Zamach, marszałek i kierownik drużyny

0
18

Szymon Hołownia słusznie sprzeciwił się desperackiemu planowi koalicjanta, który sam nazwał zamachem stanu: odłożenia prezydenckiej przysięgi dopiero co wybranego Karola Nawrockiego pod pretekstem drobnych nieprawidłowości w komisjach. Marszałek Sejmu miał też rację, że ten chybiony i mogący spowodować fatalne następstwa pomysł ujawnił.

Nawrocki, wskazany przez PiS na to stanowisko, chociaż przedstawiany jako kandydat obywatelski, aniołem oczywiście nie jest jak dowodzi mnogość afer z jego udziałem – ale w powszechnej opinii wybrany został demokratycznie. Z badań opinii wynika, że co trzeci zwolennik Rafała Trzaskowskiego z drugiej tury wyklucza, że wybory zostały sfałszowane. Wersje spiskowe nie znajdują większości. A protesty wyborcze wedle jednego szablonu – nazywa się potocznie i kpiąco giertychówkami.

Oczywiście nie sondaże o ważności wyborów decydują, ale pogląd przeciwny odnoszący się do wyniku z 1 czerwca – jeśli rzecz mamy ująć najłagodniej – nie został należycie uprawdopodobniony.

Odmawiający drogi na skróty Hołownia ma więc za sobą zarówno literę prawa i zdrowy rozsądek jak przekonania większości społeczeństwa. 

Po 4 czerwca 1989 r, kiedy trochę się obawiano, że wybory unieważnią przegrani w nich komuniści, co na szczęście nie miało wtedy miejsca, bo obóz władzy znalazł się w rozsypce – nigdy nie dokonano w Polsce reasumpcji wyniku wyborczego ani nie kazano obywatelom głosować jeszcze raz. Do czego to ostatnie prowadzi, przekonaliśmy się na Ukrainie i w Rumunii. Jeśli  rzecz ująć najkrócej, siły zewnętrzne i odśrodkowe zyskują wówczas olbrzymi wpływ na sytuację. 

Co by się stało w Polsce, gdyby wynik wyborów został obywatelom teraz ukradziony, skwitować da się pewnie znaną formułą: lepiej nie mówić.

Kto ma wyobraźnię, pomyśli jednak o rozstawianych przed najważniejszymi gmachami w stolicy miasteczkach namiotowych, tłumach szturmujących barierki przed Sejmem i Kancelarią Premiera, zapewne także o starciach ulicznych.   

Nie trzeba wcale lubić ani cenić Karola Nawrockiego, aby taką wizję odrzucać kategorycznie. Tym bardziej, że podobny czarny scenariusz okazałby się na dłuższą metę korzystny dla najgorszych z grona mentorów prezydenta elekta: z Jarosławem Kaczyńskim i Antonim Macierewiczem na czele.

Odmowa Szymona Hołowni warta jest więc nagonki na niego z tej przyczyny rozpętanej. Marszałek Sejmu zachował się jak należy. Z korzyścią dla demokracji. Cenne, że nie zwiódł go miraż prezydentury – nawet tymczasowej.  

Gwałtowność ataków na Hołownię ze strony Koalicji Obywatelskiej i jej medialnego zaplecza wynika nie tylko z faktu, że obóz Trzaskowskiego nie umie przegrywać. Nie o prezydenta Warszawy chodzi. Trzaskowski jest już tylko trupem politycznym. Odwołanie tegorocznego Campusu Polska – kojarzonej z nim partyjnej imprezy PO-KO najlepiej ten fakt potwierdza.

Histerię wzniecono raczej po to, żeby odwrócić uwagę od kryzysu przywództwa Donalda Tuska. Do niedawno ironicznie ale ciepło przez swoich za plecami tytułowany kierownikiem – teraz naprawdę już tylko nim się okazuje. Bo nie charyzmatycznym liderem przecież. Pokazała to niedawna rekonstrukcja rządu. Niewiele pozostało z wizerunku zwycięzcy z 15 października 2023 r: mniejsza już nawet na ile był wtedy prawdziwy, skoro tamte wybory tak naprawdę dla koalicji nazwanej potem od tej daty wygrał ze swoją Trzecią Drogą jako nowym szyldem Hołownia, dając bonus niezbędny do zbudowania w Sejmie demokratycznej większości, w sytuacji, w której najlepszy arytmetycznie wynik przy urnach także wtedy uzyskało Prawo i Sprawiedliwość. Okazało się to jednak zwycięstwem pyrrusowym.

Tusk jest sam sobie winien, że się na dyskredytowanie przez Hołownię naraża, skoro przedtem spuścił ze smyczy Romana Giertycha.

Żeby prześledzić efekt tej marnej operacji, wystarczy zerknąć na wyniki badań opinii publicznej. 38 proc Polaków uznaje, że rząd funkcjonowałby lepiej, gdyby na jego czele stał ktoś inny niż Donald Tusk. zaledwie 31 proc jest przeciwnego zdania [1].

Nie chodzi więc tak naprawdę o marszałka i pretensje do niego – za to, że decyzję podjął czy że jej przesłanki ujawnił? – lecz o podstawowy problem rządzących. Trzaskowski charyzmy własnej nie zbudował i dlatego, a nie z powodu nieprawidłowości w komisjach, wybory przegrał. Tusk swoją właśnie na naszych oczach traci.     

Na pewno jednak brak podstaw, by żałować, że obóz polskiej demokracji nie zdecydował się dla obrony swojej pozycji na szkodliwe dla tej demokracji rozwiązania.    

Dla 80 proc Polaków – co od lat niezmiennie potwierdzają badania opinii – to wciąż najlepsza forma rządów. 

[1] sondaż SW Research dla rp.pl (“Rzeczpospolita”) z 22-23 lipca 2025

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 4

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here