Wygrali obywatele

0
100

Za wcześnie na to, żeby ogłaszać koniec rządów PiS: partia Jarosława Kaczyńskiego ma przecież swojego prezydenta Andrzeja Dudę. Polacy jasno jednak opowiedzieli się za zmianą. I ona nastąpi.

Nawet przed ogłoszeniem pełnych wyników, tylko na podstawie exit polls i late poll oraz wstępnych rezultatów Państwowej Komisji Wyborczej  z jednej trzeciej komisji jedno pozostaje bezsporne: udział Polaków w głosowaniu okazał się rekordowy: 74 proc. Oznacza to, że do urn poszło trzy czwarte z nas. Więcej o 10 pkt proc niż w historycznych wyborach z 4 czerwca 1989 r. Wygrali obywatele. Polacy po raz kolejny – podobnie jak w pandemii i akcji pomocy uchodźcom ukraińskim – zawstydzili polityków. Ci ostatni przeprowadzili przecież agresywną i jałową kampanię, skupioną na sobie nawzajem i przez prawie dwie trzecie z nas uznaną za brutalniejszą od poprzednich. To za sprawą masowego uczestnictwa obywateli w wyborach, wyniku, gdy zostanie już ogłoszony – nikt tym samym nie będzie w stanie nie tylko podważyć ale nawet lekceważyć.

Najlepszy wynik osiągnęło Prawo i Sprawiedliwość (35,7 proc. z 99 proc. okręgów PKW) ale zwycięstwo okazuje się pyrrusowe. Żeby partia Kaczyńskiego była w stanie stworzyć rząd, musiałaby bowiem zawrzeć egzotyczną koalicję zarówno z Konfederacją Sławomira Mentzena jak Lewicą Włodzimierza Czarzastego. Dziś to political fiction. Poprzednio w Polsce nominalny wygrany w wyborach nie objął władzy w 1991 r, kiedy to pierwszy wynik uzyskała Unia Demokratyczna ale premierem został jej oponent mec. Jan Olszewski. Potem kto zdobył największe poparcie zawsze już rządził, w koalicji lub sam jak PiS przez osiem ostatnich lat.

Dawne hasło Kaczyńskiego: “Polsko, czas na zmiany” obróciło się przeciw niemu samemu i partii rządzącej za sprawą bezradności w czasie pandemii i deficytu poczucia bezpieczeństwa Polaków odczuwanego w związku z wojną na Wschodzie. Nad Polską bezkarnie kołowały białoruskie śmigłowce i latały obce rakiety: jedna z nich jesienią ub. r. zabiła na Lubelszczyźnie dwóch cywilnych obywateli.

Do zagrożenia dołączyła się drożyzna pustosząca portfele Polaków niezależnie od ich zasobności. To zawiniony przez rządzących efekt inflacji wywołany przez pisowską inżynierię społeczną polegającą na rozdawaniu Polakom pieniędzy wyciągniętych uprzednio z kieszeni ich bardziej zaradnych i aktywnych sąsiadów. Zemściło się na PiS łupienie przedsiębiorców, chociaż akurat w tych wyborach nie znaleźli osobnej politycznej reprezentacji. W kolejnych to politycy będą o nich zabiegać, jeśli chcą uniknąć obecnej sytuacji, w której głosowanie powszechne nie ma – poza samymi obywatelami, skutecznie demonstrującymi troskę o ich państwo – zdecydowanych zwycięzców.

Nie są nimi nawet jeszcze trzy ugrupowania, zdolne – jak arytmetyka przeliczenia głosów na mandaty wskazuje – do wyłonienia rządu. Koalicja Obywatelska (30,43 proc z 99 proc okręgów PKW) jednak z PiS przegrała, a wcześniej związani z nią żurnaliści starali się wymóc na prezydencie Dudzie obietnicę, że powierzy misję formowania nowego gabinetu liderowi zwycięskiego ugrupowania. Nie jest nim jednak Donald Tusk.

Świetny wynik uzyskała nowa, ale zbudowana z dotychczasowych – PSL oraz Polski 2050 Szymona Hołowni – marka polityczna. Wbrew obawom, czy w ogóle 8-proc próg w ogóle przekroczy, zasłużyła sobie na poparcie 14,43 proc Polaków.

Lewica osiągnęła tylko marne 8,55 proc ale skoro bez niej nie ma większości, wszystko wskazuje na to, że będzie współrządzić. Za to wynik Konfederacji okazał się szczątkowy, obojętne, czy będzie to ostatecznie 7,14 proc. Picie piwa i opowiadanie tego, co politykom wydaje się, że młody wyborca chce usłyszeć – na więcej nie wystarczyło.

Zarówno wynik jak frekwencja powinny jednak skłonić zawodowych polityków do pokory. PiS zniechęcić do kuglowania przy nieuniknionym oddawaniu władzy. Społeczeństwo, co tak masowo poszło na wybory, nie przystanie na żadną drogę na skróty.  Z kolei demokraci zdolni do zbudowania nowego sojuszu rządowego muszą wystrzegać się mściwości i rozliczeniowego tonu. Jeśli Tusk chce zostać ponownie głównym decydentem w państwie – nie może o rywalach mówić, że ich “jesienią wykopiemy a na wiosnę posadzimy” jak w trakcie przedwyborczego wiecu w Łodzi. Nade wszystko jednak PO-KO porzucić musi arogancję, z której stała się znana, gdy rządziła poprzednio. Proces wyłaniania nowego gabinetu zapowiada się jako długi i żmudny, wiele też będzie niespodzianek. Zwycięsko wyjdzie z niego ten, kto wykaże się roztropną elastycznością a nie żarliwością wiecowego typu. To kombinacja tej ostatniej z arogancją i aferami pozbawiła PiS pełni władzy w Polsce. 

Ten wynik nie stał się dziełem przypadku. Teraz politykom pozostaje uczyć się od wyborców. Niech nie mają złudzeń, że będzie się działo odwrotnie. Suweren, tyle razu przez PiS przywoływany, naprawdę zademonstrował swoją obecność i wolę.          

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 6

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here