Rozmowa z Przemysławem Pawlakiem twórcą platformy Polpol.pl
– W jakich okolicznościach wpadł Pan na pomysł zbudowania platformy internetowej, sprzedającej wyłącznie polskie produkty?
To był zbieg wielu różnych impulsów, ale tez wpływ konkretnej tradycji. Moja rodzina od dawna związana jest z Wielkopolską. W tym regionie do patriotyzmu, również lokalnego, przywiązuje się wielką wagę. Naturalną postawą pozostaje wspieranie rodzimych inicjatyw, lokalnych i krajowych. Takie zachowania w historii pozwalały przetrwać. Sam od dawna starałem się szukać polskich produktów. Nie zawsze okazywało się to proste. Korzystałem na przykład z aplikacji Pola, ale większość zakupów robię online, a podczas zakupów codziennych nie muszę sprawdzać towarów – wiem co jest polskie.
– I wtedy wpadł Pan na myśl, żeby stworzyć coś dla innych?
Co by było – pomyślałem wówczas – gdyby nie trzeba się było w sklepie głowić nad tym, czy towar, którego kupno rozważamy, rzeczywiście został wyprodukowany w Polsce. Zaraz pojawiła się myśl stworzenia takiego miejsca, gdzie nie trzeba się nad tym zastanawiać. Klienci wchodzą na platformę i nie muszą sprawdzać osobno konkretnej marki, bo wiedzą, że wszystko, co się na niej sprzedaje, jest polskiej produkcji, od marek, które płacą podatki w kraju.
– Jakieś wzorce Panu przyświecały? Mariusz Ziomecki opowiadał mi kiedyś, że gdy pracował jako dziennikarz w USA, podjechał na wywiad z jednym z prezesów koncernów motoryzacyjnych. Pracownik wskazał mu miejsce na samym końcu pustego parkingu pod biurowcem w Detroit. Dziennikarz człapał od samochodu przez pusty, oblodzony teren i zastanawiał się nad powodami takiej nieuprzejmości. Po chwili zrozumiał: podjechał toyotą, a japońskie marki na rynku samochodowym są głównym konkurentem amerykańskich.
W wielu krajach wybór rodzimej marki pozostaje czymś oczywistym, dużą wagę przywiązuje się do tego we Francji, Japonii czy w Niemczech. Dla mnie to wcale nie przypadek, że państwa, charakteryzujące się wysokim wskaźnikiem etnocentryzmu konsumenckiego (a ang. CET scale) znajdują się w czołówce światowych rankingów gospodarczych. Kultura wspierania rodzimych producentów kształtowała się tam od lat. Wystarczy popatrzeć na rejestracje samochodów.
– Ilu Francuzów wybierze raczej peugeota czy citroena, a Niemców Volkswagena?
Dla wielu z nich to oczywiste, że wspiera się miejscową produkcję. Ale takie postawy kształtowały się przez wiele dziesięcioleci. W Polsce przychodziło to trudniej, gdy nie było niepodległości, chociaż w okresie zaborów w mojej rodzinnej Wielkopolsce tradycja wyboru polskich banków czy produktów przemawiała do wielu rodaków. Podobne postawy stały się ważne w okresie międzywojennym. Jednak II wojna światowa zatrzymała rozwój polskich marek. W innych krajach, na gmachu, gdzie mieści się firma albo zwykły sklep, znajdujemy napis, że działa od 1886 roku.
– A w Polsce to wyjątek, tak długą tradycją może się pochwalić firma cukiernicza Blikle, rzadziej duże banki czy firmy?
Do zniszczeń wojennych doszło późniejsze masowe upaństwowienie. Nie było warunków ani klimatu do pielęgnowania tradycji prywatnych marek. Prestiżu marki nie buduje się z dnia na dzień. Gdy zmienił się ustrój, byliśmy zgłodniali, rzuciliśmy się na niedostępne dotąd dobra konsumpcyjne. Imponowały nam piękne opakowania, jak w sklepach na Zachodzie, oglądanych wcześniej przy okazji wakacyjnych wyjazdów do pracy. Spełnienie kapitalistycznych marzeń stało się ważne. Dopiero masowe wyjazdy młodych ludzi, gdy zniesiono kontrole graniczne, także ich obeznanie z internetem przyczyniły się do powstanie nowej fali polskich produktów inspirowanych rozwiązaniami oraz jakością zagraniczną.
Chciałbym tu zwrócić uwagę na bardzo ważne słowo – “jakość”. Nowe, gospodarne pokolenie zrozumiało, że za jakością idzie budowanie silnej marki oraz produkt, który może faktycznie konkurować z zachodnimi wytworami. Podkreślam tutaj fakt, że dla młodych samo pochodzenie z Polski nie jest determinantą podczas zakupu – natomiast kwestie związane z ekologią, lokalnością, ideą stojącą za produktem – to już jak najbardziej!
– Dopiero w wiele lat po zmianie ustroju zaczęły się kampanie pod hasłem: kupuj polskie towary w polskich sklepach, żeby Polak miał pracę?
Z czasem pojawił się boom na polskie produkty, na ich świadomy wybór. Jednak tutaj również dobra lekcja – od lat 90 powstało w Polsce kilkanaście inicjatyw, znaków, fundacji, które zajmowały się promowaniem polskich towarów. Brakowało i nadal brakuje jednak jednego, wspólnego, systematycznego oznaczania polskich produktów na sklepowych półkach. Ale ponownie – w 90% dotyczy to “zakupów codziennych”, ale już nie dywanów czy zabawek dla dzieci. Prawdę powiedziawszy, kiedy widzę, że z kieszeni podatników wydaje się 2 miliony złotych na aplikację “Polska Smakuje”, która ma wspierać kupowanie polskiej żywności, albo kiedy widzę ministra gospodarki mówiącego o tym, że trzeba zrobić tak, żeby Polacy kupowali polską żywność – no to
nóż mi się w kieszeni otwiera…
Wszystkie badania jasno pokazują, że 90% Polaków nie ma najmniejszego problemu z rozpoznaniem polskiej żywności i to właśnie w tym obszarze patriotyzm gospodarczy ma największe przełożenie na decyzje zakupowe. Po co więc tracić “czas, energię i pieniądze” na promowanie tego obszaru, kiedy nikt nie mówi o modzie, meblach, artykułach dziecięcych i produktach innowacyjnych?! Czy naprawdę w ministerstwach podejmuje się decyzje na 2 miliony bez podstawowej analizy danych statystycznych?! Nie potrafię zrozumieć tych działań inaczej niż wesołe machanie chorągiewką z hasłem “patriotyzm gospodarczy”, które nie ma żadnych podwalin merytorycznych. Z takim podejściem zamierzam walczyć, ponieważ studiowałem geografię społeczno-ekonomiczną – bez danych i analizy wszystkie tego typu działania skazane są na porażkę.
Czy patriotyzm konsumencki jest w Polsce możliwy?
POLPOL.pl wystartował w marcu 2018 roku. Jest to platforma, na której dostępne są wyłącznie polskie produkty. Jej twórca pragnął stworzyć platformę, która będzie edukowała o etnocentryzmie konsumenckim, który promuje lokalne marki, wspiera rodzimy biznes, a to wszystko później przekłada się na nasz poziom życia, choćby nowe ławki w parku. Twórcy POLPOL pochodzą z najróżniejszych stron, […]
– W taką tendencję wpisuje się platforma, której jest Pan pomysłodawcą. Jak komuś, kto nie jest specjalistą, objaśniłby Pan zasadę jej działania?
POLPOL.pl działa w systemie sprzedaży bezpośredniej – nie posiadamy magazynów z towarami. Towar nabywa się bezpośrednio od producenta i to on odpowiedzialny jest za wysyłkę towaru oraz za pomoc w dokonaniu wyboru – nikt lepiej nie opowie i nie sprzeda produktu niż jego wytwórca. Kupujący wie, że nabywa polskie produkty, bo wyłącznie takie oferujemy. Nie musi ich pochodzenia weryfikować na własną rękę, bo my to robimy za niego, korzystając z publicznie dostępnych informacji. Zdarzyło się, że nasz partner sam jeden ze swoich produktów wycofał, bo wprawdzie firma była polska, ale ten akurat towar wyprodukowano w zakładach za granicą. Działamy na zasadzie zaufania i od roku nikt go nie nadszarpnął.
– Często używa Pan słowa „patriotyzm”?
Słowo “patriotyzm” odmieniane jest przez wszystkie przypadki. W moim odczuciu patriotyzm, którego uczymy się w szkole jest bardzo “historyczny” – bardzo rzadko termin ten pada w formułowaniu argumentów dotyczących przyszłości! A dla mnie to jest o wiele ważniejsze. Oczywiście, że istotne jest, że mój dziadek był w AK, a pradziadek był powstańcem wielkopolskim. Jednak ich życie się skończyło, dzięki nim żyję dziś w wolnej Polsce i zamiast poświęcać (ponownie) “czas, energię i pieniądze” na rozpamiętywanie i kłócenie się o przeszłość, której nikt z nas nie był świadkiem, moi przodkowie na pewno woleliby, żebym skupił się na budowaniu lepszej przyszłości dla swoich dzieci w tym kraju.
Patriotyzm konsumencki z pewnością jest ważnym współczesnym przejawem miłości do Ojczyzny – jest bardzo praktyczny, uzasadniony ekonomicznie i rynkowo. Wspieranie krajowych firm, tworzących miejsca pracy u nas w Polsce to postawa pożądana. Często mówimy o świadomej konsumpcji – w niej zawiera się patriotyzm ekonomiczny, ale dodatkowo kładzie nacisk na ekologię oraz ideę stojącą za daną marką i jej działania pro-społeczne. Patriotyzm gospodarczy jest jedną z form świadomej konsumpcji. Patriotyzm konsumencki to świadomy wybór.
– Z jakimi reakcjami na to, że oferujecie wyłącznie polskie produkty, zwykle się spotykacie?
Często słyszymy, że to fajna inicjatywa. To forma wzajemnej współpracy i wsparcia, budowania wizerunku polskich marek, wzmocnienia polskiej produkcji. Nie liczę na to, że POLPOL.pl szybko wpłynie na stałe, codzienne zakupy Polaków. Kupujący żywność rodacy bez trudu polskie produkty rozpoznają. Za to gdy chcą kupić portfel albo walizkę czy torbę, bo wkrótce czeka ich jakiś wyjazd – tu nasza platforma okazuje się niezastąpiona. Kupią za jej pośrednictwem dobry produkt i przyczynią się do rozwoju polskiej firmy. W ten sposób wspieramy np. biznes rodzinny i dokładamy się do lekcji tańca dla czyjejś córki.
Na pewno przestrzeganie zasad trochę kosztuje, trzeba się nieco namęczyć, żeby zweryfikować pochodzenie towaru, żeby klient nie musiał już tego robić na własną rękę. Ale wierzymy, że w dłuższej perspektywie się to opłaca. Oferujemy klientom możliwość świadomego wyboru polskich towarów. Prospołeczne postawy sprzyjają naszej działalności, podobnie jak wzrastające zainteresowanie ekologią. Nie chcemy, żeby nasze dzieci musiały chodzić do szkoły w maskach przeciwsmogowych, więc działamy tu i teraz aby promować świadomą konsumpcję, postawy pro-ekologiczne i pro-społecze. Wybierajmy polskie produkty, powstające w warunkach, które znamy i ze zdrowych składników, a nie gdzieś na drugim końcu globu, gdzie praca jest tania, bo nie przestrzega się podstawowych norm ani zasad. My dbamy o zasady i za to nas cenią klienci.
[Total_Soft_Poll id=”5″]