Niemal wszyscy kandydaci są zgodni – wybory prezydenckie powinny być przełożone z uwagi na obecną sytuację w kraju. Prezydent Andrzej Duda, który uczestniczy w kampanii mówi, że wyborcom nic nie zagraża. Przemierza kraj z południa na północ, przekonując obywateli, żeby zostali w domu. Jednak sondaże są bezlitosne. Wynika z nich, iż większość wyborców woli dmuchać na zimne i zostać w domu, niż przez brak rozwagi zarazić się  wirusem. Może się zdarzyć, że w wyborach prezydenckich, które mają się odbyć 10 maja,  wystartuje tylko kilku kandydatów. Pięć lat temu z dwudziestu trzech zarejestrowanych komitetów podpisy udało się zebrać jedenastu z nich. Od 13 marca zbieranie podpisów graniczy z cudem. Osobiście się o tym przekonałem zbierając podpisy na tzw. patelni w centrum Warszawy. O ile do 13 marca nie było żadnych problemów, to  następnego dnia prośba o podpisy w najlepszym wypadku mogła się skończyć wyzwiskami, a w najgorszym pobiciem. Doświadczały tego wszystkie komitety wyborcze. „Prowadzenie kampanii w takich warunkach jest po prostu kpiną” – skarżył się Leszek Samborski, kandydat na prezydenta. Jego konkurent – Waldemar Witkowski był podobnego zdania. „8 marca organizowałem wydarzenie na Starym Rynku w Poznaniu. W innych wyborach zbierało się w tym miejscu zazwyczaj 500 – 700 podpisów, tym razem było ich 30 – 40. Ludzie boją się podchodzić, boją się wyciągnąć dowód. Atmosfera jest niesprzyjająca, bo ich głowy zajęte są  czymś innym. Jest naprawdę problem i nie ukrywam, że takiego nie miałem nigdy’’.

Premier Mateusz Morawiecki 9 marca udzielając wywiadu CNN ostrzegał Polaków: „Myślę niestety, że szczyt jest jeszcze przed nami, będziemy prawdopodobnie mieli kilkanaście tysięcy przypadków zarażeń koronawirusem. To trzęsienie ziemi dla wszystkich.   Albo zamknięcie państwa, albo setki zmarłych. Mamy wybór – ograniczenie aktywności społecznej do minimum, albo dziesiątki tysięcy chorych.”

Ministerstwo Obrony Narodowej 18 marca podjęło decyzję  w sprawie użycia oddziałów i pododdziałów sił zbrojnych do pomocy Policji. To jedno z następstw obowiązującej od 8 marca tzw. specustawy. Wojskowi wspomagać mają policjantów w sprawdzaniu czy dane osoby wypełniają warunki kwarantanny. Wirusolog  dr Grzesiowski uważa, że należy zamknąć miasta, a wybory 10 maja to tragifarsa. Prezydenci Gdańska, Wrocławia i Poznania wysyłają pismo do PKW z pytaniem, jak przeprowadzić wybory w czasie panującej epidemii. Wybory to tygodnie przygotowań. Czy  w istniejących warunkach możliwe jest przeszkolenie do 10 kwietnia 250 tys. osób niezbędnych do obsadzenie komisji wyborczych? Opozycyjni kandydaci na prezydenta odwołują swoje spotkania z wyborcami. Małgorzata Kidawa – Błońska oraz Szymon Hołownia całkowicie zawiesili swoje kampanie z uwagi na surowe restrykcje związane z epidemią, które zakazują organizowania zgromadzeń publicznych dla ponad 50 osób, co sprawia, że prowadzenie normalnej działalności politycznej jest niemal niemożliwe. W tym samym czasie Jarosław Kaczyński w wywiadzie radiowym stwierdził, że „w tym momencie nie ma przesłanek konstytucyjnych do odkładania wyborów.” Wtórował mu Prezydent Andrzej Duda błyskotliwym stwierdzeniem, że przecież, „jeśli można pójść na zakupy do sklepu, to można pójść i na wybory.” Innego zdania był Wojciech Hermeliński, były szef PKW, który w odpowiedzi na propozycję Jarosława Kaczyńskiego, aby chodzić z urną do wyborców, którzy są na kwarantannie zauważył, że wybory przeprowadzone w takich warunkach będą niepowszechne, niedemokratyczne i nietajne. Przypomniał także,  że zmiana prawa wyborczego na 6 miesięcy przed wyborami jest niezgodna z wyrokiem Trybunału  Konstytucyjnego.

Polski rząd nie przejął się także zbytnio negatywnym przykładem Francji, gdzie pomimo licznych ostrzeżeń odbyła się 15 lutego pierwsza tura wyborów samorządowych. Druga tura już się nie odbyła. Kilku członków komisji wyborczych zostało zakażonych wirusem. Grupa 600 francuskich lekarzy złożyło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez byłą minister zdrowia i obecnego premiera Francji, iż byli świadomi zagrożenia, ale nic nie zrobili.

Znany konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski wypowiedział się, iż za wstrzymywanie decyzji o ogłoszeniu stanu klęski żywiołowej, prowadzące do przeprowadzenia wyborów z narażeniem życia i zdrowia obywateli, premier może być pociągnięty do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. Z kolei prof. Andrzej Zoll, były prezes TK i przewodniczący PKW podkreślił, że „cały czas działamy niezgodnie z przepisami dotyczącymi wyborów. Sama decyzja dopuszczenia do wyborów jest  niezgodna z ordynacją wyborczą i konstytucją.” Zdaniem rzecznika i najprawdopodobniej przyszłego prezesa Sądu Najwyższego, sędziego  Michała Laskowskiego, będą istniały podstawy do uznania protestów wyborczych za zasadne, z uwagi na  ograniczenia związane z epidemią koronawirusa.

W tym samym czasie, gdy politycy oraz tzw. autorytety wszelkiej maści usiłowali przekonać do swoich racji, kraj musi funkcjonować. Sytuacja jest nadzwyczajna pomimo, iż rząd twierdzi, że wszystko jest pod kontrolą, używając jednocześnie terminologii wojennej.

Na pierwszej linii frontu nie są jednak ci, którzy zawsze mieli coś do powiedzenia i to na każdy temat. Nie słychać także tych, którzy z takim przekonaniem usiłowali nam wmówić, że po co nam państwo, a jeśli już musi być, to takie maciupeńkie, najlepiej taki nocny stróż, a niewidzialna ręka rynku zapewni nam dobrobyt. Tych, którzy płacili uczciwie podatki uznawano za frajerów. Dla dużych były raje podatkowe, a dla koncernów zagranicznych państwowe dotacje, o których polski mały i średni przedsiębiorca mógł tylko pomarzyć.

Nagle okazało się, że tylko dobrze zorganizowane państwo, a nie państwo z dykty, może stawić czoła tak groźnemu wrogowi, jakim okazał się koronawirus. Wreszcie, mam taką nadzieję, że co do niektórych dotarło, iż w obliczu śmiertelnego zagrożenia jakim jest obecna epidemia, możemy liczyć tylko na własne państwo, a nie na Unię Europejską, czy też naszych prawdziwych bądź wyimaginowanych sojuszników.

Dzisiaj na pierwszej linii frontu jest służba zdrowia – lekarze, ale nie lekarze biznesmeni, pielęgniarki, ratownicy medyczni, salowe, kierowcy karetek, farmaceuci. Bez ich pracy i poświęcenia jesteśmy bezradni. Ale jest także druga linia frontu, często niewidoczna i niedoceniana. To ci wszyscy, dzięki którym żyjemy; to rolnicy, sprzedawcy, pracownicy firm spożywczych i transportowych, poczty, stacji benzynowych, banków, piekarze, policjanci, żołnierze, robotnicy, pracownicy komunalni pogardliwie nazywani śmieciarzami. Bez ich pracy kraj stanąłby w miejscu. Powoli uświadamiamy sobie, co jest istotne w momentach decydujących o naszym życiu i zdrowiu. Trudno mi sobie nawet wyobrazić co by się stało, gdyby kasjerki w sklepach, na które często z taką wyższością spoglądamy, odmówiły pracy. Z większym uznaniem dostrzegamy pracę tysięcy pracowników Poczty Polskiej, a często są to osoby tuż przed emeryturą. Schowani w naszych domach i mieszkaniach, narzekając na liczne ograniczenia, a niektórzy na nudę, może wreszcie docenimy pracę kurierów, którzy się dwoją i troją, aby nadążyć z zamówieniami. Lista pracowników, dzięki którym możemy obecnie w miarę normalnie żyć, jest długa. Co ich wszystkich łączy? Często brak uznania dla ich pracy oraz niskie wynagrodzenia, a także uciążliwe warunki pracy. Dla przykładu –  wynagrodzenie ratownika medycznego, a są to osoby często z wyższym wykształceniem, to kwota w granicach 3 tys. zł. Jeszcze niższe wynagrodzenia otrzymują salowe, bez których pracy, żaden szpital nie może normalnie funkcjonować. Nędzne wynagrodzenie to tylko część problemów. Dochodzą do tego uciążliwe warunki pracy. Czy ktoś z nas klientów galerii handlowych zgodziłby się pracować za 2 tys. zł. w ciągłym hałasie, przy dudniącej muzyce z głośników i na okrągło puszczanych reklamach? Na dodatek na stojąco, bez możliwości odpoczynku, nawet na chwilę. Czy załatwiając sprawy w okienku na poczcie lub w banku koniecznie musimy jednocześnie rozmawiać przez telefon? Czy listonoszom Poczta Polska nie mogłaby zakupić rowerów dostosowanych do rozwożenia przesyłek, tylko zmusza ich  do korzystania z własnych rowerów? Nasuwa się pytanie – gdzie jest i co robi Państwowa Inspekcja Pracy, zatrudniająca tysiące inspektorów kontroli, przechowalnia wielu nieudaczników.

Panujący wirus to nie tylko zagrożenie dla naszego zdrowia, a nawet życia, to być może także ostrzeżenie, abyśmy wreszcie się opamiętali i przebudzili, poskromili własny egoizm i pseudo- indywidualizm, w myśl hasła „róbta co chceta” i zaczęli godnie wynagradzać i uczciwie traktować tych, których praca jest niezbędna i społecznie użyteczna.

 Niech więc raz na zawsze samorządy i spółki skarbu państwa  przestaną opłacać piłkarzy, którzy nie są w stanie utrzymać swoich rodzin za 30 tys. miesięcznie,  bo do takiej kwoty właściciel klubu Jagielonii Białystok zaproponował obniżenie ich wynagrodzeń, na co oczywiście się nie zgodzili.

Bez problemu zatrudnimy w Spółkach Skarbu Państwa wybitnych i doświadczonych fachowców i to niekoniecznie, jak w przypadku „Orlenu”, byłego wójta  Pcimia i niekoniecznie za kilka milionów złotych rocznie.

Koronawirus uświadomił nam również, że doskonale możemy się obejść bez pseudoartystów i celebrytów, zarabiających krocie i najczęściej pasożytujących na państwowych pieniądzach.

Do wielu z nas wreszcie chyba dotrze, jakim marnotrawstwem był i jest transfer pieniędzy w ramach programu socjalnego 500 plus także dla rodzin o wysokich dochodach. Czyż nie jest absurdem, że z 500 plus może także korzystać pani Kulczyk, miliarderka? Czy nie lepiej było te pieniądze przeznaczyć dla najmniej zarabiających lub inwalidów? Czy bez trzynastej emerytury nie przeżyje sędzia Trybunału Konstytucyjnego, którego emerytura wynosi 17 tys. zł. ? Mógłbym tak wymieniać w nieskończoność, pokazując absurdy funkcjonowania naszego państwa.

Jadąc samochodem ulicami opustoszałej Warszawy, dostrzegłem bilbord, jakiego nigdy wcześnie nie widziałem. Nie był to bilbord wyborczy. Przedstawiał kilku pracowników jednej z sieci handlowych, z napisem wielkimi literami: „Jesteście naszymi bohaterami.” Moimi także.

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 4.3 / 5. ilość głosów 7

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

1 KOMENTARZ

  1. Dokładnie tak, Panie Marku, gratulacje za dostrzeżenie tego, co pomijają inni. Koronawirus jak wojny i epidemie z dawnych wieków zmusza nas do skupienia się na najważniejszych sprawach i zwraca uwagę na właściwy porządek rzeczy. Zgadzam się w kwestii celebrytów i piłkarzy Jagielonii co nie wyżyją za 30 tysia miesięcznie a grali, że płakać się chciało. Oponuję jeśli chodzi o 500+ dla pani Kulczyk, tzn samo świadczenie jest demoralizujące i absurdalne ale skoro już obowiązuje – to i w jego kwestii ludzie są równi, żona tokarza, rolnika i pani Kulczyk też. Nie wiem, czy przy okazji obecnej zarazy powstanie nowy Dekameron jak Boccaccia czy Dżuma jak Camusa cieszę się, że ukazują się dobre i ważne teksty takie jak ten

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here