamiętamy historię o czarnej wołdze, która miała krążyć po Polsce i porywać ludzi, tak sugestywną, że w wielu regionach rodzice ze strachu nie puszczali dzieci do szkoły. Boimy się i nie ufamy, ale rodzące się z lęku spiskowe teorie od dawna łatwo rozprzestrzeniają się we współczesnym świecie.

Sondaże nawet w rozwiniętych demokracjach potwierdzają podatność zwykłych ludzi na toksyczne mity i miejskie legendy: znaczna część wyborców republikańskich w Ameryce przed kilkunastu laty pozostawało przekonanych, że demokratyczny kandydat a potem prezydent Barack Obama wyznaje islam, chociaż nic tego nie potwierdzało. Pod koniec istnienia ZSRR z badań opinii publicznej wynikało, że większość Amerykanów, indagowanych o II wojnę światową twierdzi, że Stany Zjednoczone walczyły wtedy… przeciwko Związkowi Radzieckiemu. 

Problemu nie stanowi więc pojawianie się dzielących Polaków szkodliwych legend, lecz fakt, że politycy świadomie na nie stawiają, by podsycać napięcie i tym samym zwiększyć własne poparcie. Właśnie ta obserwacja przywiodła mistrza olimpijskiego Ziółkowskiego do desperackiego i – chociaż niedawno jeszcze był posłem – dalekiego od parlamentarnych standardów protestu. Format tej wypowiedzi pozostaje rażący. Zarazem jednak to kolejny przykład, gdy mistrz sportu zawstydza polityków – wcześniej uczyniła to inna złota medalistka, biegaczka narciarska Justyna Kowalczyk, wyśmiewając rządzących za wydanie w trakcie pandemii zakazu wstępu do lasu.              

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 4

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here