Dla Koalicji Obywatelskiej może okazać się to kosztowną operacją, chociaż uwolnienie państwowej telewizji od propagandystów z PiS to dobra wiadomość. Dokonało się jednak w sposób najgorszy z możliwych, pozbawiający miliony Polaków poczucia bezpieczeństwa. Bo o czym myślimy, gdy program znika nagle z ekranów telewizorów a na granicach i tak niespokojnie.. Zaś 30 proc Polaków dostęp ma wyłącznie do TVP, nie odbiera żadnej innej stacji.
Ponure obrazy rozstawianych znów – tym razem na Woronicza – policyjnych barierek, które całkiem świeżo zabrano spod Sejmu decyzją marszałka Szymona Hołowni, awanturujących się po korytarzach pisowskich posłów, pokrzykujących harcowników – na długo pozostaną w pamięci. Wysoka to cena za pozbycie się z Wiadomości już nawet nie Danuty Holeckiej, która odpuściła wcześniej – tylko jej koleżeństwa. Odpalający całą operację medialną Donald Tusk, który wyznaczył Bartłomieja Sienkiewicza na ministra kultury po to, by TVP wraz z Polskim Radiem i PAP przejął jego zaufany człowiek – zakłada rosnącą polaryzację. I na razie swój cel osiąga. Koalicja Obywatelska plan przejmowania środków masowego przekazu realizuje bez awarii a zarazem wymusza na Prawie i Sprawiedliwości pokazanie jak najszpetniejszej twarzy. Bo partia Jarosława Kaczyńskiego w roli obrońcy wolnych mediów, które przez lata tłamsiła i zawłaszczała, to oczywisty absurd. Nie przypadkiem na pierwszej linii medialnego frontu znalazły się postaci najbardziej kompromitujące jak Robert Bąkiewicz i Joanna Lichocka. Za to część gwiazdeczek pisowskiej TVP po wynegocjowaniu nieprzyzwoicie wysokich odpraw stacji jak reduty już nie broni.
Rządząca większość, Sojusz 15 października, przekaże TVP i innym mediom państwowym 3 mld złotych rocznie w ramach poprawki do budżetu. Zrobi więc to samo, za co tworzące go partie krytykowały PiS. To oczywiste złamanie przedwyborczych obietnic Koalicji Obywatelskiej, że te same pieniądze pójdą na leczenie chorych na raka, którym – jak pamiętamy – wspomniana Lichocka pokazała ordynarnym gestem wystawiony palec po odrzucającym tej właśnie treści poprawkę głosowaniu.
Zarazem jednak to dobry omen, z którego można wnosić, że Koalicja Obywatelska nie zmierza do zgruzowania TVP, żeby spłacić wyborcze długi wobec prywatnej stacji TVN.
Na razie jednak Donald Tusk zdecydował się na usuwanie pisowskich propagandystów z TVP… pisowskimi metodami. Lud, przez prezesa TVP Jacka Kurskiego tronującego na Woronicza w latach 2015-2022, niesprawiedliwie ciemnym zwany, nazywa to jazdą po bandzie.
19,30 – bo tak brzmi obecna nazwa Wiadomości, w każdym razie wciąż flagowy program informacyjny TVP, jak go zwał, tak go zwał – przywołał już w pierwszym materiale wzorzec brytyjskiej BBC.
Jednak gdyby brytyjski premier, wszystko jedno czy wywodzący się z laburzystów czy konserwatystów, zabrał się do BBC w sposób podobny jak Tusk do TVP czy ściślej jak przeprowadził to minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz z jego polecenia – zostałby zaraz zrzucony z urzędu przez własną partię, która nie czekałaby, aż wyręczą ją w tym wyborcy i jej posłowie stracą mandaty wraz z szefem.
Na BBC w Polsce nie ma co liczyć, ani nawet na odpowiednik niemieckich ARD czy ZDF. Nie ma co zresztą się na to zżymać. Skoro w latach 80. świat podziwiał nas za niezależny drugi obieg, docierający wtedy pomimo zakazów i konfiskat do siedmiu milionów Polaków jak podaje Andrzej Anusz w książce “Nielegalna polityka” – to niewątpliwie również jeśli o telewizję publiczną chodzi jesteśmy w stanie wypracować własne standardy. Istniejąca już w tym formacie w latach 1990-2015 TVP nie była z pewnością idealna ale cieszyła się społecznym zaufaniem i… oglądalnością.
Tusk z Sienkiewiczem użyli topora zamiast skalpela w operacji wymagającej chirurgicznej precyzji. Nie przesądza to jednak, jaką drogę dalej wybiorą.
Przestraszyli wielu Polaków. Mnóstwo, w tym własnych wyborców, zawiedli. Mleko się rozlało. Jednak TVP wolna jest dzisiaj przynajmniej od pisowskiej propagandy. Chociaż premierowe wydanie “19,30” przypominało “Fakty” TVN poziomem tendencyjności zaś tempo miało… jeszcze od nich słabsze. Przesadnie też absorbowano telewidzów własnymi a nie ich sprawami. Przejęcie TVP przez “koalicję 15 października” okazało się dla redaktorów ważniejsze od masakry w Pradze (pojawiła się jako temat… w 17 minucie programu), utrącenia kandydatury Donalda Trumpa w prawyborach przez sąd z Colorado a nawet wygaszenie mandatów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika przez marszałka Sejmu. Taką premierę nazwać można falstartem. Powinna też stanowić dla autorów całej operacji sygnał alarmowy i bodziec do refleksji. Opinia publiczna nie wybaczy im zniszczenia TVP na chwałę TVN lub – jak zapowiada to obecny kształt “19,30” – zamiany jej programu na “prawie TVN ale gorsze”. Za to droga do odbudowy telewizji publicznej wciąż pozostaje otwarta. I jeśli się uda, mało kto będzie pamiętać, że jej początek toporem wyrąbano.