…ale w Polsce wciąż poza zasięgiem rywali
Opowiadające się przeciwko dostępowi do informacji o krajowych planach odbudowy dla instytucji europejskich Prawo i Sprawiedliwość sromotnie przegrało głosowanie na ten temat w europarlamencie. Za jawnością i kontrolą opowiedziało się bowiem 602 eurodeputowanych, zaś wśród 35 oponentów tej zasady 27 należy do reprezentacji PiS.
Bardziej spektakularną klęskę rządząca u nas partia poniosła na arenie europejskiej przedtem tylko raz: gdy przegrała 1 do 27 pamiętne głosowanie nad wyborem Donalda Tuska na prezydenta Zjednoczonej Europy, kiedy to byłego premiera z PO wsparł na to stanowisko również Victor Orban przedstawiany zwykle jako najlepszy sojusznik Jarosława Kaczyńskiego w polityce międzynarodowej, za Tuskiem zagłosowali również Brytyjczycy pozostający wówczas – last minute przed Brexitem – członkiem UE.
Paradoks nie polega jednak na tym, że obecnie PiS niezbyt roztropnie przeciwstawia się w Unii Europejskiej w praktyce… wszystkim pozostałym jej członkom, czego dowodzi wynik głosowania europarlamentarzystów w kwestii “demokratycznego nadzoru” jak określają to europejskie instytucje. Dużo ciekawszy okazuje się fakt, że w krajowych sondażach nie traci, bo umiejętnie gra na dwóch fortepianach: raz przedstawiając się jako proeuropejska formacja, która wbrew obłudzie wstrzymującej się od głosu Koalicji Obywatelskiej załatwiła Polsce brukselskie środki pomocowe na zniwelowanie gospodarczych następstw pandemii, kiedy indziej zaś jako obrońca suwerenności, nie przystający na dyktat Brukseli w kwestii nadzoru nad wykorzystaniem pomocy. Dlatego eurodeputowani PiS zagłosowali tak a nie inaczej, bo nie izolacji na forum Europy muszą się bać tylko spadku notowań w kraju.
Zgodne głosowanie Lewicy, PSL i nawet mikrej i świeżej parlamentarnej reprezentacji ruchu Szymona Hołowni (składającej się z secesjonistów z innych ugrupowań) wspólnie z PiS w kwestii funduszy unijnych pokazuje, że w polityce krajowej… to Platforma Obywatelska-Koalicja Obywatelska może się poczuć izolowana. Potwierdza to również rejterada Róży Thun, co własnemu ugrupowaniu nie zawahała się wbić noża w plecy. Jak również wyniki sondaży, bardziej niepokojące dla Borysa Budki niż dla Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego.
Rzut oka wystarczy. 38 proc Polaków zagłosowałoby na rządzące od sześciu lat PiS, 21 proc na ruch Hołowni Polska 2050, stanowiący nową jakość, ledwie 19 proc na najmocniejszą do niedawna w opozycji Koalicję Obywatelską. Skład Sejmu uzupełniłyby jeszcze Konfederacja poparta przez 9 proc z nas oraz Lewica – 7 proc. Wynik najnowszego badania Pollsteru wydaje się wskazywać, że PiS nie tylko wykorzystał poparcie posłów Lewicy do przegłosowania planu odbudowy ale również podebrał jej część wyborców [1]. Partia rządząca prowadzi zresztą we wszystkich sondażach. Podobnie według IBRIS, gdzie Zjednoczona Prawica z 34 proc wyprzedza ruch Hołowni z poparciem 20 proc oraz dołującą PO-KO (14 proc), przy czym do Sejmu weszłyby jeszcze Lewica (9,5 proc), Konfederacja (7 proc) i PSL (5 proc) [2].
Teraz wiemy już, że opłacało się Kaczyńskiemu tolerować nielojalną frondę Zbigniewa Ziobry, który opowiedział się przeciw funduszowi odbudowy, otwierając zarazem władzom PiS pole do zbudowania większości w tej kwestii z udziałem wszystkich partii opozycji z wyjątkiem PO-KO i Konfederacji. To ostatnie zestawienie okazuje się zresztą niszczące dla partii Budki, bo przecież nie dla ludzi Krzysztofa Bosaka. Zapewne Ziobro nie zbuntował się na polecenie prezesa, jak niegdyś gen. Lucjan Żeligowski zajmujący Wilno na rozkaz Józefa Piłsudskiego ale w formie rokoszu: ale też jego reakcje nietrudno było przewidzieć, do czego nie potrzeba nadzwyczajnego politycznego zmysłu. Nie to jednak okazuje się najważniejsze dla utwardzenia poparcia dla partii rządzącej, jeszcze niedawno ulegającego wyraźnej erozji.
Polacy, wskazujący PiS w sondażach, pomimo uderzającej nieudolności jaką rządzacy wykazali się w kwestii zwalczania pandemii i niwelowania jej gospodarczych następstw – nie kierują się subtelnościami, dotyczącymi absorbcji funduszy europejskich i sposobów ich kontroli. Ważne dla nich pozostają trzynasta emerytura i zapowiadane rozszerzenie “socjalu”. Nie wszyscy wiedzą o tym, że środki na to pochodzą z podatków wcześniej przez nich zapłaconych. Dlatego PiS może sobie pozwolić na samotność w Brukseli i Strasburgu, a nawet – jeśli utrzyma obecne poparcie – poprowadzić nas na wybory przed terminem, jeśli Kaczyński nie zechce czekać dwa i pół roku by poukładać listy tak jak zamierza. Jeśli zamysł ten się powiedzie, prezes nie będzie zmuszony układać się z opozycją – co psychicznie źle znosi bo nie jest człowiekiem dialogu – a tym bardziej z własnymi podwładnymi, co przychodzi mu jeszcze gorzej. Brak refleksji po stronie opozycji sprawił, że wykpiwana w Europie i przegłosowywana większością dwadzieścia do jednego partia twardo dzierży władzę we własnym kraju. Chociaż pomysłów na cokolwiek poza jej prostym utrzymaniem, administrowaniem krajem poprzez rozdzielanie stanowisk i beneficjów – partii Kaczyńskiego wciąż brakuje.
[1] sondaż Pollster dla Super Expressu z 20-21 maja 2021
[2] badanie IBRIS dla Polsatu z 19 maja 2021