Czego zabrakło kampanii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej  

Odpowiedź na tak postawione pytanie okazuje się prosta: wszystkiego. Myśli przewodniej, pomysłu na Polskę – tę sprzed epidemii, obecną, która się z nią zmaga i przyszłą, której przyjdzie nadrabiać stracony czas.

Nie respektowano też w tej kampanii zasady jeden dzień – jeden przekaz. Nie przedstawiono ludzi, którzy po ewentualnym transferze liderki do Pałacu Prezydenckiego wprowadzą się do jej kancelarii. Zabrakło nawet kulturalnej obsługi medialnej, dziennikarze spotykali się z pospolitym chamstwem szeregowych sztabowców, co musi szokować w wypadku formacji popieranej przez ludzi najlepiej wykształconych, a jak z sondaży wynika taka wciąż jest Platforma Obywatelska.

Jeśli to miał być film – a z tej branży Małgorzata Kidawa-Błońska się wywodzi – to nie uprzedzono nas, czy proponuje się nam wykupienie biletu na melodramat czy thriller. I zapomniano, że na czas epidemii kina zamknięto. Najpierw na konwencji mąż kandydatki, reżyser Jan Kidawa-Błoński, zresztą autor znakomitej „Różyczki” długo i wzruszająco opowiadał, jak Małgosia sprzedała rodowy pierścionek, żeby umożliwić mu dokończenie debiutanckiego filmu. Potem, już w pandemii, kandydatka straszyła zamiast wyborców wspierać, jak czynili to choćby lekarz Władysław Kosiniak – Kamysz czy wieloletni wolontariusz Szymon Hołownia. Skutek znany: obaj rychło podzielili się jej elektoratem, windując własne notowania z kilku procent poparcia do niemal dwudziestu, zaś Kidawie-Błońskiej z dawnych prawie 30 proc zostały… cztery. Nominatka najsilniejszej partii opozycji przegrywała już nawet z konserwatywno-liberalnym celebrytą Krzysztofem Bosakiem. To najlepsza – czy raczej najgorsza – miara porażki, która ją spotkała. Jak w „Greku Zorbie”: taka piękna katastrofa.

Nawet „Trybuna”, choć mogłaby się zakłopotać podobnym fiaskiem kampanii Roberta Biedronia dała na czołówce szydliwe pytanie obok zdjęcia kandydatki: do faceliftingu czy na złom?

Gwoździem do trumny kampanii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej okazał się jej niefortunny apel o bojkot wyborów. Co to za kandydatka, która nie chce, żeby na nią głosowano.

Przypomina się rosyjski żart o studencie, który w gazecie przeczytał ogłoszenie, że oligarcha – w starszej wersji dowcipu książę – oferuje opłacenie podróży po Europie w zamian za inteligentną konwersację i grę w szachy. Student natychmiast udał się do hotelu, którego adres podano w ogłoszeniu i poprosił o zaanonsowanie go oferentowi.

Ja priszoł skazat’, szto ja nie pojedu – oznajmił niedoszłemu dobrodziejowi.  

Wybory w demokracji – nawet sterowanej i z autorytarnymi tendencjami, jak we współczesnej Polsce – stanowią wartość samą w sobie. Na nich opiera się każda demokracja, w nich mają źródło jej przewagi nad innymi ustrojami.

O „Solidarności Walczącej”, w latach 80 potężnej formacji antykomunistycznej, aktywnej w ruchu wydawniczym, skupiających ludzi takich jak Kornel Morawiecki i jego syn Mateusz, późniejszy wiceprezydent Poznania Maciej Frankiewicz, a także Grzegorz Schetyna czy Rafał Grupiński, których we współczesnym kontekście przedstawiać chyba nie trzeba  – pamiętają dziś wyłącznie historycy z IPN, bo nie dostrzegła szansy i czerwcowe wybory z 1989 r. zbojkotowała. Wraz z tą chwilą jej rola w historii się skończyła. Za to każde dziecko w Polsce zna Lecha Wałęsę i kojarzy Leszka Moczulskiego, bo chociaż Solidarność wtedy wygrała a KPN poniosła porażkę – 4 czerwca 1989 r. obie formacje poddały się ocenie wyborców i w nagrodę za to długo pozostały na scenie publicznej.

Krach kampanii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej powinien stanowić ostrzeżenie dla wszystkich polityków, którym w kraju trapionym niską frekwencją wyborczą i skarżącym się na nikłą aktywność społeczną obywateli przyszłoby kiedykolwiek do bojkotu powszechnego głosowania nawoływać. Chciałoby się zacytować dwukrotnego zwycięzcę wyborów prezydenckich Aleksandra Kwaśniewskiego, przestrzegającego w nieco innym kontekście i stanie: nie idźcie tą drogą.

Spore znaczenie dla fiaska prezydenckiej operacji byłej marszałkini Sejmu RP miało wskazanie jej przed wyborami parlamentarnymi w ubiegłym roku jako kandydatki na premiera. Dlaczego Grzegorz Schetyna postąpił tak w sytuacji, kiedy wiedział już, że wybory są przegrane – pozostaje jego tajemnicą. Trudno tu dostrzec wyższą motywację. To był pocałunek Almanzora.

Kilka lat temu przeprowadziłem z Małgorzatą Kidawą – Błońską wielostronicowy wywiad dla doskonale redagowanego przez pasjonatów z Wielkopolski kwartalnika politycznego „InGreen”. Rozmawiało się doskonale, a Kidawa-Błońska wskazała wtedy na sukcesy jej partii w dziedzinie polityki społecznej, przypominała o wydłużeniu za rządów PO-PSL urlopów macierzyńskich, budowaniu boisk – Orlików dla szkolnych dzieci, zniesieniu obowiązkowej służby wojskowej, obojętnemu warszawskim inteligentom, których potomstwo umiało się z armii wyreklamować, ale ważnemu dla chłopaków ze wsi i małych miast, którym wcześniej w koszarach trapionych przez falę przyszło odgrywać rolę kotów zmuszonych do wysługiwania się dziadkom. Wydawało się wtedy, że Kidawa-Błońska pokaże ludzką twarz Platformy Obywatelskiej, dla wyborców zwłaszcza z mniejszych ośrodków istotniejszą niż wskaźniki wzrostu gospodarczego i zapewnienia, że w morzu światowego kryzysu pozostajemy zieloną wyspą.

W kampanii tej ludzkiej twarzy w ogóle nie zobaczyliśmy. Być może sama kandydatka tego nie chciała. Wzruszał obywateli Hołownia, przekonywał Kosiniak-Kamysz, a Kidawa-Błońska powtarzała banały. Wypytywani w sondażach wyborcy ocenili to jednoznacznie.

Pokój wśród wojny czyli powrót PO-PiS

Polska polityka potrzebuje resetu ale nie takiego. PiS złożył projekt prawa wyborczego tożsamy z żądaniami opozycji. Bo z sondaży wynika, że Duda nie wygra w pierwszej turze a drugą przegra. Z dnia na dzień okazało się, że obsesyjne parcie do szybkich wyborów i kurczowe trzymanie się głosowania korespondencyjnego było tylko teatrem, a obóz Kaczyńskiego i […]

Read more

Następca Kidawy-Błońskiej będzie już musiał desperacko gonić Hołownię i Kosiniak-Kamysza. I wcale nie jest powiedziane, że ich dogoni…

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 4

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here