W poprzednim artykule rozpocząłem rozprawę z mitem, że Waldemar Pawlak odpowiada za wysokie ceny importowanego z Rosji gazu. Część poprzednia pokazała, że wicepremier Pawlak w 2010 r. wynegocjował z Rosjanami obniżenie, a nie podwyższenie cen gazu, jak twierdzi czarna legenda. Niewielkie, bo niewielkie, ale jednak oceniane na prawie miliard złotych. Negocjacje były prowadzone pod ciągłym zagrożeniem zerwania dostaw gazu dla odbiorców krajowych, i pod ogniem artyleryjskim opozycji (dzisiejszej ‘dobrej zmiany’).
Czarna legenda o Pawlaku, co ponoć ceny gazu podwyższył
Porozumienie 2010 r. obejmowało obniżkę cen gazu. Obniżkę, a nie podwyżkę, jak głosi czarna legenda. Uzyskano rabat cenowy o wartości prawie miliarda złotych. To był realny sukces negocjacyjny, osiągnięty w bardzo trudnych warunkach i ostatnim momencie, bo na listopad PGNiG już nie miało gazu w magazynach.
Jednak po tym pierwszym starciu, gdy walczyliśmy zagonieni w narożnik, odzyskaliśmy siły, wprowadziliśmy rewers wirtualny z Niemcami (także wynegocjowane w 2010 roku), rozbudowaliśmy magazyny, i tak wzmocnieni przystąpiliśmy do drugiej rundy. Sytuacja była niewesoła, bo w 2012 roku nasze ceny zakupu były znacznie wyższe niż innych odbiorców europejskich. Gdy w Niemczech gaz rosyjski kosztował 379 dolarów za 1000 m3, to w Polsce – 526 $. Spowodowane było to formułą cenową, która opierała się na notowaniach ropy, która wtedy (aż do 2014 r.) była piekielnie droga (110 dolarów). Inne kraje w tym czasie negocjowały nowe warunki, inne formuły cen z Rosją, a u nas była blokada na takie działania w ramach odcinania się od Rosji.
W 2011 r. wezwaliśmy Gazprom do renegocjacji cen. Gdy to nie przyniosło skutku, do poważniejszych kroków doszło w lutym 2012 r., gdy PGNiG pozwało Rosjan do arbitrażu w Sztokholmie, domagając się obniżki cen z wyrównaniem także za poprzedni rok. Po ciężkich negocjacjach, w które zaangażowaliśmy też Unię Europejską, w listopadzie odnieśliśmy ogromny sukces, wynegocjowaliśmy z Gazpromem bardzo istotną (około 20%) obniżkę cen za importowany gaz. Tylko rozliczenia za 2011-2012 przyniosły PGNiG 2,5-3 miliarda zł dodatkowego zysku. Po zakończeniu sporu Radosław Dudziński, wiceprezes PGNiG, stwierdził że “firma odzyskała konkurencyjność”.
Negocjacje przeprowadzono pod kierownictwem wicepremiera Pawlaka, zakończono tuż przed jego odejściem z rządu (27 listopada 2012 r.). Premier Tusk, który wziął cały splendor sukcesu w negocjacjach gazowych z Rosją na siebie, ogłosił potężną obniżkę rachunków za gaz dla konsumentów. I rzeczywiście – dla obywateli rachunki za gaz zmniejszyły się o 10 procent, a warto pamiętać, że cena samego gazu to około połowy wielkości rachunku. Czyli gaz jako towar potaniał dla odbiorców aż o 20%. Premier Tusk ogłaszał obniżki, mówiąc: “Tylko Rumunia będzie dostarczała swoim obywatelom tańszy gaz niż Polska”.
Co ciekawe ta sensacyjna wiadomość cieszyła się minimalnym zainteresowaniem mediów, tylko zrelacjonowały, nie było wielkiego zainteresowania. No cóż – obniżka… co w tym ciekawego, a jeszcze po sukcesie w negocjacjach z Rosjanami… przecież to żaden news… A redaktor Kublik tuż przed zakończeniem negocjacji straszył ludzi podwyżkami cen gazu.
Oprócz potężnego obniżenia cen gazu, negocjacje zmieniły także formułę cenową, która obecnie w dużo mniejszej części uwzględnia notowania ropy, wyważając cenę w połowie wg notowań gazowych giełd europejskich. W ten sposób nasze ceny kontraktowe się zeuropeizowały.
Mówienie dzisiaj o „drogim rosyjskim gazie” nie ma podstaw. To sprawa historyczna, choć historia dzisiaj jest potężnie zakłamywana. Czarna legenda Waldemara Pawlaka jest fałszowana, preparowana, gdyż jest wyssana z brudnego palca. Jednak jest faktem, że przez kilka lat rzeczywiście mieliśmy wyższe ceny gazu niż pozostali odbiorcy europejscy. Problem w tym, że nie zawdzięczamy tego premierowi Pawlakowi, tylko komuś zupełnie innemu. O tym w następnym odcinku tej opowieści.
Twoim zdaniem…
[democracy id=”68″]
A jakie były początki?
Kto naprawdę podwyższył ceny gazu?
Kto w 2006 r. w polskim rządzie odpowiadał za sprawy gazowe? Nietrudno się domyślić. Był to sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki, odpowiedzialny za bezpieczeństwo dostaw surowców energetycznych do Polski – Piotr Naimski.
Czytaj teksty tego Autora