Połowa Polaków uznaje powołanie trzech komisji śledczych, mających rozliczyć odchodzącą ekipę za polityczną zagrywkę Donalda Tuska i nowej większości. Nie z sympatii dla PiS przecież, skoro niedawno dwie trzecie z nas zagłosowało na formacje inne, niż rządząca przez osiem ostatnich lat.
Wynik badania United Surveys pokazuje jak na dłoni aż dwie istotne prawidłowości. Po pierwsze – poparcie dla nowej większości nie jest bezwarunkowe, nie oznacza akceptacji wszystkiego, co ona robi. Po drugie – społeczeństwo, które niedawno zagłosowało tak masowo, że frekwencja (ponad 74 proc) okazała się rekordowa w nowej Polsce, wcale nie domaga się medialnych spektakli. Skoro zarazem nie tylko nie spada poparcie dla nowej większości, a dla Trzeciej Drogi nawet rośnie, podobnie jak popularność debiutanta w Sejmie, ale od razu wybranego jego marszałkiem Szymona Hołowni – dowodzi to, że Polacy oczekują nie igrzysk, lecz konkretów. Nadziei na przyszłość, a nie rozpamiętywania nieprawości ośmiu minionych – czy, ściślej, w chwili, gdy piszę te słowa – raczej mijających lat.
Powołanie trzech komisji śledczych (w sprawie wyborów kopertowych, inwigilacji Pegasusem i afery wizowej) za polityczną zagrywkę Donalda Tuska i nowej większości uznaje aż 48 proc z nas. Zaledwie 40 proc zapytanych przez United Surveys uważa to za neutralną propozycję nastawioną na wyjaśnienie tych spraw [1].
Liczni politycy, tworzący sformowaną już większość zapowiadali ogromne przedstawienie, ujawniające za pośrednictwem transmisji w telewizjach 24-godzinnych rozliczne nieprawości rządów PiS. I nagle okazuje się, że obywatele wcale nie podzielają ich entuzjazmu. Uznali widać, że nie po to wystawali pamiętnego 15 października w długich wówczas kolejkach do urn wyborczych.
Jak to zachwyca, skoro nie zachwyca – skomentować można ten rozdźwięk słowami Witolda Gombrowicza.
Sprawy ważne… i ważniejsze
Wyborcy jak się wydaje po raz kolejny wykazali się roztropniejsi od tych, których wytypowali do objęcia władzy.
Dla tworzącej się nowej ekipy powinno to stanowić sygnał alarmowy. Zachęcający do skupienia się na sprawach wyższego rzędu, niż odpowiedzialność Mariusza Kamińskiego, Jacka Sasina czy Zbigniewa Raua za mające stanowić przedmiot prac komisji działania.
Większym wyzwaniem pozostaje drożyzna, bezpieczeństwo wschodniej granicy czy kondycja polskiego przedsiębiorcy, tworzącego miejsca pracy i wzrost gospodarczy a ciężko doświadczonego zarówno przez skutki pandemii jak populistyczne priorytety ekipy właśnie oddającej władzę.
W otoczeniu Donalda Tuska nie brakuje przenikliwych socjologów, zamiast mu potakiwać, powinni podpowiedzieć wnioski z jednoznacznego jak rzadko to bywa stanowiska opinii publicznej. Nie muszą one wcale oznaczać bezkarności sprawców czynów, penalizowanych przez obowiązujące kodeksy, chociaż jakąś sensowną amnestię warto rozważyć, byle łączyła się z abolicją, na przykład podatkową, dla zwyczajnych obywateli, bo tylko wtedy będą w stanie podobną wyrozumiałość wobec polityków zaakceptować, jeśli zobaczą, że ci ostatni nie staną się świętymi krowami. Tym bardziej, że zarówno następstwa pandemii jak niezdolna do łagodzenia ich bezduszna polityka pisowskich urzędników, faktycznie zepchnęły sporą część Polaków do szarej strefy i zachęcały do szukania drogi na skróty, w momencie, gdy państwo traciło nie tylko autorytet, ale wręcz niezbędną powagę.
Nowa większość, co nie ufa własnym ministrom
Poza wszystkim, koncepcja mnożenia sejmowych komisji śledczych zawiera w sobie prosty błąd logiczny. Aż dziw, że nie zauważają go eksperci na stronach “Gazety Wyborczej” ani na antenie TVN, chociaż nowej władzy tak dobrze życzą.
Takie gremia jak komisja o śledczych uprawnieniach powołuje się w sytuacji, gdy brak możliwości rozwikłania afery przez prokuratorów i inne służby państwowe, podległe władzy wykonawczej. Tak było w przypadku komisji prof. Tomasza Nałęcza do zbadania afery Lwa Rywina, dlatego powstała przed dwudziestu laty, bo mało kto wierzył, że podwładni Leszka Millera bezstronnie ustalą skład “grupy trzymającej władzę” – a jej prace trwale zmieniły polskie życie publiczne.
Teraz nowa większość właśnie władzę przejmuje, to Tusk wyznacza ministra sprawiedliwości wciąż tożsamego z prokuratorem generalnym, skoro dokonanej za rządów PiS “reformy” unifikującej ich urzędy cofnąć się nie da, bo każdą taką próbę ustawową zawetuje natychmiast prezydent Andrzej Duda. Wystarczy więc rządzić i wykonać, co się społeczeństwu obiecało, a posłowie i tak mają czym się zajmować. Takie właśnie stanowisko przekazało społeczeństwo tym, którym zaledwie dwa miesiące temu postanowiło powierzyć odpowiedzialność za Polskę. A nie tylko za transmisje telewizyjne, chociaż tempo zabiegów wokół przejmowania TVP wydaje się wskazywać jasno, jak ważne wydają się one rządzącym. Tyle, że PiS miał TVP przez całe osiem lat do swojego wyłącznego użytku propagandowego i pomimo to wybory przegrał.
[1] sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski z 1-3 grudnia 2023