Po ostatnich wyborach europarlamentarnych słychać powszechny zachwyt nad olbrzymim sukcesem partii Prawo i Sprawiedliwość, która zdobyła o dwa (!) mandaty więcej niż totalna konkurencja z Koalicji Europejskiej i ugrupowania Wiosna. Przecież żadne to zwycięstwo. To zaledwie remis, ze wskazaniem. I nienajlepszy dla PiS prognostyk przed wyborami parlamentarnymi na jesieni.
A zdumieniem to jest olbrzymi sukces Koalicji Europejskiej z Platformą Obywatelską w roli głównej. Jak można osiągnąć 36 proc. poparcia wyborczego bez żadnego programu politycznego, za to z hasłami ideologii cywilizacji śmierci? Jak można zdobyć 22 mandaty z politykami na poziomie miernoty politycznej? Można. To tylko 16 procent ogółu polskich wyborców.
To co mnie wszakże martwi, to fakt, że wybory parlamentarne na jesieni mogą być powtórką europarlamentarnych i co gorsza niekoniecznie ze wskazaniem na PiS. To co mnie od 30 lat zdumiewa, to fakt, że w 38-milionowym kraju nie udaje się powołać na scenie partyjnej przyzwoitego etycznie i mądrego merytorycznie ugrupowania politycznego. Przecież zebranie w jednym miejscu i czasie kilkudziesięciu przyzwoitych i mądrych oraz wolnych Polaków nie powinno być żadnym problemem. Przecież zebranie przez nich funduszy wyborczych z drobnych datków kilku setek tysięcy obywateli, też nie powinno być problemem.
Więc gdzie jest pies pogrzebany? Nie wiem.
To jest wręcz niewiarygodne, że przez 30 lat to się nie udało i stale jesteśmy skazani na ekipę polityczną “okrągłego stołu” i jego spadkobierców. To wręcz niewiarygodne, że przez 30 lat nie można skrzyknąć kilkudziesięciu, a najlepiej kilkuset zaangażowanych politycznie przyzwoitych i mądrych Polaków, aby zacząć przebudowę Polski na przyzwoicie zorganizowane i mądrze rządzone państwo. Przecież nawet nazwiska kandydatów do tej kilkudziesięcioosobowej grupy można podać od ręki. Są znani mniej lub bardziej publicznie.
Pytałem o przyczyny tego stanu wielu moich znajomych. Najczęstszą odpowiedzią była kontrująca działalność obecnych służb specjalnych, ale i ludzi starych służb. Pewnie to prawda i doceniam rolę tej przyczyny, choćby na podstawie własnego życiorysu. Ale w Polsce nie ma aresztowań przeciwników politycznych i z takimi ukrytymi działaniami każdy przyzwoity i mądry ruch polityczny powinien sobie poradzić.
I coraz bardziej dochodzę do wniosku, że to intersubiektywna wina moralna wszystkich przyzwoitych i mądrych Polaków. Tą winą jest nieodpowiedzialne czekanie, aż ktoś coś zrobi. A my może to wtedy łaskawie z daleka klaskając poprzemy.
To może trzeba by otrząsnąć się. I zorganizować. Zostało jeszcze pół roku.
4.06.2019